MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wybraliśmy się razem z księdzem na duszpasterską wizytę

Fot. Kamil Nagórek
Ksiądz Artur podczas kolędy na ul. Wileńskiej.
Ksiądz Artur podczas kolędy na ul. Wileńskiej. Fot. Kamil Nagórek
Od początku stycznia księża ze słupskich parafii chodzą po kolędzie, spotykając się w domach z wiernymi. Każdego popołudnia odwiedzają nawet 100 mieszkań. Towarzyszyliśmy im podczas jednej z takich wizyt.

Rozpoznanie

- Szczęść Boże. Czy przyjmują państwo księdza?

- 13-letni ministrant Oskar każdego popołudnia zadaje to pytanie co najmniej kilkadziesiąt razy. Pozytywną odpowiedź słyszy przeciętnie w co drugim mieszkaniu. - To trochę jak zwiad - mówi chłopiec. - Idziemy na rozpoznanie i dzięki temu ksiądz odwiedza tylko tych, którzy sobie tego życzą.

- Bo z tym bywa różnie - dodaje 20-letni Konrad, który niejedną kolędę ma już za sobą. - Teraz to najczęściej ludzie po prostu mówią: nie, dziękuję. Ale dawniej to zdarzało się, że w drzwiach witał nas człowiek z nożem lub jakąś pałką w ręku.

Religijnie i po ludzku

- Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi... - ksiądz Artur z parafii Najświętszej Marii Panny próg każdego mieszkania przekracza ze słowami kolędy na ustach.
Po wspólnej modlitwie z domownikami i poświęceniu mieszkania przychodzi czas na rozmowę. - Bo każda wizyta składa się z dwóch części - wyjaśnia ksiądz Artur.

- Jest czas na modlitwę i czas na rozmowę. Najczęściej po prostu o życiu i codziennych problemach ludzkiej egzystencji. Praca, rodzina i zdrowie to najczęściej poruszane tematy podczas duszpasterskich wizyt. W trakcie krótkich, zazwyczaj kilkuminutowych odwiedzin, nie zawsze starcza czasu na poruszenie wszystkich problemów. - Wtedy zapraszamy wiernych na plebanię - mówi ksiądz. - Wiele osób korzysta z takiej możliwości.

Barszczyk dla ministranta

Ministranci towarzyszą księdzu tylko na samym początku wizyty. Potem czekają za drzwiami. - Najgorsze jest właśnie to czekanie. Na klatkach schodowych jest po prostu zimno - mówi Konrad.

- Zwłaszcza w starym budownictwie nie grzeją. - W blokach to można przynajmniej przytulić się do kaloryfera na korytarzu - dodaje Oskar. - Czasem jednak ktoś się nad nami zlituje i poczęstuje gorącą herbatą albo kubkiem barszczyku.

Kolęda ma jednak dla nich swoje plusy. Chodzi o pieniądze, które trafiają do puszek ministrantów. Choć chłopcy chodzą po kolędzie parami, nie dzielą się nimi tylko we dwójkę. Wszystkie datki trafiają do wspólnej kasy, a następnie są równo rozdzielane wśród ministrantów z parafii, którzy uczestniczyli w tegorocznej kolędzie. - Żeby było sprawiedliwie - wyjaśniają chłopcy. - W mieście mamy przecież różne rejony, jedne są biedniejsze, inne bogatsze.

Oczekiwanie i rozczarowanie

- Już idzie? To najpierw do mnie, bo od rana czekam - pani Helena Andrzejewska z ul. Wileńskiej z niecierpliwością wyczekuje odwiedzin kapłana. - Dla mnie to bardzo ważne wydarzenie - mówi starsza kobieta. - Zwłaszcza teraz, kiedy jestem chora i nie mogę wychodzić z domu. Jak przyjdzie ksiądz, to od razu człowiek lepiej się czuje.

Mieszkająca tuż obok sąsiadka pani Heleny ma jednak zupełnie inne zdanie. - Trochę to przykre, ale w dzisiejszych czasach wizyta księdza przypomina bardziej wizytę urzędnika - uważa Genowefa Pilaszkiewicz. - Kiedyś to wszystko było bardziej uroczyste, a ksiądz poświęcał ludziom znacznie więcej czasu. Teraz coraz częściej odnoszę wrażenie, że kolęda to dla księży po prostu obowiązek, który trzeba wypełnić, a dla ludzi to czysta formalność.
Kolęda 2009

Dziś wizyty księdza mogą się spodziewać m.in. mieszkańcy ulic Gdańskiej, Hubalczyków nr 10, Klonowej, Kwiatowej, Na Wzgórzu, Różanej, Tuwima, Banacha 7 (od A do I), Władysława IV (od A do D). Z kolei jutro duchowni odwiedzą m.in ulice Długą, Chłopickiego, Dembńskiego, Dwernickiego, Kosynierów Gdyńskich 2, Sokolnickiego, Sowińskiego, Wysockiego, Zajączka, Ostroroga 5 -7, Jana Kazimierza 19 i 20, Władysława IV 11 A, B, C, D oraz 13.

Nasza sonda

Jakie znaczenie ma dla Ciebie wizyta księdza po kolędzie?

Henryk Szymański, emeryt
- Taka wizyta to tylko formalność. Zwłaszcza że trwa zaledwie kilka minut i często ogranicza się do krótkiej rozmowy.

Paulina Leleniewska, bezrobotna
- Lubię te wizyty, bo choć to raz w roku, to zawsze jest wielka uroczystość. Miło jest spotkać się z księdzem nie tylko w kościele i porozmawiać jak człowiek z człowiekiem.

Stanisława Michno, emerytka
- Przyjmuję księdza, tak zostałam wychowana. Choćby po to, żeby nie mieć później problemów z pogrzebem albo z udzieleniem sakramentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza