Skargę złożyły do Wydziału Zdrowia słupskiego ratusza dwie kobiety, które razem ze swoimi dziećmi opuściły DIK w czerwcu. Obydwie przyjechały z innych województw.
- Dyrektorka mnie poniżyła. Krzyczała na mnie i uniemożliwiała mi współpracę z innymi kobietami, gdy znalazłam pracę i z koleżankami na zmianę pilnowaliśmy dzieci - opowiada Katarzyna Z. (nazwisko do wiadomości redakcji). Z kolei Irena M. twierdzi, że musiała odejść z DIK, bo za dawała za mało pieniędzy na swoje utrzymanie dyrektorce.
- To ja czuję upokorzona. Nasz dom działa już 10 lat i nigdy się z takimi oskarżeniami nie spotkałam - mówi Janina Dzioba, dyrektorka placówki. - Nasza placówka jest przeznaczona tylko dla kobiet ze Słupska i powiatu słupskiego. To prawda, że pani Katarzynie wyznaczyłam termin wyprowadzki, ale ona już pracowała i mogła wynająć stancję. Jednocześnie jednak załatwiłam, że gmina, z której przyjechała, zapłaciła brakującą sumę za jej pobyt - relacjonuje. - Za panią Irenę jej gmina nie chce płacić, bo twierdzi, że ona ma tam gdzie mieszkać.
Wydział Zdrowia już kontrolował dom, bo to magistrat dotuje jego działalność.
- Wydział Audytu i Kontroli badał funkcjonowanie placówki pod względem merytorycznym i finansowym. Nie dopatrzył się nieprawidłowości - mówi Wanda Perchel, zastępca dyrektora Wydziału Zdrowia.
Sprawa trafiła do Zarządu Głównego PCK, który zapowiedział kontrolę placówki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?