Miała miejsce w trakcie środowej ulewy. Wtedy nagle z żyrandoli kilku mieszkań i kontaktów w ścianach zaczęła się lać woda. Lokatorzy byli przerażeni. Wkrótce doszło do spięcia i wysiadły korki od prądu. W mieszkaniach zapadła ciemność.
Jak się dowiedzieliśmy, katastrofę spowodowały zwłoki dużej mewy, które wpadły do rury odprowadzającej wodę deszczową z dachu. Z ich powodu podczas ulewy woda nie spływała w dół, a zbierała się na dachu apartamentowca. W pewnym momencie poprzez otwory wentylacyjne woda zaczęła się wdzierać do mieszkań, co przestraszyło część lokatorów.
- Mieliśmy problem z usunięciem zwłok mewy, bo na dachu znajdowały się gniazda z młodymi mewami. Ich ptasie matki i ojcowie atakowali nas, gdy próbowaliśmy się dostać na dach. Musieliśmy się zaopatrzyć w parasole i płaszcze ochronne. Gdy w końcu udrożniliśmy spływ, woda gwałtownie spadła na dół i mocno zalała posadzkę w garażu - opowiada gospodarz obiektu.
Teraz w obiekcie już przywrócono prąd. Trwają prace porządkowe. Jak się dowiedzieliśmy, budynek będzie wymagał jeszcze większego zabezpieczenia przed mewami.
Zobacz także: Przez głupi żart kobieta stała się pożywką dla mew
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?