Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ofiary stanu wojennego idą do sądu

Bogumiła Rzeczkowska
Zdzisław Szczudrawa przed sądem
Zdzisław Szczudrawa przed sądem Fot. Krzysztof Tomasik
W słupskim Sądzie Okręgowym zaczęły się sprawy osób internowanych w stanie wojennym.

Ofiary esbeków mogą dostać najwyżej 25 tysięcy złotych. To raptem kilka emerytur ich oprawców.

Zdzisław Szczudrawa, 60-letni były tokarz z Sezamoru, przyszedł do sądu z decyzją numer 57, podpisaną przez komendanta wojewódzkiego milicji w Słupsku. "Może być inspiratorem wrogich działań przeciwko PRL" - podano przyczynę internowania.

Krótka historia długiej zimy

- W Solidarności byłem od początku. 12 lutego 1982 roku Sezamor stanął na cztery godziny. Po tym przyszli po mnie o czwartej nad ranem 15 lutego. Byli trzej, w milicyjnych mundurach. Powiedzieli, że jestem aresztowany i internowany. Kazali się ubrać, żadnych rzeczy nie mogłem ze sobą zabrać Zawieźli mnie dołek na Reymonta. Cały dzień bez jedzenia. Później wywieźli do więzienia w Strzebielinku koło Wejherowa - relacjonował słupszczanin.

- W celi było nas z Sezamoru dziewięciu, razem z dyrektorem Arnoldem Godlewskim. Jedna umywalka i kran z zimną wodą. Żadnych odwiedzin. W tym czasie miałem dwa przesłuchania. Pytali o zakład, o ludzi, kto strajk organizował. Wyszedłem po trzech tygodniach. Puścili nas na piechotę. Na szosie z Gdańska zatrzymaliśmy samochód do Słupska. Później musiałem się meldować na komendzie.

Zdzisław Szczudrawa ma świadczenia emerytalne. Po 40 latach jego pracy w Sezamorze zakład upadł. Teraz jako ofiara stanu wojennego musi przed sądem udowodnić, ile i jakie poniósł krzywdy i straty finansowe w związku z internowaniem.

Słupszczanin nie ma wygórowanych roszczeń. Dwa tysiące odszkodowania i trzy zadośćuczynienia. Dlaczego? - To trudno dzisiaj policzyć. Żona musiała wynająć opiekunkę, żeby dzieci dopilnować. A ja w ciągu siedmiu lat dostałem tylko jedną podwyżkę, bo kierownik był partyjny. Ale byłem młody i internowania nie odczułem na zdrowiu - mówił skromnie pokrzywdzony.

Teczki z "internatu"

Do słupskiego Sądu Okręgowego zwróciło się 14 pokrzywdzonych orzeczeniami i decyzjami komunistycznej władzy do końca 1989 roku. Wczoraj rozpoczęły się trzy sprawy. Wszystkie odroczono do czasu zebrania kompletnej dokumentacji z IPN, ZUS i medycznej o stanie zdrowia pokrzywdzonych.

O tym, że w Pomorskiem sprawy odszkodowań już wcześniej ruszyły świadczy liczba wniosków do Instytutu Pamięci Narodowej o wypożyczenie materiałów. Marzena Kruk, naczelnik Oddziałowego Biura Udostępniania i Archiwizacji gdańskiego IPN mówi, ze do tej pory sądy zwróciły się o dokumentację w kilkudziesięciu sprawach. - Teczki internowania dosyć dobrze się zachowały. Tylko w pojedynczych przypadkach zdarzają się braki jakichś dokumentów - dodaje.

Policzone prawo ofiar

Mecenas Anna Bogunka -Skowrońska ze Słupska, działaczka Solidarności, od 13 grudnia 1981 roku do Bożego Narodzenia przesiedziała w czterech celach. - W internowaniu najgorsza była sytuacja moralna. Niepewność, strach. myśli o likwidacji, poniżenie i pogarda - wspomina czasy zła.

- Nie złożę wniosku o odszkodowanie, bo uważam, że za krótko byłam internowana. Jednak popieram żądania innych. W wolnej Polsce kat ma lepiej niż ofiara. Fakt, że do tej pory ubekom nie zmniejszono wysokich emerytur, daje ofiarom prawo do tych roszczeń.

Z dawnych zapisków pani mecenas wynika, że do Biskupiego Komitetu Pomocy w Słupsku zgłosiło się 40 osób, które były internowane, w tym 20 z Sezamoru. Więźniów politycznych z wyrokami było 50, represjonowanych - 77. Trudno przewidzieć, kto teraz pójdzie do sądu i ile za represje dostanie. Na pewno jednak nie więcej niż 25 tysięcy złotych. Pod warunkiem, że pokrzywdzony udowodni, co stracił.

Represjonowani i ich spadkobiercy mogą składać pozwy do października, czyli przez rok od wejścia w życie nowelizacji "Ustawy o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza