Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Orłoś: - Dorastałem w domu, w którym nie było telewizora

Redakcja
Rozmowa z Maciejem Orłosiem, dziennikarzem i prezenterem TVP1.

- Czy na podstawie własnych doświadczeń może pan powiedzieć, że dzieciństwo to dobry okres w życiu człowieka?

- Sprawa na pewno jest względna. To powinien być bardzo dobry okres w życiu każdego człowieka. Ale nie wszystkim dzieciom przytrafia się to szczęście, że mają dobre dzieciństwo.
Przykłady można mnożyć, wystarczy wspomnieć pokolenie urodzone w roku 1938, czy jak moi rodzice w 1935, których dzieciństwo przypadło na okres II wojny światowej.
Ja urodziłem się okresie PRL-u. Można powiedzieć, że te lata były nieciekawe, a jednak ja uważam, że moje dzieciństwo należało do szczęśliwych.

- Ma pan jakieś najważniejsze wspomnienie z tego okresu?

- Nie, to jest całość. Na to składa się wiele elementów. Oczywiście, jakieś zdjęcie z tamtego okresu przywołuje konkretne wspomnienia, które łączą się z miejscami, ludźmi

- Był pan chłopakiem udzielającym się na podwórku, czy raczej molem książkowym?

- Byłem bardzo aktywny na podwórku. Właściwie całe dzieciństwo i wczesną młodość miałem różne ciekawe zajęcia poza domem: grałem w piłkę, jeździłem na rowerze, a zimą na łyżwach. Czas wolny polegał głównie na tym.

- Z nostalgią wspomina się tamte programy i seriale dla dzieci i młodzieży. Oglądał pan telewizję?

- U mnie w domu długo nie było telewizora. W którymś momencie zacząłem nawet to odczuwać, bo koleżanki i koledzy w szkole dyskutowali na temat jakiegoś serialu czy programu, a ja nie wiedziałem, o czym oni mówią. Miałem z tym problem i domagałem się od rodziców, żeby wreszcie kupili telewizor. Rodzice się bronili, ale w końcu ulegli.
- Czy polityka w jakiś sposób przenikała do pańskiej dziecięcej świadomości? Pański ojciec, pisarz Kazimierz Orłoś, miał problemy z cenzurą i wydawaniem książek.

- Tak, to do mnie docierało. Nie było wyjścia, musiało dotrzeć. Bo tym żyła moja rodzina.

- Rodzice w tamtych czasach, ze względów bezpieczeństwa, nie wyrażali swoich poglądów przed dziećmi, ukrywali prawdę o politycznej rzeczywistości

- Nie wiem, czy moi rodzice ukrywali fakty. Na pewno sytuacja ojca nie urosła do jakiegoś problemu, który dominował i wpływał na atmosferę w domu. Nie odczułem tego. Zresztą nie doszło nigdy do jakichś dramatycznych zdarzeń, które mogłyby pozostać w mojej świadomości w postaci traumy - nie było rewizji, na moich oczach nie zdarzyło się nic dramatycznego.

- Nie miał pan takich myśli, że w przyszłości zostanie pisarzem, jak ojciec?

- W ogóle mi to nie przyszło do głowy. Był taki moment, że napisałem coś na konkurs do "Płomyka", ale to nie wynikało z literackich aspiracji. Chciałem zdobyć nagrodę. Natomiast kiedy podrosłem, zacząłem interesować się teatrem. To był inny świat, który mnie niebywale wciągnął.

- Jednak napisał pan książkę

- To była książka "Moje spotkania oko w oko", która nawiązywała do cyklu telewizyjnych wywiadów ze znanymi ludźmi w programie "Oko w oko". Zrobiłem wybór wywiadów i okrasiłem to historiami kulis spotkań z gwiazdami. To się ukazało dziesięć lat temu i nie było wielkiego sukcesu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza