Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bałtycki dorsz w unijnej zalewie

Łukasz Wójcik [email protected]
Dorsz - o niego trwa właśnie batalia.
Dorsz - o niego trwa właśnie batalia.
Rybacy złamali zakaz połowów. Prawdopodobnie czeka ich wojna z Unią Europejską o dorsza.

Prawdopodobnie polskich rybaków czeka wojna z Unią Europejską o dorsza. Rybacy nie zgadzają się na zbyt małe limity połowowe przyznane przez Komisję Europejską. Czy mają rację?

Na początku lat 80. XX w. polscy rybacy mogli rocznie odławiać na Bałtyku nawet 200 tysięcy ton dorsza. Kilka lat temu około 100 tys. ton. Teraz Unia Europejska wyznaczyła limit - jedynie 13,5 tys. ton. Niecałe 10 tys. ton mają Szwedzi i Niemcy.

Najwięcej mogą łowić Duńczycy, którzy mają wyznaczony limit na poziomie 19 tys. ton. Powszechnie wiadomo jednak, że rybacy wszystkich krajów basenu Morza Bałtyckiego łowią więcej niż wynoszą oficjalne limity.

- Jeden z krajów nadbałtyckich rzekomo przestrzega limitów i odławia rocznie 10 tysięcy ton dorsza. Skąd więc dane Eurostatu (Europejski Urząd Statystyczny - red.), że przerób dorsza w tym kraju wynosi aż 143 tysięcy ton - mówi Grzegorz Hałubek, wiceminister gospodarki morskiej.

Limity połowowe ustala Komisja Europejska w oparciu o raporty Międzynarodowej Rady Badań Morza. Stan zasobów dorsza w Bałtyku raportują instytucje badawcze wszystkich krajów basenu Morza Bałtyckiego, m.in. Morski Instytut Rybacki w Gdyni.

Pod uwagę brane są dane połowowe rybaków, dane biologiczne i analizy z rejsów badawczych.

Unijne ograniczenia

- Stan zasobów należy do niskich, jednych z najniższych w historii, dlatego ograniczenia w połowach są zasadne. - mówi prof. Jan Horbowy z Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni. - I choć sytuacja nie jest tak zła, jak mówi stanowisko Międzynarodowej Rady Badań Morza, na pewno potrzebna jest racjonalna polityka ochrony zasobów.

Naukowcy nie pozostawiają złudzeń, że rybacy - przynajmniej po części - sami są winni zmniejszenia zasobów ryb w Bałtyku. W ich połowach przeważają dorsze trzyletnie, które nie odbyły jeszcze pierwszego tarła. Dlatego właśnie te ryby należy chronić, znacznie ograniczając ich odłów, by za kilka lat nie doszło do sytuacji, że rybacy nie będą mieli czego łowić.

Tak jak to miało miejsce na wschodnim wybrzeżu Kanady, na łowisku Grand Banks. Na początku lat 90. rybacy wyłowili niemal cały gatunek dorsza w tym rejonie i mimo całkowitego zakazu połowów łowisko do dziś nie wykazuje oznak powrotu do pierwotnej sytuacji.

Kraje basenu Morza Bałtyckiego ustanowiły limity połowów niektórych gatunków ryb jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku. Natomiast kilka lat temu Morze Bałtyckie zostało podzielone na dwa obszary łowisk, których granica przebiega mniej więcej przez duńską wyspę Bornholm.

Komisja Europejska uznała, że w rejonie łowisk polskich rybaków wymagany jest czteromiesięczny okres ochronny. Rozpoczął on się 15 września. Dla porównania Duńczycy mają tylko dwumiesięczny okres ochronny.

Polscy rybacy nie zastosowali się jednak do zakazu i około 140 jednostek, czyli 15 procent, wyszło w morze na połów. Konsekwencje mogą dotknąć nas wszystkich.
Kilka lat temu z podobnym problemem borykali się francuscy rybacy.

Z powodu nieprzestrzegania limitów połowowych Francja dwukrotnie została ukarana przez Komisję Europejską. Łącznie kraj musiał zapłacić około 80 mln euro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza