Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mewy polują w centrum miast, na cel biorą nie tylko ptaki

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Krwawa uczta na skwerze przy al. Sienkiewicza w Słupsku.
Krwawa uczta na skwerze przy al. Sienkiewicza w Słupsku. Łukasz Capar
W Słupsku i Ustce mewy atakują mniejsze ptaki. Krwawe polowania rozgrywają się na oczach przechodniów. Spokojnie, to nie Hitchcock. Tylko bezwzględne prawo natury, które wkroczyło do miasta.

Na Starym Rynku przy fontannie mewa targa jakiegoś ptaka. Trzyma go mocno za szyję, rzuca nim o ziemię, żeby dobić, ale w pewnym momencie ofiara wyrywa się, ucieka w stronę kina, zatacza krąg. Okazuje się, że to kawka, która rozpaczliwie szuka ratunku, frunąc między domami ulicy Nowobramskiej. Mewa ściga ją. Polowanie obserwują przechodnie i przerażone gołębie, które jak wojsko ustawiają się w szeregi i patrzą w jednym kierunku.

Inna scena kilka godzin później na skwerze przy al. Sienkiewicza. Mewa przy fontannie dopada kawkę. Zapobiec śmierci usiłuje inna kawka, pewnie druga z parki. Ale tylko drepcze i wydaje żałosne dźwięki. Zdaniem ornitologów, rozszarpywane przez mewy gołębie, kawki czy mniejsze żywe ptaki to normalne widoki w mieście, ale nie od zawsze.

- Mewy są wszystkożerne. Jedzą mięso, rośliny, odpadki, nawet szczury. Jednak nauczyły się także polować jak drapieżniki na mniejsze ptaki. Pierwsze sygnały o tym pochodzą z końca lat dziewięćdziesiątych z Francji. Mewy, które wtedy tam gniazdowały w miastach, zaczęły atakować gołębie - mówi Marek Ziółkowski, słupski ornitolog. - W Słupsku atak na żywego gołębia zaobserwowałem cztery lata temu. To zachowanie mew świadczy o ich bardzo wysokich możliwościach adaptacyjnych. Po prostu przekwalifikowały się, żeby w ten sposób zdobywać pokarm. A jedna mewa od drugiej szybko się uczy.

Jednak wszędzie tam, gdzie mewy mają młode, także ludzie muszą zachować ostrożność. Teraz i jeszcze w lipcu, gdy wylęgną się kolejne mewiątka.

- Ataki na ludzi mają miejsce tylko i wyłącznie w okolicy niskich dachów, na których przebywają nielotne pisklęta. Mewy są zagniazdownikami, to znaczy, że dzień po wykluciu się już chodzą. Jeśli zejdą na skraj dachu, a w pobliżu będzie szedł człowiek, dorosła mewa uzna go za zagrożenie, które należy przegonić i pikuje. Czasami przypadkowo zrani. Atakuje z tyłu, więc trzeba się odwrócić do niej twarzą. Wtedy ona zacznie się nas bać.

Swój sprytny charakterek pokazują mewy w Ustce, zwłaszcza w pobliżu barowych ogródków.
- Widziałem, jak na promenadzie mewa zjadła rybę z tacki, poprawiła surówką, a później wsadziła dziób do kubka z coca-colą. I oczywiście popiła - opowiada ustczanin.

Takie historie cieszą ornitologa. - To tylko świadczy o tym, że mewy są bardzo inteligentne - śmieje się Marek Ziółkowski.

Inteligentne, ale - wydaje się, że także z uporem przy-wiązane do atrakcyjnego kulinarnie miejsca. W Ustce przez lata mewa żerowała w pobliżu sklepu rybnego przy ul. Marynarki Polskiej. Tuż przed godziną otwarcia potrafiła stukać dziobem w szybę, niecierpliwie czekając na smaczne kąski. Stała się atrakcją turystyczną. Niestety, sklep zlikwidowano.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza