Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ścigany oszust ukrył się w Hiszpanii

Bogumiła Rzeczkowska
Fot. sxc/archiwum
Oszukani klienci Multikasy na razie mogą zapomnieć o odzyskaniu pieniędzy i ukaraniu oszusta. Ścigany europejskim nakazem aresztowania Piotr Wiernicki, który ukradł klientom 240 tys. zł, zaszył się w Hiszpanii.

- Wciąż dostaję pisma z sądu, a moich pieniędzy i tak nie widać - żali się pan Wojciech z Ustki (nazwisko do wiadomości redakcji), którego Piotr Wiernicki oszukał na ponad 300 złotych.

Takich klientów Multikasy jest około 850. To ludzie ze Słupska, Ustki, Darłowa, a także kuracjusze z różnych stron Polski, głównie emeryci, którzy uwierzyli w uczciwość Wiernickiego - właściciela agencji finansowej Multikasa.

Rozsiane po Wybrzeżu jej punkty oferowały tanie usługi. Tylko złotówkę kosztowała opłata za przelew. Mniej zamożne osoby chętnie opłacały tu rachunki za prąd, gaz czy telefon.

W marcu 2005 r. okazało się, że P. Wiernicki nie przelał wszystkich pieniędzy na wskazane przez klientów konta. Oszusta zatrzymano, ale nie trafił do aresztu, bo obiecał pracować i długi pooddawać.

Miał zakaz opuszczania kraju i był tylko pod dozorem policji. Na początku część pieniędzy rzeczywiście zwrócił.

W czerwcu 2006 r. słupska Prokuratura Rejonowa oskarżyła go o wyłudzenie 240 tys. zł od klientów. Wiernicki z procesem na karku meldował się w darłowskim komisariacie tylko do końca lata.

Wtedy sfałszował zwolnienie lekarskie, które przedstawił policji na usprawiedliwienie nieobecności w najbliższym czasie. I przepadł jak kamień w wodę.

Gdy wiosną ubiegłego roku nagłośniliśmy sprawę ucieczki oskarżonego za granicę, Sąd Rejonowy wydał za nim krajowy list gończy, a jesienią - po zakończonych niepowodzeniem poszukiwaniach w Polsce - europejski nakaz aresztowania.

Policja namierzyła uciekiniera w Hiszpanii. Ustaliła nawet jego tamtejszy adres. Jednak okazało się, że nie udało się go zatrzymać.

W imieniu pokrzywdzonych prokuratura skierowała też do sądu pozwy z żądaniami zwrotu pieniędzy. Po to, żeby ofiary oszusta nie musiały dochodzić zwrotu na własny koszt. - I co z tego, jak złodzieja nikt nie może złapać?! - denerwuje się oszukany ustczanin.
- Sąd informuje mnie a to o pozwie, a to o tym, że wkrótce zawiesi sprawę, a teraz, że już zawiesił. Nie chcę ciągle dostawać tych pism. Czekam na coś bardziej konkretnego.

Tymczasem konkrety szybko nie nadejdą, bo - jak przyznaje Krzysztof Ciemnoczołowski, prezes słupskiego Sądu Rejonowego - oskarżony ma większe prawa od pokrzywdzonych. - Musi zostać ujęty, doprowadzony przed sąd i przesłuchany. Sprawa jest poważna i trzeba dokładnie zbadać, jaki sprawca miał zamiar - mówi sędzia.

- Jeśli istnieje długotrwała przeszkoda uniemożliwiająca prowadzenie sprawy, jak ukrywanie się oskarżonego, proces trzeba zawiesić.
Wiernickiemu grozi osiem lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza