Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmieci w Ustce pod znakiem zapytania

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
To, że mieszkańcy bloków mają wspólny śmietnik - jak ten na ul. Kościelniaka - dla urzędników oznacza, że śmiecą więcej
To, że mieszkańcy bloków mają wspólny śmietnik - jak ten na ul. Kościelniaka - dla urzędników oznacza, że śmiecą więcej Mariusz Surowiec
Nowy Rok za pasem, a w Ustce nadal nie wiadomo, ile mieszkańcy zapłacą za wywóz śmieci. O tym zdecyduje cena wybranej w przetargu oferty.

Pierwsze podejście urzędników z projektem uchwały w różnych wariantach w październiku skończyło się fiaskiem. Dlatego, że propozycje ratusza oznaczały olbrzymie podwyżki oraz wprowadzały nierówne traktowanie mieszkańców - w zależności od tego, czy mieszkają w domach jednorodzinnych czy blokach i kamienicach.

Dzisiaj ustczanie płacą za śmieci według metody od zużycia wody - 2,50 zł od metra sześciennego, jeśli segregują, i 5 zł od metra sześciennego, jeśli nie segregują odpadków.

Tymczasem urzędnicy chcieli wprowadzić dodatkową różnicującą metodę - według rodzaju zabudowy. Ustawa na to pozwala, ale uzasadnienie było zaskakujące - mieszkaniec domu wielorodzinnego produkuje średnio o 1 kilogram śmieci więcej w stosunku do metra sześciennego zużywanej wody niż mieszkaniec domku jednorodzinnego. W związku z tym koszty odbioru i transportu odpadów ze śmietników osiedlowych są wyższe.

Te propozycje nie przeszły przez komisję budżetowo-gospodarczą rady i do dzisiaj nie ma żadnych innych. Wiadomo jedynie, że Ustka ma prawie 406 tys. zł deficytu. Śmieciowy budżet się nie domyka, bo błędnie zaplanowano wpływy podatku od śmieci i wydatki.

W tej sytuacji miasto ogłosiło przetarg, a dopiero po jego rozstrzygnięciu podliczy mieszkańców. To ukłon w stronę oferentów, którzy mogą zażądać każdej kwoty. Tym bardziej, że miasto podaje wartość szacunkową - prawie 2.8 mln zł bez VAT.

W ubiegłym roku wartość tę szacowano na ponad 2 mln zł za identyczny czas trwania usługi - od 1 marca do końca roku. Różnica wskazuje na to, że podwyżka jest nieunikniona. Jaka? Nie wiadomo.

- Prawda jest taka, że to nie mieszkańcy bloków produkują więcej śmieci, lecz najłatwiej im je podrzucić do śmietnika - mówi jedna z radnych, która w tej kwestii woli, by nie podawać jej nazwiska. - Myślę jednak, że miasto nie ma pomysłu, jak ten problem rozwiązać, skoro najpierw ogłasza przetarg, a później do zwycięskiej oferty dostosuje stawki.

Do tej pory przetargi wygrywał Zakład Gospodarki Komunalnej - spółka ze stuprocentowym udziałem miasta.

W ubiegłych latach unieważniano przetargi ze względu na brak pieniędzy. Wyjściem z sytuacji było podwyższenie opłat tym, którzy nie segregują śmieci. Tamta podwyżka okazała się jednak zachętą do segregowania i kasa miejska znowu miała mniejsze wpływy.

Na wczorajszym posiedzeniu komisji budżetowo-gospodarczej tematu nie było. To oznacza, że dyskusja została przełożona nawet na następny rok.

Miasto ogłosiło przetarg na odbiór śmieci od mieszkańców. Jednak dopiero po jego rozstrzygnięciu okaże się, ile będą płacić ustczanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza