Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jej mąż popełnił samobójstwo. Teraz sama wychowuje trójkę dzieci i ma kłopoty finansowe (wideo)

Zbigniew Marecki [email protected]
Pani Paulina z dziećmi w słupskim Parku Kultury i Wypoczynku.
Pani Paulina z dziećmi w słupskim Parku Kultury i Wypoczynku. Krzysztof Piotrkowski
Gdy w 2012 roku jej mąż popełnił samobójstwo, Paulina Krysztofiak ze Słupska została wdową z trojgiem małych dzieci. Teraz ma wielki kłopot z utrzymaniem rodziny.

Sześć lat temu pani Paulina była szczęśliwą kobietą. Właśnie wyszła za mąż za Andrzeja Krysztofiaka. Jako młoda mężatka snuła plany na przyszłość. Nie było im łatwo, bo nie mieli własnego mieszkania. Wynajmowali stancje. Mimo to razem było im dobrze. Dlatego zdecydowali się, że powiększą rodzinę. Najpierw urodził się Jakub, a potem - rok po roku - Amelia i Justyna.

- Ja zajmowałam się dziećmi, a mąż pracował. Nie zarabiał dużo. Najczęściej najniższą krajową. Dlatego korzystaliśmy ze wsparcia pomocy opieki społecznej. Miesięcznie otrzymywaliśmy nawet przeszło 400 zł zasiłku - opowiada pani Paulina.

20 października 2012 roku mieli obchodzić 5-lecie swojego małżeństwa, ale do tej uroczystości nie doszło. Za to odbył się pogrzeb, bo pan Andrzej popełnił samobójstwo. Powiesił się w łazience.
- Nie wiem, co go do tego skłoniło. Wcześniej nic nie wskazywało, że może się zdecydować na odebranie sobie życia - mówi ze łzami w oczach pani Paulina.

Po pogrzebie została sama z małymi dziećmi. Przyznano jej rentę po mężu w wysokości 800 zł miesięcznie i świadczenie rodzinne - nieco ponad 700 zł miesięcznie. Bała się długów, więc wyprowadziła się ze stancji, którą wynajmowała z mężem za jego życia. Myślała nawet o powrocie do rodzinnego domu. Jej rodzice co prawda mają dwa pokoje, ale z jednego nie korzystają. W drugim mieszkają razem z siostrą pani Pauliny.

- Nie wyobrażałam sobie, że w siedmioro zamieszkamy w jednym pokoju. Dlatego wynajęłam nową stancję przy ulicy Górnej w Słupsku. Za 1200 zł miesięcznie - relacjonuje.

Przez pewien czas jakoś sobie radziła, bo posyłała dzieci do bezpłatnego przedszkola przy ul. Koszalińskiej w Słupsku, gdzie koszty pobytu dzieci były pokrywane z funduszy Unii Europejskiej. Zaczęła także myśleć o pracy. Dlatego zapisała się na kurs dla opiekunów osób starszych, który organizował Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Słupsku. Ukończyła go. W czasie jego trwania nawet dostawała dodatkowe pieniądze.

- Niestety, w 2013 roku moja sytuacja się pogorszyła. W przedszkolu zażądano ode mnie opłat za pobyt dzieci, bo skończył się czas finansowania z Unii Europejskiej. Nie zawsze byłam w stanie zgromadzić te pieniądze. Teraz już jestem tam winna 600 zł. Mam też dług na stancji. Właścicielce mieszkania jestem winna ponad 2 tysiące złotych - mówiła w naszej redakcji zdesperowana kobieta, gdy postanowiła szukać ratunku w jej trudnej sytuacji.

Jak się okazało, w minionym tygodniu właścicielka stancji zamknęła ją na klucz. Pani Paulinie zapowiedziała, że pozostawione tam przez nią rzeczy wyda, gdy otrzyma należne jej pieniądze.
- Nie miałam wyboru. Musiałam wrócić do mieszkania rodziców - zdradza zrozpaczona wdowa.
Co prawda znajduje się na liście oczekujących na mieszkanie socjalne, ale na razie jest daleko w kolejce, więc nie ma szans na to, aby je szybko otrzymać.

- Myślałam także o zaciągnięciu kredytu, ale banki nie chcą mi go dać, bo ciąży na mnie jeszcze niespłacony kredyt, który zaciągnął mój mąż - relacjonuje pani Paulina. O jej sytuacji rozmawialiśmy z Klaudiuszem Dyjasem, dyrektorem Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Słupsku. W rezultacie pani Paulina została poproszona o stawienie się w siedzibie MOPR. Przeprowadzono także z nią wywiad środowiskowy.

Co z niego wynika? - Jesteśmy w trakcie weryfikacji nowej sytuacji, w jakiej znalazła się pani Paulina. Dalsze działania pracowników ośrodka będą zgodne z ustawą o pomocy społecznej - mówi Sebastian Ferens, rzecznik prasowy MOPR.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza