- Dzięki czujności jednego z mieszkańców Dąbrówki ujawnione zostało nielegalne składowisko odpadów oraz zakopywanie śmieci - taką informację otrzymaliśmy od Czytelnika. Według jego informacji na terenie firmy pojawiły się ciężarówki oraz koparka. Wykopano wielkie dziury, do których trafiły odpady. Mężczyzna nie pozostał obojętny i o procederze poinformował policję w Bytowie oraz Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
Służby na miejscu zakopywania śmieci
- Dyżurny bytowskiej komendy 25 marca po godzinie 8 otrzymał zgłoszenie, że na terenie jednej z firm w gminie Borzytuchom, najprawdopodobniej ktoś zakopuje śmieci - potwierdza mł. asp. Damian Chamier Gliszczyński, p.o. oficer prasowego komendanta powiatowego policji w Bytowie. Na wskazaną posesję natychmiast skierowani zostali policjanci, którzy zabezpieczyli miejsce do czasu przyjazdu grupy dochodzeniowo-śledczej. Funkcjonariusze przesłuchali osoby, wykonali oględziny miejsca, a technik kryminalistyki wykonał szczegółową dokumentację fotograficzną. Śledczy na miejscu współpracowali z pracownikami Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z delegatury w Słupsku.
Inspektorzy potwierdzają, że w Dąbrówce, koło Bytowa miało dojść do zakopywania plastikowych odpadów.
- 25 marca inspektorzy Działu Zwalczania Przestępczości Środowiskowej Delegatury w Słupsku wraz z funkcjonariuszami policji ujawnili nielegalne postępowanie z odpadami w miejscowości z terenu powiatu bytowskiego - potwierdza dr inż. Edyta Witka-Jeżewska, pomorski wojewódzki inspektor ochrony środowiska. - W wyniku przeprowadzonych czynności stwierdzono, że odpady tworzyw sztucznych w ilości 5 naczep ciężarówek zostało wrzuconych do wcześniej przygotowanego wykopu o głębokości
5 metrów. Aktualnie trwają czynności kontrolne, stąd ze względu na podejmowane działania w sprawie, o ich wynikach, łącznie z ewentualnymi sankcjami karnymi, możemy poinformować po końcowych ustaleniach, to jest po zakończeniu kontroli.
Detektyw z Dąbrówki
Mieszkańcy Dąbrówki już od jakiegoś czasu z niepokojem patrzyli na budynki po byłym PGR. Niepokoiły ich wykopy i dym.
- Sygnalizowali mi, że coś niedobrego tam się dzieje, bo często nad zakładem był widoczny gęsty dym - mówi Katarzyna Meger, sołtys Dąbrówki. - Mieszkam po drugiej stronie wsi i mam ograniczoną widoczność na te budynki. Powiedziałam moim sąsiadom, że gdy tylko ponownie zauważą kłęby dymu mają mnie natychmiast poinformować, a ja zadzwonię na policję. Jeden z sąsiadów zapewniał mnie, że bez problemu odróżnia swąd palonej trawy, ogniska, a śmieci. Według niego na terenie tej posesji palone były odpady. Mamy czujnych mieszkańców, bo gdy minionej soboty zauważył ciężarówki ze śmieciami i koparki poinformowali inspektorów ochrony środowiska i policję.
Pani Katarzyna dodaje: absolutnie nie godzimy się na takie zachowania niezgodne z prawem i niszczące naszą wieś. - Dąbrówka to mała, czysta wieść, o którą dbamy. Nie pozwolimy, aby takimi działaniami ktoś niszczył nie tylko nasze środowisko, ale też zdrowie nasze i naszych dzieci.
Pomorski inspektor ochrony środowiska potwierdza przypuszczenia mieszkańców, bo...
- Na wskazanym terenie były wcześniej prowadzone czynności w związku z termicznym przetwarzaniem odpadów - twierdzi dr inż. Edyta Witka-Jeżewska.
W tej sprawie trwa postępowanie w celu wymierzenia administracyjnej kary pieniężnej. Może ona wynieść do miliona złotych!
Przedsiębiorca: nie chciałem, aby wiatr rozniósł odpady
Oskarżeniom zaprzecza prezes zarządu firmy Safe and Strong Norwegian Steel Construction, które zajmuje się w Dąbrówce produkcją elementów stalowych. Dodajmy, że zakład mieści się na terenie byłego PGR, ten najpierw trafił w prywatne ręce, potem pod licytację komorniczą, a następnie do kolejnego przedsiębiorcy, od którego odkupił go obecny właściciel.
- Osoba, która weszła na teren prywatnej własności źle przedstawiła fakty - mówi mężczyzna. - Zrobiła to celowo, jestem młodym przedsiębiorcom i co chwilę, ktoś rzuca mi kłody pod nogi. Każdy w Dąbrówce ma bałagan na podwórku, ale tylko do mnie wezwano inspektorów.
Mężczyzna zaprzecza, aby na terenie jego firmy palono i zakopywano plastikowe odpady.
- Te śmieci dostałem "w spadku" po wcześniejszym właścicielu, który z plastiku wykonywał komponent do paliw - mówi przedsiębiorca. - W jednym z budynków wykonuję remont, okazało się, że w jednym z zamurowanych pomieszczeń były ukryte odpady plastikowe. Chciałem tam wylać posadzki i wybudować ścianki działowe. Na czas remontu postanowiłem zabezpieczyć te śmieci, wykopaliśmy dół, aby wiatr nie roznosił ich po okolicy. Ostatnio podczas mocniejszych wichur, wiatr zerwał blachę z dachu.
I dodaje, że zamierzał zgodnie prawem zutylizować odpady, ale w tej chwili go na to nie stać. - Ten dół to miało być tymczasowe rozwiązanie - podkreśla przedsiębiorca.
Takie tłumaczenie nie przekonuje Katarzyny Meger. - Hałdy śmieci były widoczne z ulicy, nigdzie nie były ukryte.
Wójt: szczęka mi opadła
Tym, co wydarzyło się w gminie mocno zdziwiony jest Witold Cyba, wójt Borzytuchomia.
- Gdy w sobotę od mieszkańców Dąbrówki usłyszałem o zakopywaniu odpadów aż szczęka mi opadła - mówi wójt. - Jeden z nich poinformował mnie, że nie zamierza dłużej czekać i o procederze chce powiadomić policję i WIOŚ. To się w głowie nie mieści, nikt kto ma odrobinę świadomości ekologicznej takich rzeczy nie robi.
Gmina póki co czeka na oficjalne stanowisko i efekty kontroli WIOŚ.
Pozostaje jeszcze kwestia uprzątnięcia i utylizacji odpadów. Najistotniejsze jest ustalenie właściciela odpadów. Decyzję o nakazie ich usunięcia wydaje wydaje wójt danej gminy, a w przypadku gdy nie udaje się ustalić właściciela, domniemanym staje się właściciel nieruchomości, na której znaleziono składowisko odpadów.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?