MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wołczkowo: Chłopina do odstrzału...

Piotr Jasina [email protected] 91 481 33 34
Wołczkowo: Chłopina do odstrzału...Mirosław Niedźwiecki, rolnik z Wołczkowa pokazuje miejsca na swoim polu, gdzie buszowały dziki.
Wołczkowo: Chłopina do odstrzału...Mirosław Niedźwiecki, rolnik z Wołczkowa pokazuje miejsca na swoim polu, gdzie buszowały dziki. Fot. Sebastian Wołosz
Rolnicy pomstują, bo dziki czynią szkody w ich uprawach. Odszkodowania w małej części pokrywają straty, pastuchy nie pomagają. Myśliwi twierdzą, że odstrzał co roku jest większy.

- Straty co roku liczę w tysiącach złotych - mówi Mirosław Niedźwiecki, rolnik z Wołczkowa. - Dzików na naszym terenie jest bardzo dużo. Idą głównie w pszenicę. Pszenżyto i jęczmień omijają ze względu na ości. Robią spustoszenia na polu. Zwłaszcza lochy z małymi. Wygniatają zboże, wyjadają mleczko z kłosów.
Rolnik przyznaje, że pola są grodzone. Instalują elektryczne pastuchy.

- To nie pomaga, dziki idą taranem, jak pocisk - mówi Niedźwiecki. - Popieści je prąd, ale to im nie przeszkadza. I taj już od 20 lat co najmniej.
Nasz rozmówca wspomina czasy, kiedy stacjonowali tu żołnierze radzieccy.

- Wtedy dzików nie było - mówi. - Był spokój. Wcześniej pojawiali się też zagraniczni goście na polowaniach. Teraz ich nie widzę, a zwierzyny coraz więcej.

Niedźwiecki uprawia ponad 30 hektarów ziemi, z czego 12 ha obsiewa zbożami. Pszenicy w tym roku miał tylko półtora hektara, właśnie obawy na straty czynione przez zwierzynę. W ostatniej chwili zdążył wykosić kombajnem, to co jeszcze nie zostało stratowane przez dziki.

- Inspektor z Koła Łowieckiego Jeleń był przed żniwami, oszacował - przyznaje rolnik. - Otrzymałem 1,5 tys. zł odszkodowania. Straty szacuję na co najmniej dwa razy tyle.
Nasz rozmówca dodaje, że to problem wielu rolników. Jego zdaniem sposób jest prosty, trzeba zmniejszyć liczbę dzików.

Rolnik po sąsiedzku, Jan Zięciak potwierdza. Prowadzi z żoną gospodarstwo agroturystyczne. Gospodarują na ponad 30 ha, z czego polowe obsiewają zbożami, obsadzają ziemniakami, warzywami.

- To walka z wiatrakami - mówi zrezygnowany. - Niedźwiecki skosił zboże, to dziki przeszły do mnie. jak niszczą i wyjedzą u nas, pójdą do innego rolnika.
Uprawiają mieszanki zbożowe potrzebne do hodowli kur. Ale sadzą także ziemniaki.

- W ziemniakach dziki zniszczyły nam co najmniej 10 proc. pola, w warzywach podobnie - kontynuuje. - Na naszą zgubę lubią też pietruszkę, marchew. Obsialiśmy 2 ha pszenicą ozimą. Dziki zniszczyły 70-80 procent pola.

- Z dnia na dzień straty coraz większe - mówi.- Jak byśmy nie ogrodzili pola, z ziemniaków i warzyw nic by nie było. Co tydzień muszę podkaszać trawę pod pastuchami, bo jak urośnie większa, elektryczne pastuchy już nie pomagają. Co roku szkody szacujemy do 10 tys. zł. A to nie wszystko, bo dziki robią dziury, trzeba ziemię rekultywować itd.

Zięciak uważa, że koła łowieckie nie powinny dokarmiać zwierzyny roślinami, które uprawiają rolnicy.

- Dziki zamiast szukać korzonków, przyzwyczaja się do owsa, ziemniaków, buraków, kukurydzy - kontynuuje rolnik. - Dlaczego miałyby potem szukać żeru w lesie, kiedy u chłopa mają gotowca. W latach 70. też było dużo zwierza, ale dzik na polu był rzadkością.

Kołom łowieckim zarzuca brak konsekwentnych działań. Już nie tylko dziki czynią szkody na ich polach, zaczynają to robić zające, gołębie.

- Pastuchy temu nie zaradzą - dodaje. - Dla saren, ptaków w ogóle nie stanowią przeszkody. O odszkodowaniach szkoda gadać. Wyceniają, jak im pasuje, z chłopa robią idiotę rzucając ochłapy. Wygląda to tak, jakby chłopina był do odstrzału zamiast dzika.
Teresa Dera, wójt Dobrej zapewnia, że próbuje pomóc rolnikom.

- Cały czas monitujemy w tej sprawie do różnych instytucji, także do Koła Łowieckiego Jeleń - mówi. - Właśnie podpisałam kolejne pismo z prośbą o płoszenie, odławianie i zwiększenie odstrzału.

Koło Łowieckie "Jeleń"
W tym roku mysliwi odstrzelą 260 dzików

Waldemar Kamiński, łowczy Koła Łowieckiego "Jeleń"

Co roku liczymy populację zwierząt i zgodnie z przepisami ustalamy wielkość odstrzału poszczególnych gatunków. Liczba dzików rzeczywiście co roku jest większa, ale też zwiększamy ich odstrzał. W tym roku do odstrzału w obszarze naszego koło jest 260 dzików.
Największe szkody robią lochy i warchlaki. Niestety, są pod ochroną. Ale wydajemy rolnikom w ramach współpracy tzw. repelenty, odstraszacze zapachowe, finansujemy pastuchy elektryczne itd.
Problem z dzikami jest skomplikowany. Te zwierzęta robią się miejskie. Niestety przy dużym udziale człowieka. Przybywa pozamiejskich zabudowań. Mieszkańcy często dla frajdy i zabawy zaczynają dokarmiać zwierzęta. To fajnie zrobić zdjęcie przy domu z dokarmianym dzikiem. Potem jest problem. To bardzo inteligentne zwierzęta. Mają bardzo rozbudowaną strukturę stadną, są rodzinne. Szybko wyczuwają ludzi, przyjaźnie nastawionych. Potem ciężko się ich pozbyć.
Prowadzimy bardzo wiele działań, by odciągnąć zwierzęta od pól. Tworzymy pasy zaporowe - miejsca w lesie, gdzie na swój koszt wysypujemy kukurydzą kilkusetmetrowe pasy o szerokości kilku metrów. Przeorujemy ją. Dziki tu żerują, a nie na polach. Można je zobaczyć na psach nawet w ciągu dnia.
Jeśli chodzi o szkody, w naszym kole zajmuje się tym komisja szacowania szkód łowieckich. Jej przewodniczący jest biegłym sądowym. Rolnicy, jeśli się nie zgadzają z szacunkiem, mogą wezwać niezależnego rzeczoznawcę. Rzadko to robią.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza