Przetarg na dzierżawę terenu o powierzchni 1920 metrów kwadratowych położonego przy ul. Westerplatte (przy budynku dawnego spichlerza) Ustka wyznaczyła na dzisiaj. Przetarg wyznaczono z miesięcznym wyprzedzeniem, ale w miniony piątek trzeba było błyskawicznie go odwoływać. Wszystko przez to, jak twierdzą rybacy, że urzędnicy błędnie opisali warunki przetargu.
- Dopuszczono w nim do tego, że działka miała być wydzierżawiona razem z nabrzeżem - mówi Grzegorz Hałubek, szef Związku Rybaków Polskich, ustecki armator.
- Taka decyzja mogła doprowadzić do tego, że nowy dzierżawca mógłby zabronić rybakom cumowania w tym miejscu albo żądać od nich wysokich opłat postojowych. Mogłoby być tak samo jak w Darłowie w latach dziewięćdziesiątych, gdy jeden z przedsiębiorców wydzierżawił dwustumetrowy pas nabrzeża o szerokości pięciu centymetrów. Powierzchnia niewielka, więc płacił niską dzierżawę, ale jednorazowa opłata za cumowanie była wyższa od jego kosztów.
Błędy w ofercie przetargowej wskazali urzędnikom usteckiego ratusza także miejscy radni. To oni zażądali wstrzymania przetargu. - Pas szerokości siedmiu metrów od brzegu powinien być dostępny dla wszystkich i powinien być wyłączony z dzierżawy - zaznacza radny Grzegorz Koski. - To zapewni możliwość swobodnego spacerowania turystom. Przecież nasze miasto powinno rozwijać się turystycznie, a nie zwijać.
Urzędnicy wstrzymali przetarg zgodnie z wolą rajców, ale zaznaczają, że taka decyzja była błędem. Tłumaczą, że pierwszy przetarg po zachodniej stronie portu (miasto jest jego właścicielem od ubiegłego roku) przygotowywano, gdyż do miasta zwrócili się przedsiębiorcy chętni do dzierżawy tego terenu (ratusz nie chce zdradzić ich personaliów). Zatem stwierdzono, że na te tereny trzeba zrobić przetarg otwarty. Cenę wywoławczą wyznaczono na 2,5 zł za mkw. miesięcznie. W ciągu roku miasto miało zarobić na tym prawie 60 tys. zł.
- Zastanawiamy się, czy w ogóle ogłosić ponowny przetarg - mówi Ryszard Kwiatkowski, wiceburmistrz Ustki. - Zamieszanie wokół tej sprawy może spowodować, że zainteresowani mogą zrezygnować. Wyznaczanie dostępnego dla wszystkich nabrzeża było niepotrzebne, bo nikt nie miał pomysłu jego zagradzania.
Wiceburmistrz zauważa, że rybacy obecnie nie cumują przy nabrzeżu przeznaczonym do dzierżawy, zatem nie powinni czuć się pokrzywdzeni. Nawet jeżeli to nabrzeże zostanie wyłączone z użytku. - To nie najlepsze miejsce do cumowania, bo jest tam duże falowanie
- tłumaczy Kwiatkowski.
Rybacy potwierdzają. Zastrzegają jednak, że może dojść do tego, iż stracą możliwość cumowania w innych miejscach portu, jeżeli działający tam przedsiębiorcy będą rozbudowywać swoje inwestycje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?