Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inwazja os i szerszeni. Straż wyjeżdża tylko w uzasadnionych przypadkach

Fot. Krzysztof Tomasik
Piotr Gałczyński ze słupskiej straży pożarnej.
Piotr Gałczyński ze słupskiej straży pożarnej. Fot. Krzysztof Tomasik
Słupska straż pożarna odnotowuje olbrzymią liczbę zgłoszeń ludzi, którzy chcą, by usuwała z ich domów gniazda os i szerszeni.

- Nie jesteśmy specjalistami od os - odpowiadają strażacy. Za likwidację gniazd trzeba płacić. - Telefon w sprawie gniazd os mamy co pięć minut - słyszymy od oficera dyżurnego Państwowej Straży Pożarnej w Słupsku.

W większości przypadków zaniepokojeni ludzie są odprawiani z kwitkiem.

- Nie jesteśmy specjalistami od os. Działamy awaryjnie, gdy jest jakieś konkretne zagrożenie - tłumaczy Andrzej Gomulski, komendant PSP w Słupsku.

Do konkretnego zagrożenia strażacy zaliczają tylko gniazda szerszeni. Gniazda os, jedynie w przypadku, gdy są w miejscach publicznych i stanowią niebezpieczeństwo.

- Zdarza nam się odmawiać wyjazdu - przyznaje Gomulski. - Jeżeli nie ma bezpośredniego zagrożenia dla ludzi, to wówczas takie gniazdo jest problemem właściciela. Poza tym nie ma żadnej dyrektywy, że musimy jeździć do każdego zgłoszenia.

Agresja szerszeni

Agresja szerszeni

Jad szerszeni jest porównywalny z jadem pszczół i os, ma jednak nieznacznie większą dawkę toksyn. Użądlenie szerszenia jest boleśniejsze od użądleń pszczół czy os z powodu większego i głębiej penetrującego żądła oraz około 5 procent zawartości acetylocholiny w jadzie, powodującej silne pieczenie rany.

Tym, którzy nie chcą mieć brzęczącego sąsiedztwa, pozostaje skorzystać z usług prywatnej firmy, która zajmuje się profesjonalnym niszczeniem gniazd owadów. Wezwanie kosztuje od 50 do 150 złotych. Zależy od dojazdu i od stopnia skomplikowania operacji. Gniazdo może znajdować w miejscu łatwo dostępnym (np. na belce stropowej na strychu) albo tam, gdzie dojście jest utrudnione (pod dachówkami).

Specjaliści twierdzą, że strach ludzi przed owadami i powiązane z tym liczne zgłoszenia do strażaków związane są z doniesieniami mediów o śmiertelnych przypadkach użądleń.

- To są bardzo pożyteczne owady. Oczywiście lepiej, żeby nie mieszkały obok nas
- uważa Tomasz Groński, właściciel Zakładu Dezynsekcji, Dezynfekcji i Deratyzacji w Słupsku.

Powszechnie uważa się, że osy czy szerszenie stają się niebezpieczne tylko wtedy, gdy poczują się zagrożone.

Tymczasem: - Może je na przykład zwabić światło z okna, mogą wtedy wlecieć do domu w dużych ilościach. Gniazda lepiej likwidować zawczasu - stwierdza Groński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza