Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysokie ceny w Ustce. Nie daj się oskubać

Fot. Łukasz Capar
Krzysztof Kostka i Sebastian Pastuszczak w barze "Muszleka".
Krzysztof Kostka i Sebastian Pastuszczak w barze "Muszleka". Fot. Łukasz Capar
Turyści wciąż narzekają, że Ustka jest jednym z najdroższych kurortów. Przesadzone ceny są głównie na promenadzie. Im dalej od morza, tym taniej.

Nasi czytelnicy nie raz skarżyli się, że właściciele lokali gastronomicznych na usteckiej promenadzie stanowczo przesadzają z cenami. W większości nadmorskich barów za obiad trzeba zapłacić nawet 50 złotych.

- Przyjechałam do Ustki z rodziną kilka dni temu - mówi Helena Kwapisz, turystka z Zielonej Góry. - Jeszcze nie bardzo wiem, gdzie można tanio coś zjeść, ale na pewno nie pójdę kolejny raz na promenadę. Tam zapłaciłam za trzy obiady sto dwadzieścia złotych, chociaż nie zamówiłam rarytasów. Kupiłam trzy porcje fileta z dorsza, który kosztował sześć złotych za dziesięć dekagramów, porcje frytek po siedem złotych oraz surówki. Nie spodziewałam się, że zapłacę aż tyle.

Na szczęście im dalej od morza, tym niższe ceny. Już kilka kroków od centrum promenady znajduje się bar "U Jadzi". Ceny nie są dużo niższe, ale już możemy trochę zaoszczędzić.

Filet z dorsza kosztuje 5 złotych za 10 dkg. Najbardziej różnicę cenową widać na frytkach, których duża porcja kosztuje tylko 4 złote. Jeśli skusimy się na pełnowartościowy obiad, trzeba kupić jeszcze surówki, których porcja kosztuje niecałe 3 złote.

Za obiad w tym barze zapłacimy więc średnio około 20 złotych.

Jeśli chcemy jeszcze więcej zaoszczędzić, lepiej wybrać się do Mega Grill Parku przy ulicy Chopina, również w pobliżu promenady. Tam filet z dorsza jest tańszy o 50 groszy, a za 10 dkg mintaja trzeba zapłacić 4 złote. Na innych składnikach obiadu już raczej nie zaoszczędzimy, bo za frytki i surówki trzeba zapłacić podobnie jak "U Jadzi".

Do jednego z najtańszych barów trzeba już wybrać się w okolice głównej ulicy Ustki - Marynarki Polskiej. Na pobliskiej ulicy Kosynierów w barze "Amber" można zjeść posiłek za naprawdę małe pieniądze. Każdego dnia serwowana jest tam inna zupa. Za talerz trzeba zapłacić tylko 3 złote.

- Jadam tu prawie codziennie - mówi Łukasz Krepicz, turysta z Tczewa. - Chociaż dużego wyboru nie ma, zawsze zamawiam zupę dnia, a potem ze znajomymi kupujemy dużą pizzę.

A pizze, jak na Ustkę, są naprawdę tanie. Trzydziestocentymetrowy placek z farszem kosztuje już od 9 złotych. Pizza z dodatkiem pieczarek lub szynki kosztuje 3 złote więcej.
Wczasowicze narzekają też, że w Ustce nie ma baru, w którym za niewielkie pieniądze można by wypić kilka piw. Trudno się im dziwić, skoro za dużą butelkę piwa Heineken na promenadzie musimy zapłacić około 10 złotych! Małe piwa kosztują w granicach 7 złotych.

Żeby wypić tańsze piwo trzeba się nieco oddalić od centrum. W barze "Muszleka" przy ulicy Kosynierów najtańsze małe piwo sprzedawane jest już za 2,80 złotych. To jak na Ustkę niespotykanie niska cena.

- Niewielu turystów do nas przychodzi, bo "Muszelka" jest daleko od morza - wyjaśnia Stella Kwiatkowska, współwłaścicielka lokalu. - Głównie siedzą u nas ustczanie, którzy wiedzą, że tu jest tanio.

W barze oprócz trzydziestu gatunków piwa, z których większość nie przekracza 4 złotych, można też obejrzeć mecze na sporym telewizorze. Tylko tu duży Heineken kosztuje 6.50 za butelkę.

- Odkryliśmy ten bar zupełnie przypadkowo - twierdzi Krzysztof Kostka ze Szczecina. - Kiedy mamy wolną chwilę, zawsze przychodzimy do "Muszelki" - dodaje jego kolega Sebastian Pastuszczak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza