Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez ogródek i prosto z mostu. Tak pisano w "Głosie Miasta Słupska"

Wojciech Frelichowski
Wojciech Frelichowski
Pierwsza strona pierwszego numeru "Głosu Miasta Słupska" z 8 listopada 1954 r.
Pierwsza strona pierwszego numeru "Głosu Miasta Słupska" z 8 listopada 1954 r. Głos Miasta Słupska
Czesław Wiśniewski z Fabryki Narzędzi Rolniczych po wypiciu kilku „głębszych” zaczepiał spokojnych przechodniów. Obywatel Ruciński nie dba o swoich pracowników, którzy marzną w biurze. Obywatel Rybacki, pracownik Słupskich Zakładów Gastronomicznych, pijąc w czasie pracy, opóźnia nie tylko tok produkcji, ale i obniża jej jakość. Takie doniesienia można przeczytać w „Głosie Miasta Słupska” sprzed prawie 70 lat.

„Głos Miasta Słupska” były tygodnikiem, który zaczął się ukazywać pod koniec 1954 roku. Powstanie pisma było ściśle związane z ówczesnym systemem politycznym opartym na władzy komunistycznej. Miał zachęcać, a raczej zagrzewać obywateli do udziału w zbliżających się wyborach do rad narodowych.

Na ślad „Głosu Miasta Słupska” natrafiliśmy przeglądając zasoby Bałtyckiej Biblioteki Cyfrowej, gdzie są zdigitalizowane cztery numery tej gazety. Oryginały tych czterech wydań tygodnika znajdują się w zbiorach Archiwum Państwowego w Koszalinie, Oddział w Słupsku.

Tygodnik był przepełniony komunistyczną propagandą, wychwalaniem dokonań władzy oraz sojuszu ze Związkiem Radzieckim. Oto fragment artykułu wstępnego z pierwszego numeru „Głosu Miasta Słupska” wydanego 8 listopada 1954 r.

Obecnie trwa u nas w kraju wielka kampania wyborcza do rad narodowych wszystkich szczebli — przypada 37 Rocznica Wielkiej Rewolucji Październikowej. Zwycięstwo Rewolucji Październikowej, wspaniały rozwój Kraju Rad, wywarły ogromny wpływ na walkę wyzwoleńczą „Proletariatu“ i narodów uciskanych całego świata. W wyniku zwycięstwa ZSRR nad hitleryzmem naród nasz stał się gospodarzem naszego losu. W ciągu naszego X-lecia jeszcze dobitniej zdajemy sobie sprawę z decydującej roli, jaką w dziejach naszego kraju, odegrał Kraj Rad, Związek Radziecki.

Ale „Głos Miasta Słupska” zajmował się również problemami trapiącymi mieszkańców. Oczywiście nie było mowy o wytykaniu indolencji władzom. Krytykowano niedogodności w handlu, czy gospodarce mieszkaniowej, wyjaśniając, że problemy z funkcjonowaniem tych obszarów wynikają przede wszystkim z nieudolności, albo z zaniedbań kierownictw poszczególnych jednostek. Na przykład:

Oświetlenie sklepu winno być jasne ze względu na estetykę, żeby kupujący mógł dokładnie zobaczyć co jest w sklepie, jak również nie mylić się przy płaceniu. Sklep MHD przy ul. Wojska Polskiego jeden z największych na terenie miasta jest bogato wyposażony, lecz ma pewne ALE? Gdy wszyscy walczą o każdą zaoszczędzoną kilowato-godzinę energii elektrycznej, tam jest marnotrawstwo. Jak Dyrekcja MHD może dopuścić do tego, by taką ilość żarówek jaka tam jest jeszcze zakrywać dodatkowym kolorowym kloszem, co tłumi światło i daje mroczny — kabaretowy. Przy 1/3 ilości żarówek nieosłoniętych wygląd sklepu sprawiałby lepsze wrażenie. Myślimy, że Dyrekcja MHD weźmie to pod uwagę i włączy się z wszystkimi mieszkańcami do walki o oszczędne gospodarowanie energią elektryczną.

Czytając „Głos Miasta Słupska” największe na nas wrażenie wywarły artykuły, w których bez ogródek informowano o chuliganach i ludziach, którzy nie mieli zamiaru dostosowywać się do norm społecznych. Podawano ich z imienia i nazwiska, a nawet gdzie mieszkają. To również było jedną z linii programowych tego pisma. Czytamy:

Redakcja „Głosu Miasta Słupska“ w związku z wydaniem 1-go N-ru zawiadamia Czytelników, że gazeta powyższa będzie wychodziła raz w tygodniu i omawiać będzie istotne osiągnięcia i potrzeby naszego miasta, jak również zakładów pracy i innych instytucji. Na łamach jej omawiane będą również osiągnięcia, niedociągnięcia, krytyka, sylwetki chuliganów i bumelantów.

Na przykład opisano problem w kinie „Polonia":

Zarówno dyrektor kina ob. Wasilewski Władysław, jak kasjerki i bileterki skarżą się na wybryki chuligaństwa. Ordynarne wyzwiska, picie wódki podczas seansów, palenie papierosów na widowni, rzucanie śmieci, ogryzków na podłogę. Kultura widza w Słupsku wiele pozostawia do życzenia. Do walki z chuligaństwem należy natychmiast powołać Komisję, która by planowo i radykalnie zaczęła tępić chuligaństwo na terenie naszego miasta.

Była też notatka identyfikująca konkretnie, kto stwarza zagrożenie.

Wszyscy mieszkańcy lubią spokój, lecz niestety, nie mogą go mieć ze względu na wielu pijaków i chuliganów. Do powyższych można zaliczyć: ob. Franciszka Paczkowskiego, notorycznego pijaka i awanturnika, ob. Stanisława Lewandowskiego, który mu w niczym nie ustępuje, ob. Czesława Kłozowskiego ze Spółdzielni Inwalidów. Zarząd Spółdzielni winien się bliżej nim zainteresować. Niemniej zasługują na podkreślenie i tacy chuligani jak Ludwik Lipka z ulicy Kaszubskiej i Stanisław Andrzejewski z ulicy Poniatowskiego. Wzywamy wszystkich mieszkańców miasta do walki z chuligaństwem i marnotrawstwem bo wtedy będziemy mogli zapewnić sobie spokój. Należy nawiązać współpracę z organizacjami, MO i wskazywać chuliganów zakłócających nam ciszę i wypoczynek.

„Głos Miasta Słupska” nr 2 15 listopada 1954

W sprawie pieca:

Niedźwiedzie śpią o porze zimowej. Takie już prawo przyrody, i nic na to nie poradzimy. Nieco odmienne „prawa”, (które mamy nadzieję można zmienić) panują w dziale gospodarczym w Biurze Wojewódzkim w Centrali Odzieżowej w Słupsku. Dział ten, a zwłaszcza jego kierownik ob. Ruciński śpi latem, jesienią i zanosi się na to, że tak jak owe sympatyczne niedźwiadki, będzie spał i zimą... Ob. Rucińskiego nie budzi nawet dzwonienie zębów pracowników biura, którzy marzną, bo... dział zaopatrzenia nie zatroszczył się o piece. Ob. Ruciński śpi twardo! — W imieniu pracowników WB Centr. Odzież, wołamy: obywatelu Ruciński litości! Obudźcie się, bo zmarzniemy...

I kolejne doniesienie na chuliganów:

Kiedy wreszcie mieszkańcy Słupska będą mogli spokojnie spać i nie będą budzeni „śpiewem” pijaków? Jest na to tylko jedna odpowiedź. Wtedy, kiedy ukróci się chuligańskie zapędy niektórych młodszych, a czasami i starszych mieszkańców naszego miasta. Nastąpi to pod jednym warunkiem, że wszyscy radykalnie będziemy zwalczali chuligaństwo, kiedy na każdym miejscu będziemy piętnowali tych, którzy szkodzą nam w naszym codziennym życiu. A chuliganów w Słupsku mamy sporo. Choćby taki Czesław Wiśniewski z Fabryki Narzędzi Rolniczych, który po wypiciu kilku „głębszych” czystej wyborowej, zaczepiał spokojnych przechodnów. Albo taki pijak, awanturnik Leon Krępa z Centrali Produktów Naftowych, który nie tylko „popisywał” się swoimi wybrykami przy kiosku „Ruchu”, ale i zaczął stawiać opór funkcjonariuszowi MO. Chuliganom nie wystarczy już teren miasta, utrudniają życie innym, nawet podróżnym w pociągach. Do „kolejowych” chuliganów należy Czesław Bych, którym zainteresowała się już Prokuratura miasta Słupska. Powinna się ona również zainteresować pijakiem i chuliganem Janem Kraińskim ze Słupskich Fabryk Mebli zamieszkałym przy ul. Zaułek nr 19 (obecnie ul. Długa – dop. red.), który stał się postrachem mieszkańców domu, w którym zamieszkuje.

„Głos Miasta Słupska” nr 3 22 listopada 1954

Oprócz wielu artykułów opisujących sukcesy władzy oraz dokonania przodowników pracy są kolejne piętnujące pijaków i chuliganów.

Chcąc wyplenić zło należy z całą świadomością zabrać się do piętnowania chuliganów i awanturników. Do jednych z nich możemy zaliczyć Eugeniusza Lewińskiego, który swymi chuligańskimi wyczynami spowodował bliższe zainteresowanie się nim organów MO. Nie brak jest również i opilców pospolicie zwanych pijakami. Do takich można zaliczyć ob. Rybackiego pracownika ciastkarni w Słupskich Zakładach Gastronomicznych, który pijąc w czasie pracy, opóźnia nie tylko tok produkcji, ale i obniża jej jakość. Nie ustępuje w naśladownictwie powyższemu ob. Mieczysław Piotrowski, który po głębszym... nie może znaleźć odpowiedniego kierunku i z ob. Wacławem Wyżyckim wędrują w różnych pozach do aresztu. Szkoda, że nie możemy nagrać powyższego na taśmie filmowej, bo wtedy zobaczyliby się sami, w jak haniebnej znajdują się sytuacji pijaka i jakie sobą robią pośmiewisko swą osobą.

„Głos Miasta Słupska” nr 4 29 listopada 1954

W rubryce „Przez obiektyw” (w której zdjęć nie ma) czytamy:

Że chuligaństwo i awanturnictwo zakłóca nam spokój wie o tym każdy obywatel, lecz nie wszyscy włączają się do walki z chuligaństwem i awanturnictwem. Niejednokrotnie bagatelizują powyższe wypadki. Na przykład ob. Michał Gaweł ze wsi Ryczewo i ob. Gołaś że Strzelinka, nie tylko są typowymi awanturnikami i pijakami na swoim terenie, ale i przyjeżdżają na popisy do Słupska. Lecz takowe skończyły się smutno dla nich ponieważ zainteresowały się nimi organa MO. Ob. Ryszard Smoliński pracownik Państwowej Centrali Drzewnej, chuligan i awanturnik zamieszkały przy ul. Długosza, był już kilkakrotnie karany. Obecnie decyzją Kolegium Orzekającego otrzymał karę pracy poprawczej na trzy miesiące. Ob. Ptasznik, zamieszkały przy ul. Reja, nigdzie nie pracujący chuligan, stwarza ciągłe awantury zaczepiając przechodniów. Należy, aby powyższym zajęły się organa MO.

Nie wiadomo, czy ukazało się więcej numerów „Głosu Miasta Słupska”. Lektura tej gazety jest ciekawym wglądem w styl redagowania z połowy lat 50. XX wieku, kiedy Polska tkwiła w stalinowskiej retoryce i opresji (choć sam Stalin już nie żył). Wydaje się też, że piętnowanie ludzi, którzy zakłócali porządek publiczny, wraz z podawaniem ich personaliów, a nawet adresów było zgodne z oczekiwaniami społecznymi. W każdym bądź razie na pewno nie istniała wówczas klauzula RODO, czyli ochrona danych osobowych.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza