MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wpływowy bytowski polityk podrobił podpisy

Andrzej Gurba
Od końca października prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie fałszowania podpisów na listach wyborczych popierających kandydatów na radnych z komitetu Samorządność.
Od końca października prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie fałszowania podpisów na listach wyborczych popierających kandydatów na radnych z komitetu Samorządność. Fot. sxc.hu
Krzysztof S., jeszcze do niedawna wpływowy bytowski polityk, przyznał się do fałszowania podpisów. W piątek zaproponował, że dobrowolnie podda się karze. Ma dostać grzywnę.

Od końca października prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie fałszowania podpisów na listach wyborczych popierających kandydatów na radnych z komitetu Samorządność. Śledczy szybko wytypowali osobę, którą podejrzewano o dokonanie przestępstwa. To był właśnie Krzysztof S. Prokuratorzy dostali dokumenty z oryginalnymi jego podpisami do porównania. Kropkę nad "i" miał postawić biegły grafolog. Do badań nie doszło, bo w ostatni piątek do prokuratury przyszedł Krzysztof S.

- Przyznał się do podrobienia dziewięciu podpisów. Ma zarzuty z art. 248 pkt. 3 Kodeksu karnego, który mówi o podrabianiu dokumentów wyborczych oraz z art. 270 paragraf 1, który mówi m.in. o przerabianiu i podrabianiu dokumentów - mówi Ryszard Krzemianowski, prokurator rejonowy w Bytowie. Kodeksowo te czyny zagrożone są maksymalnie odpowiednio do trzech oraz do pięciu lat pozbawienia wolności. Krzysztof S. zapłaci najprawdopodobniej tylko grzywnę. Sam zaproponował ją prokuratorowi, a ten się na nią zgodził. Prokurator Krzemianowski nie chce mówić o jej wysokości. - To dopiero wniosek do sądu. Podejrzany na tym etapie zawsze może się z uzgodnień wycofać - uzasadnia Krzemianowski. Bytowski sąd rozpatrzy wniosek na posiedzeniu, a nie na rozprawie. Jeśli go zaakceptuje, wyda wyrok z wysokością grzywny, która jest we wniosku. Jeśli się nie zgodzi, odbędzie się proces. - Bez komentarza - powiedział nam wczoraj Krzysztof S., kiedy zapytaliśmy go o sprawę.

Kilka podpisów pod listą poparcia kandydatów na radnych z listy Samorządności zakwestionowała powiatowa komisja wyborcza. Doniesienie do prokuratury złożył jej przewodniczący. Samorządność rejestrowała listę wyborczą kilka minut przed upływem terminu, ponieważ komisja przy pierwszej próbie odrzuciła 130 podpisów poparcia (powód to rezygnacja ze startu w wyborach jednego z kandydatów). Dodatkowe podpisy zbierano na ostatnią chwilę w nocy. Jak się teraz okazuje Krzysztof S. znacznie to sobie ułatwił. - To koniec kariery Krzysztofa. Wydawało się, że w polityce zajdzie daleko - mówi jego bliski znajomy. Krzysztof S. Był radnym wojewódzkim, powiatowym, przez jakiś czas wicestarostą bytowskim, wiceprzewodniczącym pomorskiego PSL. Szefował też powiatowym strukturom tej partii. Kilka dni temu złożył rezygnację ze stanowiska prezesa powiatowego PSL (wcześniej padł wniosek o jego odwołanie). Kiedy rozmawialiśmy z nim o tej sprawie, powiedział, że od dawna planował rezygnację i że wycofuje się z polityki. Samorządność, której był liderem, z kretesem przegrała listopadowe wybory samorządowe. On sam nie został radnym ani wójtem Studzienic, o co zabiegał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza