Dary prosto z Belgii dla słupskiego schroniska

Belgijka Margot Tubeeckx i pochodzący z Ustki Krzysztof Barcikowski to ludzie o dużych sercach i ogromną wrażliwością na potrzeby zwierząt. Do tego ze sporym camperem wypakowanym prezentami, którym w sobotę zawitali pod słupskie schronisko. Polsko-belgijska para po raz kolejny wakacje spędza nad naszym morzem. Przy okazji i czwarty już raz pod bramę instytucji przy ul. Portowej zjawiła się z darami z Beneluxu. Przywieźli koce, ręczniki, karmę, zabawki i pieniądze. Słowem wszystko to, co w schronisku jest towarem deficytowym.

- Kochamy zwierzęta – tłumaczyła dziennikarzom Margo Tubeeckx. – Zaczęło się, kiedy zdechł nasz pies po którym zostało nam sporo rzeczy. Postanowiliśmy, że zawieziemy je tu. Zobaczyliśmy jakie są potrzeby i zaczęliśmy zbierać pieniądze wśród znajomych i sponsorów. Sprawdzamy profil schroniska na facebooku. Pojawiają się na nim informacje o potrzebach. W ubiegłym roku, kiedy doskwierały wysokie temperatury przywieźliśmy trzy baseny kąpielowe. Kupiła je moja mama.

- Jako miasto bardzo doceniamy tę inicjatywę – zaznaczył Robert Biedroń. - Chciałbym wykorzystać okazję i państwu bardzo podziękować. Oczywiście mamy bardzo dużo wolontariuszy w Słupsku, którzy angażują się, ale z pewnością nie mamy wolontariuszy, którzy w Belgii czy w jakimkolwiek innym kraju sami się organizują i myślą o naszym schronisku. To wyjątkowe, że wrażliwość i miłość do zwierząt przyjeżdża, z aż tak daleka.

Dziękowała również dyrekcja schroniska. Barbara Aziukeiwicz ze słupskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Nie ukrywała, że pomoc bardzo się przyda. Również, że liczy na dalsza współpracę. Tego akurat może być pewna, bo jak zapewniła pani Margo właśnie otrzymała wiadomość, że na poczet kolejnej wizyty wpłynęło pierwsze 50 euro.

Przeczytaj także:

gp24