Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapena wcisnęła policji buble nie autobusy

Krzysztof Piotrkowski
Zepsute autobusy policyjne na parkingu firmowym słupskiej Kapeny.
Zepsute autobusy policyjne na parkingu firmowym słupskiej Kapeny. Fot. Krzysztof Tomasik
To był kontrakt roku, dzięki któremu słupska firma Kapena utrzymała zatrudnienie. Tymczasem niemal połowa z 40 zamówionych przez policję autobusów ma usterki. Pojazdy wróciły do producenta.

Kapena świętowała, gdy wygrała strategiczny dla niej przetarg. Kontrakt opiewał na niemal 20 milionów złotych.

Za te pieniądze słupska firma miała zbudować średnie autobusy przeznaczone specjalnie dla policjantów: klimatyzowane, ze sprzętem audio-video, wnętrzem wykonanym z niepalnych materiałów, miejscami na tarcze, kaski, radiostacje. Miały przewozić grupy interwencyjne zabezpieczające imprezy masowe, na przykład mecze.

Niestety, zamiast super autobusów policjanci dostali buble. Liczne usterki w pojazdach zdemaskował branżowy miesięcznik "Policja 997", który o słupskich autobusach z usterkami informuje w lipcowym numerze.

Osiemnaście pojazdów zostało zakwestionowanych. Mają m.in. usterki silnika i zawieszenia. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby podczas burd na stadionie, autobus odmówiłby posłuszeństwa.

Były też drobniejsze wady aczkolwiek uciążliwe: nie działają zainstalowane odtwarzacze DVD, odklejają się uszczelki. Dach został pogięty podczas instalacji klimatyzacji, co świadczy o partactwie - zauważa miesięcznik policyjny.
Komenda Główna Policji zgłosiła już sprawę słupskiej Kapenie.

Firma zapewniła, że usterki zostaną usunięte. Dotąd nie zostały. Autobusy z wadami wróciły z powrotem do producenta, będą naprawione i z powrotem przetransportowane do warszawy na koszt słupskiego zakładu. Na dodatek za wady Kapena może ponieść karę finansową.

Poprosiliśmy producenta o komentarz. Niestety mimo wielokrotnych próśb, wczoraj szef Stefano Rossi, prezes zarządu Kapena S.A. nie mógł znaleźć dla nas nawet pięciu minut. Podobno miał ważną kontrolę zza granicy.
Policja daje do zrozumienia: po wpadce Kapena może raczej zapomnieć o kolejnych zleceniach.

- Jeśli zgłoszą ważną ofertę, której nie można odrzucić z przyczyn formalnych, to nie mamy podstaw jej odrzucić - mówi wysoki urzędnik Komendy Głównej Policji, który zastrzegł anonimowość (na oficjalne stanowisko i komentarz policji wciąż czekamy). - Jednak patrzy się już na taką firmę inaczej. Jeśli prywatnie kupimy w sklepie sprzęt, który się psuje, to następnym razem szukamy innego producenta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza