Kładka w usteckim porcie miała awarię od końca czerwca, a jej wykonawca - Hydro-Naval nie mógł się doprosić w Zarządzie Portu Morskiego Ustka i ratuszu o jej wyłączenie. Firma wskazywała też, że pylon kładki odchylił się w stronę kanału portowego, konstrukcja skręciła w bok, wpada w drgania, łożysko trzeszczy, a fundament stracił stabilność najprawdopodobniej z powodu prac przy budowie basenu rybackiego. Jednak kładkę zamknięto dopiero w poniedziałek o 18.40, gdy "Głos" zbierał informacje do drugiego artykułu na ten temat, w którym swoją opinię przedstawił Hydro-Naval.
Do tej pory ZPMU i ratusz domagali się od firmy naprawy urządzenia bez dociekania, co było przyczyną awarii. Wczoraj Maciej Karaś, prezes ZPMU, powiedział "Głosowi", że to on zdecydował o wyłączeniu kładki. Jednak twierdził, że nie rozumie naszych pytań i nie odpowiedział, dlaczego kładkę zamknięto dopiero po miesiącu od zauważenia objawów.
Więcej wiedzy na ten temat miał Adam Meller-Kubica, od poniedziałku nowy naczelnik wydziału inwestycji, infrastruktury komunalnej i ochrony środowiska w ratuszu.
- W środę spotykamy się z Hydro-Navalem i będziemy wiedzieć, jak wygląda sytuacja pod względem tempa naprawy kładki - mówi naczelnik. - Chcemy to maksymalnie przyspieszyć. Mogą się pojawić problemy z usunięciem awarii w ramach gwarancji. Jednak kwestię winy i roszczeń pozostawiamy na później, bo zależy nam, by jak najszybciej kładkę naprawić. Dzisiaj też podpisałem pismo do Navimoru, który buduje basen rybacki, by ustosunkował się do zarzutów Hydro-Navalu.
Naczelnik dodaje, że nie zawsze coś złego działo się z kładką i można było ją użytkować. Jacek Cegła, szef wydziału promocji i komunikacji społecznej ustalił, że kładka została wyłączona na polecenie Kapitanatu Portu w Ustce. Temu jednak zaprzecza Mirosław Krajewski, zastępca dyrektora urzędu morskiego ds. inspekcji morskiej.
- Zamykanie awaryjne działa, więc nie było powodu, bo jednostki mogą przepływać - wyjaśnia. - Jednak o awarii wiemy z "Głosu", bo z Zarządu Portu nie mieliśmy informacji, co uważam za karygodne. Z kolei Adam Borodziuk, zastępca dyrektora ds. technicznych, zapowiedział, że urząd morski zwróci się do miasta o wyjaśnienie sytuacji.
- Istnieje możliwość, że stan kładki może wpłynąć na bezpieczeństwo żeglugi czy na stan wyremontowanego nabrzeża kołobrzeskiego - mówi wicedyrektor. - Urząd miasta z mocy prawa jest zobowiązany do utrzymania kładki w dobrym stanie technicznym i jako inwestor jest odpowiedzialny za jej eksploatację.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?