MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wizja lokalna w sprawie wypadku radiowozu na ul. Szczecińskiej

Bogumiła Rzeczkowska
Oskarżony nie przyznaje się do spowodowania śmiertelnego wypadku.
Oskarżony nie przyznaje się do spowodowania śmiertelnego wypadku. Archiwum
Sąd wybrał się do pizzerii Tutto przy ul. Szczecińskiej w Słupsku, by podczas wizji lokalnej sprawdzić, czy właściciel lokalu mógł widzieć, że radiowóz przejechał na czerwonym świetle.

Eksperyment procesowy w sprawie wypadku taksówki z radiowozem odbył się w nietypowych warunkach. Do pizzerii zachodzili klienci, piekła się pizza i kebab, dźwięczały sztućce. Wystrój lokalu nie zmienił się od 9 października ubiegłego roku. W oknie pojawiły się tylko ozdoby świąteczne.

Mirosław T., właściciel lokalu jako jedyny świadek od początku kategorycznie twierdzi, że wieczorem, gdy doszło do tragedii, policyjne ducato wjechało na skrzyżowanie na czerwonym świetle. A właściwe "jakiś samochód", bo dopiero, gdy świadek usłyszał huk i wybiegł z pizzerii, okazało się, że to radiowóz.

Kierował nim Mirosław K., 31-letni starszy sierżant z KMP w Słupsku. Policjant dzisiaj odpowiada przed sądem za spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Według chojnickiej prokuratury, która oskarża w sprawie, policjant, kierując radiowozem fiatem ducato na ul. Szczecińskiej, doprowadził do zderzenia z taksówką, która wyjechała z ul. Braci Gierymskich.

Według śledztwa, Mirosław K. umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym - nie zachował ostrożności, nie dostosował prędkości do innych uczestników ruchu, wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle z prędkością 100 kilometrów na godzinę. W wyniku zderzenia na miejscu zginął 62-letni słupski taksówkarz Jan Z. Jego 56-letnia pasażerka Edwarda P. z Warszawy zmarła w szpitalu. Ranny też został drugi policjant z radiowozu 29-letni dzisiaj Artur W. Policjanci jechali wtedy na interwencję do Bolesławic, gdzie grupa kibiców atakowała policjantów.

Oskarżony nie przyznaje się do spowodowania śmiertelnego wypadku. Twierdzi, że jechał na sygnałach dźwiękowych i świetlnych, około 80 kilometrów na godzinę i miał zielone światło. Jednak biegli, którzy rekonstruowali wypadek, uznali, że to radiowóz, a nie taksówka, wjechał na czerwonym.

Zeznania Mirosława T. z pizzerii Tutto mają dla sprawy ogromne znaczenie. Sąd zaobserwował, że świadek mógł widzieć światła z miejsca, w którym stał. Jednak w czasie dzisiejszej wizji pojawiły się wątpliwości. Sędzia Krzysztof Obst zauważył rozbieżności między tym, co świadek zeznał w prokuraturze, później w sądzie, a tym, co powiedział dzisiaj.

- Nie pamiętam już dzisiaj szczegółów - mówił Mirosław T. - Zaraz po przejeździe tego samochodu (radiowozu - red.) usłyszałem huk. Skomentowałem jeszcze, że ktoś następny przejechał na czerwonym, bo u nas to normalne. Na sygnalizator spojrzałem zaraz po usłyszeniu huku. Wtedy było ciemno, światlo się odbijało i było bardziej widoczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza