Pociągiem do Jantara i na plażę w Ustce

PKP PLK przygotowało cztery warianty modernizacji linii kolejowej 405 łączącej Ustkę ze Szczecinkiem.

Najdroższy, a przez to najmniej prawdopodobny, zakłada jej pełną elektryfikację. Koszt to nawet pół miliarda złotych, kiedy możliwości finansowe to połowa tej kwoty. Kilkadziesiąt milionów miałaby za to kosztować najtańsza opcja.

Jak oceniają samorządowcy, którym przedstawiono proponowane rozwiązania, sprowadza się ona do prac kosmetycznych. Najbardziej prawdopodobny jest więc wariant, który ma pochłonąć około 205 mln zł. Optują za nim zresztą sami kolejarze.

Zakłada on podniesienie prędkości na linii do 100 km/h, budowę połączenia do CH Jantar oraz przedłużenie torów do zachodniej części Ustki.

Poza tym przebudowę peronów i dostosowanie ich do potrzeb osób niepełnosprawnych. Zaplanowano także powstanie nowych przystanków, np. w Gałęzinowie, z którego korzystaliby uczestnicy imprez w Dolinie Charlotty.

- Mowa jest także o budowie mijanek, których brak między Miastkiem a Słupskiem - cieszy się Magdalena Gryko, burmistrz Kępic.

Modernizacja linii 405 w tym kształcie nie zakłada jej elektryfikacji. Oznacza to, że choć po pracach zyska ona regionalny charakter, to nie uzyska rangi linii krajowej, czego z kolei chce Słupsk. Miasto ma zresztą szerokie plany związane z budową węzła transportowego, który w takim układzie traci na swoim znaczeniu.

Rozmowa „Głosu Pomorza“ z Markiem Biernackim, wiceprezydentem Słupska

W poniedziałek kolej pokazała samorządowcom konkrety w sprawie remontu linii 405. Jest pan zadowolony?

Przedstawiono nam cztery warianty modernizacji. Różne kwotowo i rzeczowo. Najtań-sza wersja to modernizacja za dwadzieścia parę milionów, czyli zwykła kosmetyka. Druga opcja, która coś nowego wnosi, to już koszt 265 mln zł, a trzecia wymaga 400 mln zł. Ostatnia jest najbardziej obfita i najdroższa - o wartości aż 560 mln złotych. Zakłada już pełną elektryfikację i rewitalizację odcinka od Szczecinka do Słupska.

Drogie, ale chyba potrzebne rozwiązanie.

Oczywiście. Przecież najważniejsze jest to, aby oprócz poprawy bezpieczeństwa przywrócono znaczenie tej linii do poziomu, jaką miała w latach 70. i 80. XX wieku. Wówczas jeździły tędy pociągi dalekobieżne na Śląsk czy do Poznania. To były bezpośrednie połączenia ze Słupska. Dziś trzeba jeździć przez Białogard, a czasem i przez Szczecin. O takie rozwiązanie nam chodzi i to wczoraj podnosiliśmy. Natomiast problem polega na zasobności portfela Regionalnego Programu Operacyjnego, z którego inwestycja miałaby być finansowana. PKP chce wydać na ten cel około 260 mln zł, kiedy w RPO zapisano 200 mln zł.

Co można za 200 mln zrobić?

No właśnie niewiele. Oczywiście jest to przebudowa, ale taka, która pozwoli na rewitalizację tej linii do poziomu linii regionalnej. My optujemy za tym, aby 405-tka miała znaczenie ogólnopolskie. Po spotkaniu zostaliśmy w pewnym niedopowiedzeniu co do ostatecznych decyzji. Dlatego chcemy wnioskować, aby ten cały program przeniósł się poziom wyżej do programu Infrastruktura i Środowisko, czyli do puli środków centralnych.

A nie przepadnie, jeśli pójdzie wyżej? Może trafić do dużego worka, z którego już go się nie wyciągnie.

Zawsze jest takie ryzyko. Wówczas wszystko zależy od lobbowania naszych parlamentarzystów z regionu. Bardzo na to liczymy. W końcu najważniejsza rzecz to elektryfikacja linii i podniesienie standardu. Również rangi w sieci połączeń krajowych. Inaczej PKP nie będzie skłonna puszczać tutaj składów i dalej trzeba będzie przełączać lokomotywy na węźle w Szczecinku.

Bez czego również idea węzła transportowego, który chcecie budować w Słupsku, staje pod znakiem zapytania.

Tak, bo jego znaczenie nie byłoby tak istotne, jak byśmy tego chcieli. Liczymy na odwrócenie tendencji, która prowadzi nas do wykluczenia transportowego.

Popularne na gp24.pl

gp24