Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kołodko: - Pomorze ma szansę być bogate (wideo)

Redakcja
Nie każdy mieszkaniec Pomorza chce żyć jak w warszawie - mówi profesor.
Nie każdy mieszkaniec Pomorza chce żyć jak w warszawie - mówi profesor.
Rozmowa z profesorem Grzegorzem W. Kołodką.

Wykład

Wykład

Prof. Kołodko odwiedził w ostatnich dniach Słupsk z wykładem zatytułowanym "Dokąd zmierza świat?". W ten sposób były wicepremier i minister finansów promował swoją najnowsza książkę "Wędrujący świat" o zmieniającej się wokół nas rzeczywistości.

- Czy Polacy zawsze będą biedniejsi od mieszkańców państw zachodnich?

- Niekoniecznie. W dziejowym procesie rozwojowym były kraje, które potrafiły wyrwać się do przodu. Polska ma taką szansę, bo ma dobre położenie geopolityczne, zupełnie niezłej jakości kapitał ludzki i od czterech lat jest w Unii Europejskiej. Ma szansę iść do przodu z tempem wzrostu gospodarczego nie mniejszym niż pięć procent rocznie i przez pokolenie lub dwa dogonić nawet najbogatsze państwa Unii Europejskiej. Ale by tak było, trzeba mieć strategię rozwoju i oprzeć ją na poprawnej teorii ekonomicznej. Taką koncepcję, nie tylko dla Polski, przedstawiam w mojej najnowszej książce "Wędrujący świat". Wyjaśniam, skąd się biorą bogactwo i bieda.

- Środkowe Pomorze utożsamiane jest raczej z biedą. Czy nasz region jest w stanie dorównać pod względem bogactwa województwu mazowieckiemu?

- Nie sądzę, że wszyscy mieszkańcy Pomorza marzą o tym, aby żyć tak, jak w Warszawie. Przecież standard życia to nie tylko zarobki, ale także stan środowiska i kultury. Kapitałem tego regionu jest to, że woda tu czysta i trawa zielona, ładniej tu i ciszej niż na Mazowszu czy w samej stolicy. To, czy jakiś region wyrówna w górę, zależy od aktywności władz samorządowych, od siły przebicia miejscowych przedsiębiorców, od umiejętności wykorzystania lokalnego kapitału ludzkiego. Najgorsze byłoby biadolenie. Dlatego sądzę, że Pomorze ma niezłe perspektywy rozwoju, wcale nie gorsze niż inne regiony Polski.

- W naszym regionie brak jednak firm, które przywożą tutaj nowoczesne technologie. Pomysł na zarabianie oparty jest na turystyce. To wystarczy?

- Może wystarczyć. Najmądrzejszą strategią regionalnego rozwoju jest budowanie na tak zwanych konkurencyjnych przewagach, czyli na tym, w czym jest się lepszym od innych. Ten region nie ma węgla i ropy naftowej czy innych zasobów przyciągających wielkich inwestorów, ale ma walory turystyczne. Społeczeństwa krajów Unii Europejskiej są coraz bardziej zamożne, więc trzeba postawić na rozwój sektora usług, który rozszerzy bazę turystyczną i będzie tu przyciągał ludzi z ich pieniędzmi.

- Ale Lazurowym Wybrzeżem nie jesteśmy...

- I nie będziecie. Ale jadąc do Słupska ze Stargardu Szczecińskiego przez Koszalin z okien pociągu widziałem jastrzębia i piękną wielką czaplę, dzika i lisa, sarny i zające. To dowodzi tego, że tutaj środowisko jest bardzo czyste i broń nas Panie Boże przed tym, abyśmy robili tu drugie Lazurowe Wybrzeże. Jest tutaj dostatecznie duże elementów do rozwoju turystyki, w tym wiele ciekawszych niż tam.

- Coraz częściej widać w naszych miastach Azjatów, którzy tu podejmują pracę lub otwierają sklepy. Czy musimy się przygotować, że będzie ich jeszcze więcej?

- Świat jest wolny i nie powinniśmy się zamykać przed innymi. Ludzie mają prawo wędrować. Polacy muszą stać się bardziej otwarci i tolerancyjni. Jeśli chcemy rozwijać turystykę, to dobrze, aby tutaj były też restauracje chińskie czy meksykańskie, arabskie czy hinduskie, a nie tylko bigos i pierogi z serem. A wszystko ma być dobre! Trzeba budować na tym, że trafiają do nas inne kultury, a nie droczyć się i boczyć.

- Wierzy pan, że młodzi ludzie, którzy wyjechali do pracy do Anglii i Irlandii, wrócą do Polski na stałe?

- Obecnie na świecie poza miejscem swojego urodzenia żyje na stałe ponad 200 milionów ludzi. A tych, którzy wyjechali na czasową emigrację, jest jeszcze więcej. Emigracja to realia współczesnego świata. Warto przypomnieć, że w latach 1996-97, gdy kończyłem realizację "Strategii dla Polski", więcej ludzi do Polski wracało niż z niej wyjeżdżało. Czy dlatego, że byliśmy bogatsi? Nie! Byliśmy biedniejszym społeczeństwem niż teraz. Ale wtedy tryskał optymizm i Polacy widzieli w swoim kraju własną, lepszą przyszłość. Najgorsza rzecz, jaką zrobił naiwny nadwiślański neoliberalizm, to wyhamowanie rozwoju i odebranie wielu ludziom optymizmu i wiary w przyszłość. Ludzie nie wyjeżdżają z miejsca, w którym się urodzili, dlatego, że jest biedniej, ale dlatego, iż nie widzą na miejscu dobrych perspektyw. A co do powrotów. Cóż, ostatnio złoty tak się wzmocnił, że dla wielu ludzi oszczędności w zagranicznych pieniądzach nie są warte rozłąki z rodziną. Ponadto mniej teraz zarabiają w funtach, frankach czy euro, bo dopływ wielu pracowników spowodował, że tam spadły stawki płac. A w Polsce sytuacja się poprawia, bo płace po zelżeniu nacisku na rynek pracy szybko rosną. Dlatego sądzę, że jakaś część emigrantów, choć na pewno nie wszyscy, wróci do regionów, z których wyjechali. Wrócą z nowymi umiejętnościami i bogatszym doświadczeniem, z głębszym zrozumieniem innych kultur i z jakimś własnym kapitałem. Może nie tak wielkim, jak sobie to zakładali, wyjeżdżając stąd, ale dostatecznie dużym, aby wystarczyło na początek na rozkręcenie małego interesu. To będzie czynnikiem lokalnego rozwoju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza