70-latek po raz pierwszy w życiu stanął przed sądem. Stało się tak, bo policja oskarżyła go o to, że nie wskazał kierowcy, który jego samochodem spowodował kolizję i uciekł z miejsca zdarzenia.
- Nie dam się wrobić w sprawę, o której nic nie wiedziałem, a w dniu, kiedy miała miejsce, nikt nie jechał moim samochodem - mówił nam, zanim rozpoczął się proces. Podczas czterech kolejnych rozpraw konsekwentnie podtrzymywał swoje stanowisko. W tym samym tonie wypowiadał się jego syn, który potwierdził , że 23 grudnia 2014 roku, gdy doszło do kolizji na parkingu przy ulicy Ostroroga w Słupsku, scoda octavia - samochód pana Toporkiewicza - stała w garażu, a jej właściciel nikomu jej nie użyczył. Przeciwnie, w tym czasie rodzina spędzała czas w domu i intensywnie przygotowywała się do nadchodzących świąt Bożego Narodzenia.
WIĘCEJ W JUTRZEJSZYM, PAPIEROWYM WYDANIU GŁOSU POMORZA
Chcesz zobaczyć o czym piszemy w najnowszym "Głosie"? Kliknij i pobierz e-wydanie Głosu Pomorza.
Popularne na GP24. Zobacz:
- Magda Gessler skazana za zniesławienie Mirosława Wawrowskiego
- Kierowca MZK zgłosił, że w autobusie jest uzbrojony mężczyzna
- Metoda na nogę. Tak łatają dziury tylko w Słupsku (wideo)
- Poseł Jolanta Szczypińska uważa, że uczelnia ojca Rydzyka zasługuje na wsparcie
- Z Robertem Biedroniem na piwo
Franciszek Toporkiewicz w słupskim sądzie. W tle jego obrońca mecenas Krystian Kasperski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?