Przyzwyczajeni do ciszy mieszkańcy podsłupskiego Redzikowa podnoszą alarm. Z terenu byłej jednostki wojskowej, czyli w bezpośrednim sąsiedztwie, gdzie niedługo ma powstać baza amerykańskich antyrakiet, słychać strzały, huki i eksplozje. Do redakcji dzwonili zaniepokojeni mieszkańcy. O sprawie, w licznych e-mailach wysyłanych na adres [email protected], informowali nas także internauci. - Nad Redzikowem beztrosko lata kawalkada śmigłowców. Do tego wybuchy na terenie lotniska. Walą tak, że okna się trzęsą. Jakby budynki wyburzali - napisał internauta.
- Dziś zakazano wstępu osobom cywilnym na teren bazy wojskowej w Redzikowie i od rana można zaobserwować helikoptery z pełnym uzbrojeniem !!! Między innymi amerykańskie Blackhawki! - czytamy w kolejnym mailu.
Jedna z czytelniczek, która zadzwoniła do naszej redakcji, mówiła, że wszystko przypomina sceny z filmu wojennego. - Śmigłowce wciąż krążą nad osiedlem i jednostką. Bez przerwy słychać strzały i odgłosy eksplozji - pisała w e-mailu internautka.
Pojechaliśmy na miejsce, aby to sprawdzić. Dwóm naszym reporterom udało się nawet przedostać na teren bazy. Szybko jednak zostali zatrzymani. Przekazani jednostce Żandarmerii Wojskowej zostali wypuszczeni dopiero po kilku godzinach. Skończyło się na pouczeniu.
- Właśnie trwa tam szkolenie poligonowe - potwierdza "Głosowi" ppłk Jacek Sońta, rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej. - Potrwają do jutra, najpóźniej jeszcze dwa dni. Nie ma w tym nic niepokojącego.
Rzecznik zapewnia, że to polskie jednostki ćwiczą w Redzikowie. Kiedy pytamy, czy wspomagała ich jakaś zagraniczna jednostka, bo helikoptery, które krążą nad miastem, nie są na wyposażeniu Wojska Polskiego, kontakt się urywa.
Udało nam się sfotografować i nagrać dwie maszyny. Ich piloci przelatywali nad naszą redakcją. To małe Hughes OH-6 używane przez zachodnie jednostki specjalne. Na zdjęciu można dostrzec żołnierzy przygotowanych do desantu. Co ciekawe, na śmigłowcach trudno dopatrzyć się oznaczeń.
Nieoficjalnie to elita polskiego wojska ćwiczy w Redzikowie. Chodzi o operatorów z jednostki GROM i Formoza.
Oficjalnie Dowództwo Wojsk Specjalnych milczy w tej sprawie. - Jeśli chodzi o szkolenia jednostek specjalnych, to nie informujemy, gdzie się odbywają, oraz w czym i jak szkolą się żołnierze - ucina major Krzysztof Płążuk z biura prasowego Dowództwa Wojsk Specjalnych. - Jeśli mówilibyśmy otwarcie o jakimkolwiek zaangażowaniu, to narażałoby to na szwank naszych żołnierzy.
Więcej w jutrzejszym wydaniu "Głosu".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?