MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Głuche telefony przy łóżkach pacjentów

Konrad Remelski [email protected] tel. (059) 857 35 72
Weronika Trzoska z Brzeźna Szlacheckiego: – No i co mi po takim telefonie przy łóżku, który nie działa, bo już jest wyłączony.
Weronika Trzoska z Brzeźna Szlacheckiego: – No i co mi po takim telefonie przy łóżku, który nie działa, bo już jest wyłączony.
Znikną telefony przy łóżkach pacjentów w miasteckim szpitalu. Telekomunikacja za użytkowanie aparatów zażądała od placówki pieniędzy. Szpitala na to nie stać.

Kilka lat temu Telekomunikacja montowała aparaty telefoniczne nie tylko przy łóżkach chorych, ale i na dyżurkach, w szatniach, pralni, kuchni i magazynach. Wszystko odbywało się w ramach promocji.
- Niestety teraz promocja na telefony jednostronne się skończyła i firma demontuje całą centralę w pomieszczeniach byłej portierni - informuje Jan Gajo, zastępca dyrektora Szpitala Powiatu Bytowskiego. - Zaproponowano nam przejęcie prawie dwustu aparatów telefonicznych za opłatą abonamentową. Na to nie wyraziliśmy zgody. Chcieli kilkuzłotowy abonament za każdy z nich, ale pomnożywszy to przez liczbę aparatów, wychodzi już niezła suma. Nie może tak być, że my im udostępniamy salę na centralę, zapewniamy klientów, a także serwis świadczony głównie przez pracowników szpitala, a oni swoje urządzenia trzymaliby u nas bez żadnych umów dzierżawnych. A teraz jeszcze chcą pieniędzy.
Na likwidacji aparatów ucierpią najbardziej pacjenci.
- Szkoda, że telefony przy naszych łóżkach są już głuche - żali się Ewelina Kucharska z Warcina. - Kiedy tak leżymy po zabiegach, to łatwiej nam sięgnąć po słuchawkę wiszącą tuż obok niż wychodzić na korytarz.
Dyrekcja szpitala tłumaczy, że na każdym oddziale na korytarzu jest aparat wrzutowy, z którego można dzwonić za pomocą karty magnetycznej. Dodatkowo są jeszcze telefony w sekretariatach. - Może to jest i bardziej uciążliwe, ale szpital nie może ponosić dodatkowych kosztów - argumentuje dyrektor Gajo. - Teraz można zadzwonić na centralę szpitalną i prosić o połączenie z oddziałem. Pielęgniarki dyżurne poproszą pacjentów do telefonu, a jeżeli ktoś jest obłożnie chory, to przyjdą do niego ze słuchawką.
Starostwo Powiatowe w Bytowie, któremu podlega szpital, wezwało już Telekomunikację do demontażu centrali w byłej portierni, bo pomieszczenie to zostało sprzedane niepublicznemu ZOZ-owi.
- Żałuję, że tak się stało - mówi Wioletta Jaciubek z Miszewa, pacjentka oddziału położniczo - noworodkowego. - Gdyby był telefon czynny, miałabym komfort. Mieć aparat przy łóżku i stały kontakt z mężem, to wspaniała sprawa. Każdy przecież chory czasem wymaga wsparcia rodziny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza