Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczny wypadek w Zimowiskach. Marlena M. przyznała się do winy

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Tragiczny wypadek w Zimowiskach – 1 lipca 2013 roku.
Tragiczny wypadek w Zimowiskach – 1 lipca 2013 roku. Mariusz Surowiec
We wtorek słupska prokuratura rejonowa zarzuciła Marlenie M. spowodowanie wypadku, w którym zginął Stanisław Siudek. Podejrzana chce dobrowolnie poddać się karze.

Pierwszy dzień lipca ubiegłego roku. Pogodne popołudnie. W sam raz na rowerowy wypad na działkę. 76-letni Stanisław Siudek z Ustki nie dotarł na nią.

- Zawsze był ostrożny jako rowerzysta. Powtarzaliśmy mu, że w starciu z samochodem nie ma szans
- mówi Włodzimierz Siudek, syn ofiary wypadku. - I właś­ciwie zginął jako pieszy.

Rowerzysta został uderzony przez toyotę auris, którą kierowała 34-letnia Marlena M. Kobieta jechała z Ustki w stronę Słupska. Siła uderzenia była ogromna. Świadczą o tym zniszczenia samochodu i roweru. Ciało znalazło się 75 metrów od miejsca uderzenia. Stanisław Siudek zginął na miejscu od rozległych obrażeń ciała.

Mimo ogromnego ruchu na drodze, ciężko było o świadków. Inni kierowcy odjechali z miejsca zdarzenia. Nie wiadomo nawet było, czy Stanisław Siudek został uderzony na pasach.

Po wypadku toyota zatrzymała się na lewym pasie jezdni. Wersje były dwie. Obie badał biegły, ale nie odpowiedział na pytanie, kto spowodował wypadek. Ustalił natomiast, że prędkość toyoty wynosiła 87- 116 kilometrów na godzinę.

Pasażerka jadąca z Marleną M. zeznała, że kierująca toyotą jechała prawym pasem. Przed autem jechał rowerzysta, który nagle skręcił w lewo na środek drogi. Marlena M. chciała go ominąć łukiem i zjechała na lewy pas. Jednak nie udało się jej i uderzyła przodem samochodu w bok roweru. Ta wersja wyklucza winę Marleny M. i obciąża nią ofiarę. Nawet gdyby toyota jechała z dozwoloną prędkością 50 kilometrów na godzinę, doszłoby do wypadku.

Zdecydowanie odmienne są zeznania kierowcy, który jechał za kolumną samochodów. Twierdzi on, że w Zimowiskach kierująca toyotą rozpoczęła manewr wyprzedzania aut.

Wówczas świadek zauważył, że na poboczu przed pasami stoi osoba, która trzyma rower z boku. W pierwszym pojeździe przed przejściem włączyły się światła stopu, następnie w kolejnych autach. Rowerzysta wsiadł na rower i zaczął przejeżdżać przejście. Wtedy kobieta wyprzedzała trzy samochody.

- Zaraz uderzy tego rowerzystę - powiedział wtedy świadek do kolegi, z którym jechał. W chwilę później zauważył, jak uderza rowerzystę wyjeżdżającego zza samochodów, które go przepuściły. - Uderzenie było bardzo mocne. Widać było, jak mężczyzna leci w powietrzu i upada na ziemię.
Ta wersja obciąża Marlenę M., która zdaniem biegłego nie obserwowała jezdni albo zignorowała fakt, że auta na prawym pasie zatrzymały się przed przejściem dla pieszych. Jednak w tej sytuacji Stanisław Siudek także przyczynił się do wypadku, bo jechał po przejściu na rowerze, nie obserwował lewego pasa, sugerując się tym, że przepuściły go samochody na prawym.

- Zarzuciliśmy Marlenie M. to, że umyślnie naruszyła zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym i nie zachowała szczególnej ostrożności. Wjechała na lewy pas ruchu z prędkością nie mniejszą niż 87 kilometrów na godzinę w terenie zabudowanym, wyprzedzając przy tym bezpośrednio przed przejściem dla pieszych jadące prawym pasem pojazdy - mówi Dariusz Iwanowicz, słupski prokurator rejonowy.
To umyślne naruszenie to seria poważnych wykroczeń drogowych - nadmierna prędkość, wyprzedzanie ciągu samochodów, także na linii ciągłej, które zatrzymały się, by przepuścić rowerzystę. Jednak te wykroczenia przyniosły skutek śmiertelny. Za takie przestępstwo grozi do ośmiu lat więzienia.

Marlena M. po wypadku nie mówiła nic. Teraz złożyła krótkie wyjaśnienia.
- Przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu i wyjaśniła, że szczegółów zdarzenia nie pamięta - mówi prokurator Iwanowicz. - Zadeklarowała chęć dobrowolnego poddania się karze. Jednak dopóki nie skierujemy do sądu aktu oskarżenia z tym wnioskiem, nie podam, o jaką karę chodzi. Wobec podejrzanej nie zastosowaliśmy żadnych środków zapobiegawczych. Akt oskarżenia wkrótce będzie gotowy.

Dlaczego prokuratura przyjęła wersję, że Marlena M. jechała lewym, a nie prawym pasem? - Uznaliśmy, że wiarygodny jest kierowca jadący z tyłu - bezstronny świadek zdarzenia - oznajmił szef słupskiej prokuratury rejonowej. Rodzina ofiary wierzy, że pozna prawdę. - Bardziej zależy nam na ustaleniu stanu faktycznego niż na tym, w jaki sposób zostanie ktoś ukarany - mówi syn. - Chcemy wiedzieć, co się naprawdę wydarzyło, żeby z taty zdjąć winę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza