Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emerytowani nauczyciele zabierają pracę młodym

Monika Zacharzewska [email protected]
W szkołach i przedszkolach publicznych pracuje 65 nauczycieli-emerytów.
W szkołach i przedszkolach publicznych pracuje 65 nauczycieli-emerytów. sxc.hu
W szkołach i przedszkolach publicznych pracuje 65 nauczycieli-emerytów, którzy mogliby ustąpić miejsca młodym pedagogom. Młodzi byliby tańsi i często zadowoleni nawet z części etatu.

Nauczyciele emeryci rzadko pracują na pełnych etatach, choć są tacy w przedszkolach i na świetlicach. Spory wymiar godzin mają też tzw. nauczyciele praktycznej nauki zawodu. W Słupsku emerytów, którzy uczą zawodów w liceach profilowanych i technikach, jest aż 12.

- Ja zatrudniam trzy takie panie - przyznaje Renata Draszanowska, dyrektor słupskiego Zespołu Szkół Ekonomicznych i Ogólnokształcących. - Dlaczego? Bo są twórczyniami programów autorskich, według których uczą, a które to programy wygasną z końcem tego roku szkolnego w związku z wprowadzanymi zmianami programowymi. Wtedy i one odejdą z pracy. Gdybym teraz na ich miejsce zatrudniła młodych nauczycieli, ci nie dość, że nie znaliby tego programu, to i tak straciliby pracę w przyszłym roku, kiedy nauka tych przedmiotów nie będzie kontynuowana.

W ekonomiku na pół etatu uczy też emerytowana nauczycielka historii. Zdaniem pani dyrektor jej godziny też wypadną z programu szkolnego w przyszłym roku i dlatego też i ona straci zatrudnienie.

Do emerytury na stanowisku nauczyciela zawodu, konkretnie mechatroniki w słupskim mechaniku, dorabia były wiceprezydent Słupska Zbigniew Rychły.

- Mam w szkole śladowe godziny, cztery tygodniowo - mówi. - I nie czuję, abym zajmował komukolwiek miejsce, bo wiem, że w tym przedmiocie nie ma specjalistów. Dlatego też mnie poproszono o podjęcie tej pracy. Owszem, mogliby mechatroniki uczyć wyspecjalizowani inżynierowie, ale oni mogą więcej zarabiać na etatach w firmach.

Dwie panie emerytki zatrudnione są też w najbardziej prestiżowym słupskim Liceum nr 2.

- Poprosiłem panią Marię Dąbrowską od chemii i panią Tamarę Kropiowską od biologii, by mimo emerytury przez kilka godzin w miesiącu uczyły w naszej szkole. One są gwarantkami jakości i wysokiego poziomu. Wypuściły wielu olimpijczyków, uczą młodszych nauczycieli zawodu. Są autorytetami, swoistą legendą II LO, i podnoszą prestiż naszej szkoły - mówi Mariusz Domański, dyrektor II LO w Słupsku.

Szef II LO dodaje też, że woli mieć u siebie związanych ze szkołą pedagogów niż młodych, którzy szukaliby godzin w innych placówkach i nie utożsamiali się ze szkołą.

- U mnie uczeń jest wymagający, więc trudno byłoby mi podjęć ryzyko zatrudnienia takiego niedoświadczonego nauczyciela - przyznaje Mariusz Domański.

Natomiast dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 3 z Oddziałami Integracyjnymi mówi, że trzyma nauczycieli-emerytów, bo...

- Liczą się pieniądze. Wiadomo, że emerytura nauczycielska bywa żenująco niska, więc ci ludzie mogą sobie trochę dorobić - mówi Mariusz Barański. - Ale to nie tak, że zabierają pracę młodym. My mamy uczniów, którzy mają tak zwane nauczanie indywidualne, do których trzeba czasem dojechać do domów. Inni nauczyciele nie zawsze chcą to robić. To zajmuje przecież sporo czasu i wymaga dodatkowego zaangażowania. W dodatku w mojej szkole mam specjalistów od pracy z niepełnosprawnymi uczniami. Na rynku nie ma takich młodych fachowców.

Jednak są też w Słupsku szkoły, które z nauczycieli emerytów zrezygnowały zupełnie.

- U mnie to ja jestem najstarszy - przyznaje Lech Raś, dyrektor Gimnazjum nr 4. - Zatrudniam młodych, bo oni są bardziej kreatywni.

Podobnie jest w SP nr 2. - W podstawówkach generalnie jest mniej emerytów niż w szkołach ponadgimnazjalnych. Tam panie i panowie profesorowie to prestiż - mówi Kazimierz Skiba.
Nieoficjalnie jednak wielu przyznaje, że szkoły bywają przechowalniami dla emerytów m.in. wojskowych i policyjnych.

Jeszcze w ubiegłym roku tacy byli zatrudnieni jako wuefiści czy nauczyciele zawodowi. Teraz jeden z nich pracuje jako nauczyciel przysposobienia obronnego w jednym ze słupskich liceów, a dodatkowo dorabia w urzędzie jednej z podsłupskich gmin i w innej szkole.

Natomiast argumenty dyrektorów zatrudniających osoby, które mogłyby już odejść na zasłużoną emeryturę, nie trafiają do młodych bezrobotnych pedagogów.

- Ja akurat straciłam pracę z powodu cięć spowodowanych niżem demograficznym - mówi 30-letnia anglistka (nazwisko do wiadomości redakcji), jedna z 202 bezrobotnych nauczycieli zarejestrowanych w słupskim Powiatowym Urzędzie Pracy. - Ale chętnie przyjęłabym nawet część etatu, nawet przy nauczaniu indywidualnym. To akurat komfortowa, spokojna praca, o którą w mojej szkole starali się wszyscy. I nieprawdą jest to, że młodzi nauczyciele nie angażują się w życie szkoły. Ci, którym zależy na pracy, starają się. I to bardzo, niejednokrotnie poświęcając uczniom swój prywatny czas.
Na przykład anglistów, który są teraz bez pracy, jest u nas 18, polonistów - 17, historyków - 20, geografów i matematyków po 13, a nauczycieli nauczania początkowego - 18.

Gdzie jest ta praca?

Nasz artykuł "Młodzi, zdolni, bezrobotni" z 28 września o problemach ze znalezieniem pracy, zwłaszcza przez ludzi młodych, wywołał lawinę komentarzy czytelników i internautów. Zarówno poszukujących sensownego zajęcia, jak i pracodawców. W najbliższych tygodniach chcemy bardzo mocno zgłębić ten temat. Dziś piszemy o kolejnym przejawie nierównego traktowania na rynku pracy. Będziemy starali się pisać codziennie o podobnych tematach. Chcemy dokładnie poznać oferty pracy w regionie. Będziemy ich aktywnie poszukiwać i szczegółowo opisywać.

Liczymy na Waszą pomoc. Dzwońcie i piszcie o waszych doświadczeniach, uwagach, patologiach, ale i pomysłach oraz pozytywnych działaniach na rzecz rozwiązania tego problemu.
Redakcja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza