Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak komuna krzyże zdejmowała. Słupska wojna władz PRL z katolickimi symbolami.

Łukasz Capar
Tomasz Pączek prezentuje akta milicyjne związane z akcją usuwania krzyży ze szkół.
Tomasz Pączek prezentuje akta milicyjne związane z akcją usuwania krzyży ze szkół. Łukasz Capar
Ludzie wdzierali się do szkół i na siłę zawieszali krzyże w klasach. Dochodziło nawet do utarczek i przepychanek z milicjantami. Za obronę symboli religijnych można było trafić na pół roku do więzienia. Tak wyglądała akcja usuwania krzyży ze szkół w regionie słupskim w latach 50. XX wieku.

Bierut i Gomułka przykręcają śrubę i polskie szkoły pozbywają się kościelnych symboli

"Na terenie szkoły nr 9 w Słupsku znaleziono ulotki z napisem: My chcemy Boga, my chcemy religii. W rozmowie z kierownikiem szkoły, tow. Ziółkowskim, ustalono, że ulotki zostały napisane przez uczniów klasy piątej: Jurczek Zdzisława, Pajora Piotra i Kościelną Krystynę, którzy, po przeprowadzeniu z nimi rozmowy, przyrzekli kierownikowi, że więcej tego nie uczynią.

Rozmowy były również przeprowadzone z rodzicami uczniów. Inspirator powyższego czynu nie został ustalony". To pismo zastępcy komendanta wojewódzkiego MO, ppłk. Cieślaka do pierwszego sekretarza komitetu wojewódzkiego PZPR. Taka reakcja uczniów była spowodowana forsowaną przez władze akcją usuwania krzyży ze szkół. Dla mieszkańców regionu było to zbyt wiele.

Msza z okazji 22 lipca

Pierwsze lata w powojennej Polsce nie wskazywały na to, że nowa władza będzie walczyć z Kościołem. Wiele uroczystości państwowych oraz lokalnych organizowano z udziałem Kościoła katolickiego. Podczas obchodów wyzwolenia Słupska (tak wówczas nazywano to święto) w 1946 roku najpierw odprawiono mszę świętą w kościele garnizonowym z udziałem milicji i wojska, a także przedstawicieli Polskiej Partii Robotniczej, Polskiej Partii Socjalistycznej i Stronnictwa Ludowego.

Mszą polową na placu Zwycięstwa w 1947 roku poprzedzono uroczystości święta Odrodzenia Polski - 22 lipca.

Sytuacja zmieniła się w październiku 1947 roku. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego postawiono po raz pierwszy zadania zwalczania Kościoła. W 1950 roku rozpoczęto usuwanie krzyży ze szkół.

Wróciły one w 1956 roku, gdy do władzy doszedł Wiesław Gomułka i doszło do odwilży. Po kilku latach znów zaczął "przykręcać śrubę" Kościołowi i domagać się świeckości szkół. Oznaczało to ponowne usunięcie krzyży. W powiecie słupskim sprzeciwili się temu dyrektorzy szkół w Sieciu, Wrzącej i Słonowicach.

Dyrektor z tej ostatniej miejscowości stwierdził, że w przepisach Ministerstwa Oświaty nie ma mowy o tym, że to dyrektor ma zdejmować krzyże. W większości szkół krzyże usunięto w czasie wakacji. Często posuwano się do wybiegu i po prostu nie zawieszano krzyży ściągniętych ze ścian remontowanych klas.

Nieznani sprawcy wieszają krzyże
Do ciekawego zdarzenia doszło w Dąbrównie w powiecie słupskim. Do szkoły podstawowej przyszła grupa rodziców, która zażądała ponownego zawieszenia krzyży. Z akt milicyjnych wynika, że najbardziej aktywny był członek PZPR o nazwisku Bacewicz.

- Ten mężczyzna powiedział, że jako członek partii dobrze wie, że krzyże w szkole powinny wisieć i nikt nie ma prawa ich zdejmować - mówi Tomasz Pączek, doktorant historii Akademii Pomorskiej w Słupsku, badający działalność milicji w PRL.

- Dyrektor nie zgodził się na ponowne zawieszenie krzyży, ale oddał je rodzicom. Wówczas przybyli ludzie wdarli się do klas i sami zawiesili krucyfiksy.

Dramatyczny przebieg miał protest przeciwko usuwaniu krzyży w Podgórach koło Miastka. Do szkoły podstawowej przyszło 11 mężczyzn domagających się ponownego zawieszenia krucyfiksów. Dyrektor odmówił, więc przybyli sami je zawiesili w klasach. Po kilku dniach krzyże znów ściągnęli inspektorzy oświaty z Miastka.

Dzień po ich wizycie znów w szkole pojawiła się grupa 15 ludzi, którzy znów próbowali zawiesić krzyże. Nauczyciele nie chcieli wpuścić ich do klas. Doszło do wyzwisk i przepychanek. Niektórzy rodzice zażądali zwolnienia ich dzieci z lekcji.

Twierdzili, że nie będą pociech puszczać do szkoły, w której nie ma krzyży. Część dzieci opuściła szkołę.

Większość księży skrytykowała akcje usuwania krzyży. Oczywiście treść tych kazań bezpieka poznała przez swoich agentów przebywających na nabożeństwach.

W całym ówczesnym województwie koszalińskim (Słupsk wchodził w jego skład) sprawy sądowe wytyczono 29 ludziom. W regionie słupskim najbardziej boleśnie odczuł to ksiądz Jan Mietki z Miastka. Dostał wyrok sześciu miesięcy więzienia. Odsiedział go i trafił później do parafii w Chojnicach.

Za pomoc w napisaniu artykułu dziękuję panu Tomaszowi Pączkowi ze Słupska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza