Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupscy lekarze odpowiadają przed sądem

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Przed słupskim sądem rejonowym rozpoczął się proces byłego dyrektora szpitala i lekarza dyżurnego  SOR o narażenie życia pacjentki.
Przed słupskim sądem rejonowym rozpoczął się proces byłego dyrektora szpitala i lekarza dyżurnego SOR o narażenie życia pacjentki. Archiwum
Przed słupskim sądem rejonowym rozpoczął się proces byłego dyrektora szpitala i lekarza dyżurnego SOR o narażenie życia pacjentki.

Według słupskiej prokuratury rejonowej, w niedzielę rano 20 maja 2012 roku karetka pogotowia ratunkowego zabrała z domu do szpitala słupszczankę, która straciła przytomność. Pacjentka na SOR spędziła kilka godzin. Wykonano jej tam podstawowe badania krwi i USG brzucha. Mimo że nie wykazały nic groźnego, kobieta wciąż czuła się źle. Lekarz dyżurny zdecydował o przewiezieniu pacjentki na konsultację ginekologiczną na oddział do Ustki. Na SOR ginekolog nie był zatrudniony. W Ustce lekarz wykonał tylko badanie USG, bo diagnostyka w tym czasie nie działała.

Gdy pacjentka wróciła na słupski SOR, już nie mogła mówić. Wtedy trafiła na oddział neurologiczny, a wykonane badanie wykazało rozległy krwotok wewnętrzny. Na sali operacyjnej lekarze uratowali jej życie.
W lipcu 2012 roku słupszczanka powiadomiła prokuraturę, że w szpitalu zagrożono jej zdrowiu i życiu.
W sprawie wypowiedział się biegły profesor Marian Gabryś z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Badając dokumentację szpitalną pacjentki, uznał za nieprawidłowe działania nie tylko lekarza z SOR-u Wojciecha G., lecz także ówczesnego dyrektora Ryszarda S.

" SOR-u w Słupsku nie ma. Jest tylko szyld" - stwierdził biegły, który wytknął, że praca na oddziale ratunkowym była źle zorganizowana z powodu braku m.in. niezbędnych specjalistów.

Biegły zauważył też złą organizację na ginekologii i porodówce w Ustce, gdzie popołudniami i w dni wolne od pracy pacjentki były pozbawione dostępu do szybkich badań, bo nie działała całodobowa diagnostyka. Zdaniem biegłego, taka sytuacja zagrażała ich zdrowiu i życiu.

Lekarzy oskarżono o narażenie życia pacjentki, która była pod ich opieką, za co grozi do pięciu lat więzienia. Byłego dyrektora - o niezapewnienie właściwej opieki pacjentom SOR-u i złą organizację pracy ginekologii. Wojciecha G. - jako dyżurnego lekarza na SOR.

Lekarze nie przyznają się do winy, odpowiadają tylko na pytania obrońców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza