Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wstydzą się tego, że są Kaszubami

Andrzej Gurba [email protected]
Pierwszym Kaszubą w kraju jest premier Donald Tusk. Na zdjęciu podczas Zjazdu Kaszubów w Bytowie.
Pierwszym Kaszubą w kraju jest premier Donald Tusk. Na zdjęciu podczas Zjazdu Kaszubów w Bytowie. Andrzej Gurba
229 tysięcy osób zadeklarowało tożsamość kaszubską, a 106 tysięcy z nich najczęściej posługuje się w kontaktach językiem kaszubskim. Tak wynika z danych Narodowego Spisu Powszechnego z 2011 roku.

Spis pokazał, że Ślązacy i Kaszubi to najliczniejsze grupy o innej niż wyłącznie polska identyfikacji narodowo-etnicznej. Ślązaków jest 817 tysięcy, z czego ponad 400 tysięcy mieszkańców zadeklarowało tożsamość polsko-śląską, a ponad 350 tysięcy tylko śląską. W przypadku Kaszubów zdecydowana większość mieszkańców czuje się na równi Kaszubami i Polakami (213 tysięcy osób). 17 tysięcy osób wskazało wyłącznie indentyfikację kaszubską. Dla porównania, podczas spisu w 2002 roku narodowość kaszubską zadeklarowało nieco ponad 5 tysięcy osób, ale wtedy nie było w ankietach pytań o tożsamość i nie można było jednocześnie zadeklarować "pochodzenia" kaszubskiego i polskiego.

Z danych spisowych wynika, że 106 tysięcy osób wska­zało język kaszubski jako ten, którym posługuje się w domu (można było wskazać dwa języki, w tym oczywiście polski).

W spisie przeprowadzonym w 2002 roku tych wskazań było 52 600, a więc znacznie mniej. - W obu badaniach zastosowano to samo pytanie ankietowe " w jakim języku najczęściej mówisz w domu" - oznajmia Łukasz Grzędzicki, prezes Zarządu Głównego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego oraz członek Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Jego zdaniem na taki wynik zapracowały przede wszystkim trzy elementy.

- Po pierwsze, ludzie przestali się wstydzić języka kaszubskiego. Powiem więcej, wśród młodych ludzi zapanowała moda na kaszubski. To po trosze taki współ­cze­sny szpan, wyróżnik - uważa Grzędzicki. Jako drugi powód wymienia działania instytucjonalne. - W 2002 roku około 3 tysięcy dzieci uczyło się w szkołach języka kaszubskiego. Teraz jest ich 13 tysięcy. Trzeciem czynnikiem są działania, akcje medialne m.in. naszego zrzeszenia - mówi Grzędzicki. Przypomnijmy, że przed samym spisem Zrzeszenie Kaszub­sko-Pomorskie ruszyło z ak­cją "Jo, tak - jem Kasze­bą". Apelowano, by Kaszubi z pełną świadomością i odpowiedzialnością odpowiadali na pytanie dotyczące odczucia przynależności także do innego narodu lub wspólnoty etnicznej.

Pytamy prezesa Zrzesze­nia Kaszubsko-Pomorskiego, czy jego zdaniem, wyniki spisu odzwierciedlają rzeczywistość. - Ważna jest metodologia. Nieco inaczej formułując pytania, można osiągnąć inne wyniki. Czy Kaszubów jest 229 tysięcy? Socjolodzy twierdzą, że jest nas więcej. Oczywiście, że w naszej działalności będziemy odwoływać się do tych wyników. Tak naprawdę jednak najważniejsze jest budowanie tożsamości Kaszubów niezależnie od statystyki - oznajmia Grzędzicki.

Działacze kaszubscy podkreślą, że najważniejsze są działania na poziomie gmi­ny, powiatu, województwa.

- Zabiegaliśmy, aby o decyzjach o tablicach z kaszubskimi nazwami miejscowości decydowali mieszkańcy. I w gminie Bytów, uznawaną za kaszubską, nie ma w kilku miejscowościach takich tablic, bo mieszkańcy tych wsi ich nie chcieli. Nie można niczego nikomu narzucać - mówi prezes Grzę­dzicki.
Wyniki spisu są jednak istotne z punktu widzenia ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym.

Zgodnie z jej zapisami, jeśli w danej gminie mieszka co najmniej 20 procent ludności kaszubskiej, to w tej gminie można wprowadzić dwujęzyczne tablice bez konsultacji społecznych, a w urzędzie język kaszubski zyskuje status oficjalnego. W powiecie bytowskim taką gminą jest tylko Parchowo. Nie są jeszcze opublikowane wyniki spisu na poziomie gmin, a więc nie ma szczegółowych danych. Według socjologów po kaszubsku mówi na co dzień około 180 tysięcy osób. Nieco inaczej do wyników spisu podchodzi Stowarzyszenie Kaszebsko Jednota (konkurencyjne do ZK-P).

- Wychodzi na to, że ponad połowa Kaszubów nie posługuje się językiem kaszubskim nawet w kontaktach domowych. Czy można zatem dalej twierdzić, że język pozostaje najważniejszym wyznacznikiem tożsamości Kaszubów? A może równie ważna jest dziś świadomość? - pyta Mateusz Meyer, prezes stowarzyszenia Kaszebsko Jednota. Według niego ogłoszone wyniki spisu powszechnego otwierają drogę do szerokiej dyskusji o tożsamości Kaszubów, którzy zdają się mówić, że nie odpowiada im już status "społeczności posługującej się językiem regionalnym".

Przypomnijmy, że działacze tego stowarzyszenia kilka miesięcy temu zapowiedzieli starania o uznanie Kaszubów za mniejszość etniczną. - W ustawie o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym z 2005 roku Kaszubi zostali określeni jako społeczność regionalna posługująca się językiem regionalnym.

Daje to prawo jedynie do ochrony języka, jako bytu abstrakcyjnego będącego jedynie częścią tożsamości kulturowej Kaszu­bów, co w istotny sposób ogra­nicza rozwój naszej wspólnoty etnicznej - uważają Mateusz Meyer oraz Karol Rhode, sekretarz Kaszebskiej Jednoty. Meyer choć docenia możliwości, jakie stworzyło państwo w wspieraniu nauki języka kaszubskiego, to jednak widzi deficyty w pozostałych obszarach. - Przy uznaniu Kaszubów za mniejszość publiczne wsparcie będzie na każdy obszar - uważa działacz.

Ustawa definiuje, jakie trzeba spełnić warunki, aby zostać uznanym za mniejszość narodową, etniczną. To m.in. odróżnianie się od innych obywateli językiem, kulturą lub tradycją, dążenie do zachowania tej odrębności, posiadanie świadomości własnej historycznej wspólnoty etnicznej oraz nie -utożsamianie się z narodem zorganizowanym we własnym państwie.

- Ze spisu poszechnego wynika, że 213 tysięcy osób na 229 tysięcy wskazuje na podwójną tożsamość, kaszubską i polską. I to jest odpowiedź na działania o uznanie Kaszubów za mniejszość etniczną - komentuje Grzędzicki.

- Zrzeszenie nie będzie wspierać takich działań - mówi Grzędzicki i odsyła ponownie do pisma, jakie w tej sprawie ZK-P skierowało do Kaszebskiej Jednoty.

- Obowiązujące pra­wo stwa­rza możliwości ochrony nie tylko tradycji i zwyczajów, ale i wszechstronnego rozwoju języka i szeroko pojętej kaszubskiej kultury. Podejmujemy działania i w przyszłości bę­dziemy je kontynuowali, aby ze strony władzy publicznej wsparcie dla kultury kaszubskiej gwarantowało nie tylko jej trwa­nie, ale i rozwój.

Warto podkreślić, że najwię­cej jednak zależy od aktywności, kreatywności i pracowitości osób zaintere­sowa- nych propagowaniem kaszubszczyzny oraz tego jak wykorzystają istniejące już dziś możliwości - czytamy w oficjalnym stanowisku ZK-P.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza