Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z oddziału noworodkowego odchodzą lekarze

Magdalena Olechnowicz
Noworodek w usteckim szpitalu. Tu rodzą się dzieci niemal z całego powiatu słupskiego.
Noworodek w usteckim szpitalu. Tu rodzą się dzieci niemal z całego powiatu słupskiego. Fot. Krzysztof Tomasik
Sytuacja na oddziale noworodkowym szpitala w Ustce jest dramatyczna. Wypowiedzenie złożyła ostatnia pani doktor.

Od lipca na pokładzie zostanie tylko ordynator. A i to nie jest pewne.

W usteckim szpitalu, do którego trafiają przyszłe matki z całego powiatu, rodzi się około 140 dzieci miesięcznie. Bywa, że nawet sześcioro, ośmioro na dobę.

Tymczasem do opieki nad nimi zostanie wkrótce jeden lekarz. Na oddziale neonatologii i patologii noworodka szpitala (podlega on szpitalowi w Słupsku) są 32 łóżka. Powinno pracować na nim czterech lekarzy. Od lipca będzie jeden - ordynator. Wypowiedzenie złożyła w kwietniu doktor Mirosława Kłak. Będzie pracować tylko do końca czerwca, bo w lipcu pójdzie na zaległy urlop i już nie wróci.

To nie pierwszy lekarz, który rezygnuje z pracy na oddziale. W lutym odeszło dwóch innych. -

Złożyłem wypowiedzenie, ponieważ zmieniły się warunki zatrudnienia - wyjaśnił nam wówczas Krzysztof Sirant, pediatra. - Po połączeniu oddziału noworodków z oddziałem intensywnej terapii dziecięcej przybyło nam obowiązków i odpowiedzialności, a pensje nie drgnęły.

To samo mówił Mariusz Wiśniewski.

- Doszła nam opieka nad najciężej chorymi noworodkami, m.in. z wcześniakami z bardzo poważnymi zaburzeniami oddychania. To ogromna odpowiedzialność. A niestety za tą zmianą nie poszły pieniądze.

Takie same są przyczyny odejścia z pracy doktor Kłak, choć ona sama nie chce za wiele mówić na ten temat. - Nie chcę wokół tego robić zamieszania. Wszystko robię zgodnie z Kodeksem pracy. Złożyłam wypowiedzenie i czekam.

Załamana sytuacją na oddziale jest ordynator Małgorzata Różańska. Już teraz bywa, że pracuje całą dobę. - Nie wiem, czy ja zostanę. Nie wyobrażam sobie dalszej pracy na oddziale - podkreśliła.

Okazuje się, że problem z neonatologami istnieje w całym kraju. - Brakuje ich w połowie pomorskich szpitali. Najgorsze, że nie ma chętnych na tę specjalizację. Mamy 20 wolnych etatów i nikt się nie zgłasza - zaznaczyła doktor Alina Bielawska-Sowa, konsultant wojewódzki ds. neonatologii w Pomorskiem.
Dlaczego?

Nasz komentarz

Nasz komentarz

Sytuacja na oddziale noworodkowym usteckiego szpitala jest naprawdę fatalna. Na porodówce rodzi się tam ponad półtora tysiąca dzieci rocznie z całego powiatu słupskiego. Kto się nimi zajmie? Jedna pani ordynator?! Fizycznie nie da rady mimo najszczerszych chęci. Zgadzam się z konsultantem wojewódzkim ds. neonatologii w województwie pomorskim, która mówi, że do pracy można zmotywować tylko finansowo i powinien to zrobić dyrektor szpitala. Dziwię się dyrektorowi słupskiego szpitala, że mając na oddziale dobrych specjalistów, tak łatwo pozwala im odejść. Tym bardziej, że nie ma najmniejszych szans na znalezienie nowych neonatologów, bo brakuje ich w całym kraju. Może warto podnieść pensje tym, którzy już są i tym samym dać szansę wszystkim dzieciom, które z zagrożeniem życia przyjdą na świat na usteckim oddziale.

- To bardzo trudna i stresująca specjalizacja, związana stricte z pracą w szpitalu. Neonatolog nie otworzy prywatnej praktyki - wytłumaczyła doktor Bielawska-Sowa.
Jej zdaniem, rozwiązanie problemu jest jedno: - To dyrektorzy szpitali powinni neonatologów motywować finansowo.

Dyrektor słupskiego szpitala Ryszard Stus widzi jednak inne przyczyny odchodzenia lekarzy z usteckiego oddziału: - Sytuacja jest tam najgorsza w całym szpitalu. Od początku wiedziałem, że w obliczu trudności na rynku neonatologiczno-pediatrycznym ordynator Różańska nie zdoła skupić wokół siebie samodzielnego zespołu. Potwierdziło się.

Przypomnijmy, że w 2006 r. dyrektor nie chciał zatrudnić Małgorzaty Różańskiej na stanowisku ordynatora, mimo że wygrała konkurs, jednak sąd nakazał zatrudnienie jej jako ordynatora.

Jak teraz będzie funkcjonował oddział noworodkowy? - Neonatologów i pediatrów szukam od dwóch lat. Nie ma chętnych. Póki co, uzgodniłem z doktorem Leszkiem Dębickim, ordynatorem oddziału dziecięcego w Słupsku, że oddelegowani zostaną tam pediatrzy z tego oddziału.

Czy to nie stwarza niebezpieczeństwa dla dzieci? - Pediatrzy powinni przejść przeszkolenie i rozpocząć specjalizację z neonatologii. Zajmie im to dwa lata. Pytanie tylko, czy będą chcieli - mówi doktor Bielawska-Sowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza