Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukrainiec przeprasza za rozbój w salonie (wideo)

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Mykhailo P. żałował, przepraszał, powiedział w sądzie, że jest mu wstyd za to, co zrobił, ale zaprzecza, że kopał i użył szkła.
Mykhailo P. żałował, przepraszał, powiedział w sądzie, że jest mu wstyd za to, co zrobił, ale zaprzecza, że kopał i użył szkła. Krzysztof Piotrkowski
Wczoraj przed słupskim sądem okręgowym rozpoczął się proces w sprawie napadu na pracownika usteckiego salonu gier.

Mykhailo P., 40-letni obywatel Ukrainy, przyjechał do pracy w Polsce. Z grupą znajomych wynajmował pokój w Ustce. Przed sądem odpowiada za rozbój z niebezpiecznym narzędziem na pracowniku salonu gier przy ulicy Marynarki Polskiej 57.

Według słupskiej prokuratury rejonowej 10 maja tego roku wieczorem Ukrainiec w „kasynie” grał do północy. Kiedy salon opuścili inni goście, zaatakował pracownika - Tomasza K., gdy ten niepełnosprawny młody mężczyzna wszedł do łazienki. Mykhailo P. wyważył drzwi, które przewróciły się na Tomasza K. Napastnik bił go pięściami, kopał w głowę i przyłożył do szyi kawałek rozbitego lustra.

- Dawaj pieniądze! - krzyczał. Tomasz K. miał w saszetce na pasku utarg i obawiając się spełnienia gróźb, oddał 2015 zł Ukraińcowi. Gdy ten wyszedł z salonu, Tomasz K. włączył alarm oraz zatelefonował do Marka G., opiekuna salonu. Przyjechała policja.

Mykhailo P. został szybko zatrzymany, bo w salonie opowiadał, gdzie pracuje. Zarejestrował go monitoring z sąsiedniego budynku. Później Tomasz K. wskazał go na okazaniu. Policja odzyskała pieniądze. Pokrzywdzony nie odniósł poważniejszych obrażeń ciała. Miał jednak opuchniętą głowę, ponieważ został przygnieciony drzwiami i napastnik go kopał. Sam twierdzi też, że miał pocięte ręce, bo upadł na szkło.

To ustalenia śledztwa. Tymczasem w sądzie sprawa nie wydaje się taka oczywista. Mykhailo P. w śledztwie nie przyznał się do czynu, ale wczoraj wyraził skruchę, przeprosił i powiedział, że pieniądze chciał wysłać bezrobotnej żonie, która wychowuje troje dzieci. Jednak oskarżony twierdzi, że uderzył raz Tomasza K. dłonią w głowę, ale nie kopał.

- Nie wiem, o jakim lusterku mowa i czy spadło ze ściany, czy z półki. Nie miałem w ręku nic szklanego - zapewniał. Okazuje się, że gdy Tomasz K. zeznawał pierwszy raz, także nie mówił o grożeniu mu kawałkiem szkła. - Wyrwał mi saszetkę z dłoni, przewrócił wiadro z wodą, pośliznąłem się i rozciąłem dłonie, gdy upadłem na ostry próg toalety - mówił wcześniej.

Rozbite lustro pojawiło się w późniejszych zeznaniach pokrzywdzonego, który twierdzi też, że Ukrainiec wygrał 1300 zł, podczas gdy oskarżony mówi o 130 zł. Tomasz K. zaprzeczył, że częstował gracza piwem. W końcu przyznał, że tak, ale nie mówił o tym, bo salon nie ma koncesji na alkohol. Tomasz K. kilkakrotnie zmieniał wersje. - Nikt mnie nie namawiał, żebym zdarzenie złagodził - tłumaczył się z pierwszych zeznań. - Nakłamałem, bo była głośna sprawa chłopaka, który pociął pracownicę salonu. Ta sprawa żyje w mediach. Chciałem tego uniknąć. Po drugie, nie chciałem, żeby ktoś się dowiedział, że tam pracuję. Po trzecie - byłem w szoku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza