Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Został okradziony z telefonu w pociągu. Uważa, że policja nie pomaga w odnalezieniu

Daniel Klusek
Pan Robert został okradziony w pociągu i stracił telefon. Uważa, że policja niewiele robi, aby odzyskać jego aparat.
Pan Robert został okradziony w pociągu i stracił telefon. Uważa, że policja niewiele robi, aby odzyskać jego aparat. Zdjęcie pogladowe
Pan Robert został okradziony w pociągu i stracił telefon. Uważa, że policja niewiele robi, aby odzyskać jego aparat.

- 29 grudnia nad ranem w pociągu relacji Warszawa - Słupsk ktoś ukradł mi z kieszeni telefon komórkowy - mówi pan Robert ze Słupska. - Zorientowałem się dopiero rano, już w okolicy Słupska, gdy się obudziłem.

Zadzwonił pod swój numer z telefonu znajomego, z którym jechał w pociągu. Odebrał mężczyzna.
- Mówił, że już wysiadł z pociągu. Tłumaczył, że mój telefon znalazł w toalecie zawinięty w papier toaletowy
- opowiada nasz czytelnik.

- Umówiliśmy się jeszcze tego samego dnia wieczorem w Wejherowie. Mężczyzna miał mi oddać telefon.
Gdy pan Robert dotarł o umówionej godzinie na miejsce, okazało się, że mężczyzna nie przyszedł. Co więcej, nie odbierał też telefonów. Nasz czytelnik o wszystkim poinformował też tamtejszą policję. Funkcjonariusze godzinę czekali wraz z naszym czytelnikiem na znalazcę telefonu. Jednak się nie doczekali.

- Zgłosiłem więc sprawę słupskiej policji. Funkcjonariuszka przyjęła zgłoszenie, spisała protokół i powiedziała, że znalazca ma dwa tygodnie na oddanie telefonu. W tym czasie policja nic więc nie będzie robić - mówi nasz czytelnik. - Postanowiłem więc poczekać. Po ponad trzech tygodniach zadzwoniłem do policjanta, który prowadzi tę sprawę, aby dowiedzieć się, co dotychczas zrobił, by odnaleźć mój telefon. Okazało się, że sprawa jest jeszcze nie ruszona.

Dodaje, że przekazał policji informacje, które mogą pomóc w szybkim odnalezieniu aparatu.

- Ustaliłem, że telefon był aktywowany na terenie Gdańska i cały czas tam się znajduje. Ktoś za jego pomocą łączył się z komputerem. Ustaliłem numer IP tego komputera. O wszystkim poinformowałem policję. Niestety, telefonu wciąż nie mam. A to był nowy aparat, kupiłem go na początku grud­nia ubiegłego roku - mó­wi słupszczanin.

Robert Czerwiński, rzecz­nik prasowy słupskiej policji, przekonuje, że to nieprawda, iż policjanci nic nie zrobili w sprawie odnalezienia telefonu.

- Jesteśmy zaskoczeni taką reakcją poszkodowanego, bo my rozpoczęliśmy czynności sprawdzające i postępowanie zaraz po zgłoszeniu tego pana. Sprawa została zakwalifikowana jako przywłaszczenie telefonu, a nie kradzież - mówi Robert Czerwiński. - Wszystko robimy zgodnie z harmonogramem. Wykonujemy czynności operacyjne, które mają na celu zlokalizowanie telefonu i ustalenie sprawcy. W postępowaniu wykorzystamy również informacje od pokrzywdzonego, które otrzymaliśmy zaledwie kilka dni temu.

Dodaje, że słupska policja jest skuteczna w odnajdywaniu telefonów.

- Rocznie odnajdujemy od 100 do 130 telefonów. To większość zgłoszeń dotyczących ich kradzieży lub zagubienia - mówi rzecznik słupskiej policji. - Części spraw, niestety, nie udaje się zakończyć sukcesem, jednak pomimo że zostały umorzone, nadal są objęte naszym zainteresowaniem. Często zdarza się także, że odnajdujemy telefony czy inne mienie, które przywędrowało do nas z innych rejonów Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza