Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze z chirurgii nie zgadzają się z dyrekcją

Magdalena Olechnowicz
Zbigniew Grzybowski tłumaczy powody swojego odwołania dziennikarzom.
Zbigniew Grzybowski tłumaczy powody swojego odwołania dziennikarzom. Krzysztof Tomasik
Lekarze z chirurgii ogólnej i naczyniowej słupskiego szpitala zareagowali na zarzuty dyrektora wobec ich szefa.

Ich zdaniem wszystko jest nieprawdą. Dyrektor jednak trwa przy swoim.

W poniedziałek opublikowaliśmy wywiad z Ryszardem Stusem, dyrektorem słupskiego szpitala. Uzasadniał w nim, m.in. decyzję o zwolnieniu Zbigniewa Grzybowskiego, ordynatora oddziału chirurgii ogólnej i naczyniowej. Zdaniem lekarzy z oddziału wszystko jest nieprawdą.

Dyrektor mówił, że przyczyną zwolnienia było niezastosowanie się do zaleceń audytorów ISO 9001-2001. Tymczasem na oddział trafił list od dyrektora z podziękowaniami za zaangażowanie w działania dotyczące wdrażania norm ISO. - Część pracowników tego oddziału bardzo dobrze pracowała - mówi Stus. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że "brak staranności w zakresie dokumentacji chorego" to po prostu lekarskie bazgroły. - Karty pacjentów są nie do odczytania - twierdzi dyrektor.

Dyrektor Stus mówił o skargach pacjentów, na które ordynator nie zareagował. - Skargi były dwie. Odpowiedziałem na nie, ale zdaniem dyrektora zbyt lakonicznie - mówi Grzybowski. Zdaniem Stusa notatki dr. Grzybowskiego nie wyjaśniały niczego.

- Pacjenci przedstawiali zarzuty w kilkunastu punktach, a wyjaśnienie ordynatora zawierało dwa zdania. To było nie do przyjecia - mówi Stus. Tymczasem dr Grzybowski pokazuje 36 podziękowań od pacjentów za bardzo dobrą opiekę. - To kpina. Przecież to oczywiste, że każdy pacjent przebywający na oddziale, dla bezpieczeństwa to podpisze - uważa dyrektor.

Dyrektor mówił w wywiadzie, że wyjaśnia poświadczanie nieprawdy o czasie pracy lekarzy. Mówił o niewykonanych, a zapłaconych przez szpital godzinach. Sprawa dotyczy chirurgów: dr. Witolda Jaciowa oraz Christophera Weli - Wegbe. - W zeszłym tygodniu wszystko wyjaśniliśmy i byłem pewien, że sprawy już nie ma - mówi Weli - Wegbe. Potwierdza to Jaciów.
Tymczasem zdaniem dyrektora jest inaczej. - Na drugi dzień po rozmowie z lekarzami dostałem pismo z przychodni, w której dodatkowo pracują ci lekarze. Wynika z niego, że pracują tam w tych samych godzinach, w jakich zatrudnieni są w szpitalu. Sprawa jest wciąż wyjaśniana - twierdzi Stus.

Zaniepokojeni losem chirurgii naczyniowej po odejściu dr. Grzybowskiego są dr Artur Witalis oraz dr Marek Rybarczyk. Ten pierwszy przed paroma dniami zdał egzamin z "naczyniówki", drugi przystąpi do niego za rok. - Dyrektor mówi, że po odejściu ordynatora nic się nie zmieni na oddziale. Ale przecież chodzi o to, aby się oddział rozwijał - mówi dr Witalis. - Musimy wdrażać nowe techniki operacyjne, aby się rozwijać musi być na oddziale trzech specjalistów. Wtedy NFZ podpisze umowy na takie procedury.

Obaj lekarze mówią, że po to się kształcą, aby pracować w dobrym ośrodku naczyniowym, ale zastanawiają się, czy w przyszłości pracy nie zmienią. Dyrektor Stus zagrożenia dla chirurgii naczyniowej nie widzi. - Nie ma uzasadnienia, aby robić coś za szpital akademicki - mówi Ryszard Stus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza