Ostrzelany jacht.
Ćwiczą oni właśnie na poligonie pod Ustką.
Kapitan zbagatelizował ostrzeżenia i będzie ukarany.
- Niewiele brakowało, a doszłoby do tragedii - mówi kmdr por. Grzegorz Goryński rzecznik Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku. - Dokładnie w tym czasie odbywały się strzelania amunicją bojową wojsk austriackich. Na dodatek ogień prowadzony był z lądu na morze, na zamknięty akwen poligonu wojskowego.
Straż Graniczną zaalarmował oficer dyżurny poligonu Wojsko austriackie natychmiast przerwało strzelanie.
- Na wielokrotne wezwania kapitan żaglówki nie odpowiadał - mówi Goryński. - Gdy strażnicy próbowali podpłynąć, jacht nieoczekiwanie zmienił kurs i wszedł do usteckiego portu. Okazało się, że był to statek żaglowy "Maytur" bandery Polskiej, z sześcioosobową załogą. Dowodził 57-letni Jan M.- M. z Gliwic. - Tłumaczył się, że radio się zepsuło, a wychodząc dzień wcześniej z portu w Świnoujściu nie wiedział o manewrach.
Tymczasem takie informacje podaje każdy kapitanat i bosmanat portu.
- Żeglarz rażąco naruszył zasady bezpieczeństwa - mówi rzecznik. - Teraz czeka na inspektorów Urzędu Morskiego, którzy wyjaśnią okoliczności zdarzenia.
Co ciekawe kapitan wychodząc ze Świnoujścia deklarował rejs do Kołobrzegu, a nie Ustki.
(krab)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?