Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wczoraj polski rząd podpisał z USA porozumienie w sprawie budowy tarczy antyrakietowej

Krzysztof Nałęcz
Do końca 2008 rozpoczęcie budowy bazy. Do 2011 gotowe silosy z wyrzutnią dla 10 rakiet. Do 2015 zdolność bojowa systemu obrony powietrznej, zwanej potocznie tarczą antyrakietową. I to wszystko u nas. W podsłupskim Redzikowie.

Stało się. Rządy Polski i Stanów Zjednoczonych podpisały wczoraj w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Warszawie porozumienie o współpracy. Przewiduje ono budowę w Polsce, w Redzikowie pod Słupskiem, bazy będącej elementem ogólnoświatowego systemu obrony przeciwrakietowej.

To śledził cały świat

Pociski wystrzeliwane ze słupskiej bazy zwalczać mają międzykontynentalne rakiety balistyczne wyposażone w ładunki jądrowe. To broń obronna. Rakiety nie tylko nie są wyposażone w ładunek atomowy, ale w ogóle w żaden materiał wybuchowy. Niszczą wrogie rakiety tylko energią kinetyczną - siłą uderzenia.

Porozumienie transmitowane przez światowe media podpisali: minister spraw zagranicznych Radosław Sikorki i sekretarz stanu USA Condoleezza Rice. Obecni byli prezydent Lech Kaczyński, który od dawna parł do tego porozumienia, i premier Donald Tusk.

W tym czasie kancelarię premiera pikietowała kilkudziesięcioosobowa grupa aktywnych przeciwników tarczy antyrakietowej.

Nasz sukces, nasze bezpieczeństwo

Tarcza ma chronić bezpieczeństwo Polski. Jak? Wcale nie przez amerykańskie rakiety ulokowane pod Słupskiem (te chronić będą głównie USA), ale przez zapisany w umowie sojusz polityczno-wojskowy obu krajów. W razie zagrożenia Amerykanie pospieszą nam z pomocą. I nieważne, że ochronią w ten sposób przede wszystkim swoją strategiczną bazę.

Wyrazem tego sojuszu ma być m.in. umieszczenie w Polsce baterii rakiet Patriot - supernowoczesnej obrony przeciwlotniczej i przeciw rakietom krótkiego zasięgu. To gwarancje większe niż uczestnictwo Polski w NATO. Tak przynajmniej twierdzi rząd, który praktycznie nie dotąd nie prowadził praktycznie żadnej kampanii tłumaczącej społeczeństwu zalety ulokowania w Polsce amerykańskiej bazy.

- W trudnych czasach warto mieć przyjaciół, ale przyjaciół wyznających wspólne wartości, a te wartości to umiłowanie wolności i demokracji - mówiła prawa ręka prezydenta Georga Busha, sekretarz Rice.

Dwaj adwersarze, prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk prześcigali się tym razem w uprzejmościach, choć podszytych sarkazmem. - To sukces Polski i rządu, gratuluję - mówił prezydent Kaczyński.

- Melduję w imieniu Rzeczpospolitej wykonanie zadania - odpowiedział premier Tusk (nawiązał tym do słynnej rozmowy braci Kaczyńskich po wygranych przez Lecha wyborach prezydenckich).

To u nas, na Pomorzu

Podczas uroczystości nie padło słowo o lokalizacji elementów tarczy, choć wszyscy wiedzą to od dawna. To podsłupskie Redzikowo, lotnisko i baza po zlikwidowanym pułku lotnictwa myśliwskiego.

Budowa tarczy ma ruszyć jeszcze w 2008 r., choć de facto prace toczą się już od ponad roku, kiedy to na terenie lotniska w Redzikowie pojawili się zagraniczni geolodzy badający grunt.

Tarcza rakietowa to niesamowite przedsięwzięcie i paradoks. Największa "inwestycja" w historii Polski trafi do niedoinwestowanego Słupska. Budowa betonowej dziury w ziemi (na zewnątrz) z silosami dla 10 rakiet pochłonie astronomiczną z naszego punktu widzenia kwotę 3,5 miliarda dolarów. To niezwykle wysoka technologia, wciąż jeszcze testowana, co może spowodować opóźnienie lub nawet całkowite zaniechanie projektu.

Rakiety mają być kierowane z bazy radarowej w miejscowości Brdy w Czechach, 70 km na południe od Pragi. Zdolność bojową baza ma osiągnąć dopiero w 2015 roku.
Podpisany wczoraj trakt musi jeszcze ratyfikować polski parlament, podobnie jak podobną umowę czeski. Według planów w obu bazach bazie ma pracować ok. 400 techników wojskowych, a bazę będzie ochraniać garnizon amerykańskich marines w sile 110 żołnierzy. Pojawią się też rodziny niektórych pracowników.

W uroczystości podpisania porozumienia uczestniczyli jako goście lokalni samorządowy: prezydent Słupska Maciej Kobyliński, wójt gminy Słupsk Mariusz Chmiel i starosta powiatowy Sławomir Ziemianowicz.

Spotkanie z mieszkańcami pod znakiem zapytania

Dzisiaj na pytania słupszczan o tarczę mieli odpowiadać Grzegorz Schetyna, minister spraw wewnętrznych i administracji, Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych, oraz Bogdan Klich, minister obrony narodowej. Spotkanie zapowiedzieli na godz. 12 w filharmonii Sinfonia Baltica przy ulicy Jana Pawła II.

Wczoraj, późnym wieczorem, swój przyjazd odwołali jednak ministrowie Schetyna i Sikorski. Na spotkanie nie dotrze również Klich.

Oficjalnym powodem odwołania wizyty dwóch ministrów w Słupsku są "ważne sprawy wagi państwowej".

(map)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza