To echo naszego artykułu, który opublikowaliśmy przed tygodniem.
Barbara Rudnicka-Siluk z ul. Słowiańskiej 10a do tej pory nie wykupiła mieszkania.
- Złożyłam wniosek w 2004 roku, gdy obowiązywała 99-procentowa bonifikata - opowiada ustczanka. - Gdy w następnym roku urząd wyliczył koszty, nasza córka, studentka, zachorowała na nowotwór. To był dramat. Wszystkie pieniądze trzymaliśmy na leczenie, z myślą, że jeśli będzie trzeba, pojedziemy leczyć córkę na koniec świata. Wtedy zrezygnowałam z wykupu mieszkania. Po operacji Weroniki, w 2006 roku złożyłam wniosek o przywrócenie poprzedniego terminu. Burmistrz zgodził się jedynie na obowiązującą już 75-procentową bonifikatę. Mimo że napisałam o chorobie, a Weronika w liceum była chlubą Ustki, stypendystką premiera! Zasada, kto pierwszy, ten miał taniej, jest niesprawiedliwa, bo w życiu są różne okoliczności.
Poprzednia Rada Miasta uchwalała zasady sprzedaży mieszkań komunalnych dwukrotnie: w 2004 roku z 99%bonifikaty, a w 2005 r. - z ulgą malejącą z roku na rok, tj. 95, 75 i 50%. Od 2008 r. bonifikaty nie ma wcale.
Pani Barbara wczoraj zaniosła do ratusza wniosek o uchylenie uchwał: - Chcę jak inni wykupić mieszkanie za jeden procent.
Miasto pokazało figę
Dom przy Słowiańskiej wybudowała służba więzienna, ale w 1991 roku przejęło go miasto. Za wykupienie mieszkań spóźnieni z wnioskami lokatorzy: Maria Cygan, Małgorzata Kulak czy Kazimierz Janczak zapłacili nie 1%, lecz już 25.
W 2006 roku chcieli uchylenia uchwał i przywrócenia wyższej bonifikaty. - Bez skutku - żalą się sąsiedzi.
- To kara za to, że nie złożyliśmy wniosków w 2004 roku. Wtedy 99-procentowa ulga była ważna tylko trzy miesiące. Uchwalona w lutym, weszła w życie dopiero pod koniec września i obowiązywała tylko do końca 2004 roku. Nie zdołaliśmy w tak krótkim czasie zgromadzić wymaganych pieniędzy. Dla nas to było ponad dziesięć tysięcy złotych - argumentują.
W efekcie lokatorzy obawiali się stracić 75-procentową ulgę. Zapożyczyli się i od kwietnia tego roku są właścicielami mieszkań za 22-32 tysiące złotych.
Nadzieja w wyroku
Tymczasem w styczniu ubiegłego roku Naczelny Sąd Administracyjny wydał wyrok w podobnej sprawie z Kalisza.
Wyraźnie wskazał, że możliwość ubiegania się o bonifikatę gwarantuje Ustawa o gospodarce nieruchomościami i radni nie mogą odbierać tego prawa lokalnymi uchwałami.
Bonifikaty udziela burmistrz za zgodą rady, która każdy przypadek rozpatruje indywidualnie. Po wyroku NSA większość samorządów w Polsce uchyliła własne uchwały w obawie przed ich zaskarżeniem. Teraz mieszkańcy innych miast cieszą się wysoką bonifikatą, udzielaną zgodnie z prawem.
Sędzia Janusz Drachal z NSA, który widział usteckie uchwały, nie może jednoznacznie stwierdzić, że są nieważne.
- Wyrok dotyczy konkretnej sprawy, ale każde z orzeczeń NSA ma uniwersalne wartości - mówi. - Każdy, kto ma interes prawny, może zaskarżyć uchwały albo zwrócić się o pomoc do rzecznika praw obywatelskich lub prokuratury, by włączyła się do sprawy.
Adam Brzóska, przewodniczący Rady Miasta, nie słyszał o wyroku NSA. Przyznaje, że o zmianę uchwały prosili też mieszkańcy z ul. Marynarki Polskiej, ale...
- Komisja rady zaopiniowała wnioski negatywnie. Obowiązuje uchwała, która stopniuje bonifikatę. Na dzisiejszej sesji poproszę prawników o opinię, czy narusza ona prawo. Ale, niestety, takie są koszty demokracji - rozkłada ręce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?