Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policja pobiła mojego syna

Zbigniew Marecki
Piotr Karbowiak z matką. Twierdzi, że został pobity przez policjantów.
Piotr Karbowiak z matką. Twierdzi, że został pobity przez policjantów. Fot. Łukasz Capar
Mój syn został pobity przez policję i nieprzytomny wyrzucony na ulicę - twierdzi Wioletta Karbowiak ze Słupska. Chce, aby sprawę jej syna wyjaśniła prokuratura.

W nocy z 11 na 12 kwietnia 21-letni słupszczanin Piotr Karbowiak poszedł razem z kolegami do pubu Keller w Słupsku. Bawili się, nieźle popijając. Gdy przed północą wyszli z pubu, rozbawione i hałaśliwe towarzystwo na ulicy Murarskiej zatrzymała policja. Wezwał ją jeden z taksówkarzy.

- Z relacji kolegów syna wiem, że Piotr grzeczny nie był. Mógł zdenerwować policjantów, bo gdy jest pijany bywa agresywny - opowiada pani Wioletta. - Jednak jego koledzy opowiadali mi, że został wraz z drugim zatrzymanym zabrany do policyjnego radiowozu. Wszyscy byli przeświadczeni, że trafił do izby wytrzeźwień.
Stało się inaczej. Około pierwszej w nocy pogotowie znalazło go nieprzytomnego na ulicy Szkolnej. - Dwie godziny później lekarze poinformowali mnie i żonę Piotra, że mój syn leży nieprzytomny na oddziale intensywnej opieki medycznej - mówi Wioletta Karbowiak. - Mam wrażenie, że syn dostał nauczkę od policji za swoje zachowanie. Moim zdaniem nic nie uprawnia policjantów do tak ostrego potraktowania człowieka, nawet jeśli był agresywny.

Matka nabrała podejrzeń w stosunku do policji, gdy zaczęła się kontaktować z funkcjonariuszami, aby wyjaśnić sprawę. - Zaczęli reagować, dopiero gdy przedstawiłam swoje wątpliwości. Wcześniej nic nie robili. Już zrobiliśmy obdukcję. Teraz zgłosimy oficjalne doniesienie do prokuratury - zapowiada.

Jacek Bujarski, rzecznik prasowy słupskiej policji twierdzi, że nic nie wskazuje, aby policjanci pobili Piotra Karbowiaka. - Z moich ustaleń wynika, że ten mężczyzna mógł być w grupie, którą zatrzymał patrol przy ulicy Murarskiej, ale nie został zabrany do izby wytrzeźwień - mówi Bujarski. - Nie wiem, co się z nim działo, dopóki pewien mężczyzna nie poinformował dyżurnego, że mocno pijany mężczyzna leży na ulicy Szkolnej. Patrol tam pojechał i wezwał pogotowie. Chłopak był bardzo pijany. W wydychanym powietrzu miał 2,6 promila alkoholu. Gdy lekarze pozwolili na rozmowę z nim, wyjaśnił, że nic nie pamięta z tej feralnej nocy. Nawet nie wiedział, z kim się bawił. Sprawa będzie badana pod kątem udziału w bójce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza