Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysoka ocena dla Salusa od szefowej pomorskiego NFZ [zdjęcia, wideo]

[email protected]
Dyrektor pomorskiego NFZ (w śordku) zwiedzała wczoraj serce szpitala, czyli blok operacyjny.
Dyrektor pomorskiego NFZ (w śordku) zwiedzała wczoraj serce szpitala, czyli blok operacyjny. Łukasz Capar
Elżbieta Rucińska-Kulesz, dyrektor Pomorskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, z wizytą w słupskim Salusie. - To bardzo dobrze przygotowana placówka - mówiła dziennikarzom.

Wczoraj w Centrum Zdrowia Salus w Słupsku gościła Elżbieta Rucińska-Kulesz, dyrektor Pomorskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ i jednocześnie członek powołanej 18 kwietnia przez ministra zdrowia Rady Społecznej projektu „Wspólnie dla Zdrowia - rozmawiamy, słuchamy, działamy”.

A rozmawiać i słuchać jest o czym. Po ostatnich zmianach, czyli wprowadzeniu sieci szpitali, duża część placówek prywatnych nie otrzymała kontraktów NFZ. Słupski Salus finansowanie zapewnione ma, ale liczy na więcej.

- Jesteśmy w trybie przetrwania, ale chętnie przełączylibyśmy się na tryb rozwoju - mówił dziennikarzom Tomasz Kuźmiński, dyrektor Centrum Zdrowia Salus. - Mam nadzieję, że takie warunki niedługo nastąpią. Jeśli chodzi o konkursy, to jesteśmy na równi traktowani z placówkami publicznymi. Inną sprawą jest redystrybucja środków w postaci darowizn czy sprzętu.

W ogólnopolskim stowarzyszeniu szpitali prywatnych działa 140 placówek. Zatrudniają one ponad 7 tys. lekarzy i 10 tys. pielęgniarek. Jak zapewniano wczoraj, ich szefowie dążą do podpisania kontraktów z NFZ-tami, bo to atrakcyjny parter.

- W kwestii miejsca podmiotów niepublicznych i publicznych w systemie ochrony zdrowia, to ja ich nie różnicuję - zapewniała - Elżbieta Rucińska-Kulesz. - Jeśli danego rodzaju świadczeń na rynku brakuje, to kontraktuję je tam, gdzie one są w najwyższym standardzie, jak tu w Salusie.

Pomorski NFZ podkreśla, że podstawą jest zawsze pacjent. Po ostatnich zmianach fundusz wnikliwie przygląda się, czy nie dochodzi do tzw. migracji świadczeń, tj. czy pacjenci ze Słupska nie jeżdżą do specjalistów np. w Trójmieście.

Tymczasem od lipca w Słupsku przestaje działać poradnia reumatologiczna przy ul. Hubalczyków i diabetologiczna przy ul. Jana Pawła II. Pytana o to szefowa pomorskiego NFZ podkreślała, że to nie pieniądze są tu problemem.

- Tylko niedobory kadrowe - tłumaczyła dyrektor Rucińska-Kulesz. - Najczęstsze przyczyny zamykania poradni na państwa terenie wiążą się z odpływem lekarzy do sektora niepublicznego, czyli do własnego gabinetu i z kwestią wieku. Lekarze specjaliści odchodzą na zasłużoną emeryturę. Znamy każdy taki przypadek i oczywiście ogłosimy natychmiast nowe konkursy. Ale pytanie brzmi, czy ktoś na takie ogłoszenie odpowie, czy pojawi się tak zwany zasób kadrowy. Niestety, młodzi lekarze, którzy mogliby ich zastąpić, są dziś w niedoborze. My ich dopiero w zwiększonej liczbie zaczniemy kształcić, aby tę lukę zapełnić. Ale lekarza nie kształci się przez rok. Mówimy tu o polityce długofalowej i całym systemie zachęt.

Pomorze w skali kraju pod tym względem ma być względnie w dobrej sytuacji. Nie obserwuje się większych załamań w systemie opieki zdrowotnej, jak zamykanie oddziałów szpitalnych z powodów niedoborów kadrowych.

Trudniej natomiast wygląda sytuacja w opiece specjalistycznej, o którą łatwiej bliżej dużych miast. W ochronie zdrowia, tak jak w innych branżach obecnie panuje czas pracownika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza