Trafiali tak dokładnie, że zabrakło im ruchomych celów.
Niemal 300 żołnierzy z Austrii pod dowództwem generała broni Eisenberga, przez dwa tygodnie ćwiczy obronę przeciwlotniczą. Imitacje celów, ciągnięte za samolotami na kilkukilometrowej linie, próbują strącać rakietami typu "Mistral" z ręcznych wyrzutni oraz pociskami z dział przeciwlotniczych.
Idzie im świetnie i trafiają za każdym razem. Stuprocentowa skuteczność okazała się jednak problemem.
- Mamy do wystrzelenia 30 rakiet a tylko dziesięć ruchomych celów - mówi kapral Alexander Kepa z armii austriackiej. - Nie spodziewaliśmy się, że będziemy trafiali zbyt dobrze.
Żołnierze z Austrii goszczą w Ustce już po raz trzeci. - U nas nie ma gdzie wykonywać takich ćwiczeń - mówi Kepa. - Tu warunki są bardzo dobre.
Strzelanie z rakiet i dział wykonywali doświadczeni żołnierze zawodowi. To nie znaczy, że w Austrii cała armia jest zawodowa, wręcz przeciwnie, na około 35 tysięcy żołnierzy, zaledwie około pięciu tysięcy to kadra.
Służba zasadnicza trwa tam pół roku. Po pierwszych sześciu tygodniach szkolenia podstawowego, żołnierz specjalizuje się w jednej dziedzinie. Do wojska idzie każdy Austriak, bez względu na wykształcenie, czy status materialny.
- Podobnie jak w Polsce służba jest obowiązkowa - zapewnia Kepa. - Jednak u nas w armii nie ma zjawiska "fali".
Zamiast wojska można odbyć służbę zastępczą, która trwa dwa miesiące dłużej. Od dziesięciu lat trwa reforma armii. Przyjmowane są kobiety i sukcesywnie zmniejsza się liczba wojska. Jednak w przypadku mobilizacji, w ciągu 72 godzin gotowych do walki będzie 110 tysięcy Austriaków.
Piotr Kawałek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?