Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Słupsku nie dla wszystkich starczyło miejsc w przedszkolach

Redakcja
Wczoraj w słupskich przedszkolach zawisły listy dzieci przyjętych do placówek. Niestety, miejsc dla wszystkich nie starczyło.

W najgorszej sytuacji są rodzice pracujący. Pozostają im drogie przedszkola niepubliczne bądź niania.

Trzyletni Kacperek był zapisany do Przedszkola nr 19 przy ul. Norwida. Niestety, nie dostał się, mimo że obydwoje rodzice pracują. Zgodnie z kryteriami naboru ich dziecko powinno zostać przyjęte w pierwszej kolejności.

- Nie wiem, co teraz zrobimy. Pracujemy, ale niestety, na przedszkole prywatne nas nie stać. Znaleźć dobrą nianię też jest bardzo trudno - mówi pan Sławomir (nazwisko do wiadomości redakcji).

Problem z przedszkolami w Słupsku istnieje od kilku lat, ale wciąż nie został rozwiązany.

- W tym roku powstały dodatkowe oddziały sześciolatków w trzech szkołach podstawowych, a wiec w sumie zerówki mamy juz w siedmiu szkołach. Dzięki temu mogliśmy przyjąć więcej dzieci do przedszkoli - mówi Anna Sadlak, zastępca dyrektora Wydziału Oświaty w słupskim ratuszu.

W tym roku nie przyjmowano też dzieci mieszkających poza Słupskiem (np. w gminie Słupsk, czy Kobylnica) - z wyjątkiem tych, które kontynuowały naukę w przedszkolach.

- W pierwszej kolejności przyjmowaliśmy sześciolatki, dzieci matek samotnie wychowujących dzieci, rodziców inwalidów, rodziców pracujących oraz dzieci kontynuujące edukację. W grupie dzieci nieprzyjętych było jedynie 20 takich, których oboje rodzice pracują - mówi Sadlak.
Ci jednak mają największy żal. - Co robią władze miasta, aby zatrzymać młodych ludzi w Słupsku? Prezydent i jego świta narzekają, że słupszczan jest coraz mniej, że rodzi się coraz mniej dzieci. Ale o tym, by zapewnić rodzicom żłobki i przedszkola, to już nikt z władz nie myśli. Po co? Przecież lepiej wydawać miejskie pieniądze na tandetne fontanny i zegary kwiatowe - mówi wprost pan Sławomir.

Jaka jest alternatywa dla dzieci nieprzyjętych? Są dwa rozwiązania. Przedszkole niepubliczne albo niania. Wadą pierwszych jest, że są drogie. Opłata miesięczna waha się od 450 zł do 700 zł. Wypłata dla niani to też spore obciążenie dla rodzica.

Pani Joanna (nazwisko do wiadomości redakcji) płaciła swojej niani 4,50 zł za godzinę. Miesięcznie kosztowało ją to ok. 400 zł. Największy problem jest jednak ze znalezieniem dobrej opiekunki.

- My mieliśmy kilka niań. Jedna wyjechała za granicę, druga rozpoczęła studia, trzecia się rozchorowała. Ostatnie dwa lata to ciągły stres, czy jutro będę miała z kim zostawić dziecko - mówi pani Joanna - dziś szczęśliwa, bo dziecko zostało przyjęte do przedszkola.

Zdaniem pedagogów, dzieci, które nie dostały się do przedszkoli, tracą. - Dziecko rozwija się bardzo dobrze w gronie rówieśników i pod opieką fachowych pedagogów. Niestety, babcie, czy nianie, a często sami rodzice, nie radzą sobie z wychowaniem, a skutki zobaczymy w przyszłości - mówi Maria Reglińska, pedagog w Powiatowej Poradni Pedagogiczno - Psychologicznej w Słupsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza