MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie na skróty przez plac manewrowy słupskiego PKS-u

Łukasz Capar
Przez plac manewrowy słupskiego PKS przechodzi codziennie wielu ludzi.
Przez plac manewrowy słupskiego PKS przechodzi codziennie wielu ludzi. Łukasz Capar
Słupski PKS zamierza zlikwidować skrót przez plac manewrowy swojej bazy przy ul. Piłsudskiego. Ludzi przechodzących tamtędy policja ma karać mandatami.

Baza PKS między ulicami Szczecińską i Piłsudskiego to rozległy plac. Istnieje na nim stacja paliw, parking dla autobusów i innych samochodów oraz biura firmy. Plac jest wyłożony asfaltem, więc wygodnie się po nim jeździ i chodzi. Skrupulatnie korzystają z tego słupszczanie, którzy skracają sobie drogę między ulicami Szczecińską i Piłsudskiego.

Pracownicy PKS wyliczyli nawet, że każdego dnia przechodzi przez ich firmę ponad 100 osób. Najwięcej między szóstą a siódmą rano oraz między 15 a 16. Problem w tym, że w tym samym czasie po placu PKS porusza się wiele autobusów wyjeżdżających na trasy.

Szefostwo firmy stwierdziło, że dłużej nie może tolerować obcych na terenie przedsiębiorstwa.

- Przecież mamy tutaj plac manewrowy, po którym jeżdżą autobusy i przechodzący ludzie nawet nie zdają sobie sprawy, że mogą zostać przypadkowo potrąceni - zauważa Łukasz Wójcik, rzecznik prasowy PKS Słupsk. - Niewielu ludzi wie, że jeżeli dojdzie do wypadku, to pieszy będzie poszkodowany i jeszcze będzie odpowiadał za spowodowanie wypadku drogowego. Chodzenie po placu manewrowym jest przecież prawnie zakazane.

Gdy pojechaliśmy do bazy słupskiego PKS, spotkaliśmy przechodzące przez plac dwie starsze panie. Obie kobiety twierdziły, że nie zauważyły zakazu wstępu.
- No wie pan, mieszkamy tutaj niedaleko w blokach i przecież musimy jakoś dojść z przystanku - odpowiedziały.
- Zdrowie już nie to, nogi bolą, to jak mam dojść z przystanku ze Szczecińskiej? Nie mamy siły, żeby iść dookoła.

Szefostwo słupskiego PKS zapowiada, że nie będzie miało litości dla przechodzących przez ich teren. Do każdego przypadku ma być wzywana policja. - Policjanci będą mogli nakładać na takich ludzi mandaty za wykroczenia - zaznacza Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji.

Przechodnie, których spotkaliśmy w siedzibie słupskiego PKS, zwracają uwagę, że firma nie musi fatygować policji do ścigania przechodzących ludzi. Ich zdaniem, policjanci mają ważniejsze sprawy do załatwienia.
- Czy nie prościej postawić szlabany przy w bramach i ochroniarzy, którzy będą pilnowali, aby nikt nie wchodził? - pytają przechodnie.

Przedstawiciele firmy zaznaczają, że zakazy wstępu wiszą już od dawna, ale nikt nie zwraca na nie uwagi.
- Nasz teren jest ogrodzony, a przy wejściach wiszą tablice informacyjne - mówi Łukasz Wójcik. - Postawimy jeszcze dodatkowe znaki zakazujące wejścia. Może ludziom nie chce się czytać komunikatów i bardziej podziała na nich forma graficzna zakazu. Szlabanów nie postawimy, bo ktoś musiałby je obsługiwać, a zatrudnienie takiego człowieka dużo kosztuje - zaznacza Wójcik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza