Prezes słupskiego PTTK Janusz Grabowski nie kryje rozgoryczenia. Decyzje dyrekcji SPN uderzają m.in. w petetekowską przystań w Gardnie Wielkiej. Grabowski podkreśla, że powstała w 1960 roku, siedem lat przed utworzeniem Słowińskiego Parku Narodowego. A wodniackie tradycje na Gardnie sięgają jeszcze czasów przedwojennych.
- Jeszcze w latach 70. choć był już park, jako PTTK mieliśmy w Gardnie Wielkiej białą flotę. Stateczek "Bonanza" pływał stąd do Rowów, opływał także Wyspę Kamienną. Była to atrakcja, a zarazem kanalizowaliśmy w ten sposób ruch turystyczny, bo dobro przyrody leży nam na sercu. To my, słupski PTTK, walczyliśmy w latach 60. o stworzenie tego parku, który teraz nas niszczy. To my wytyczamy i znakujemy szlaki w obrębie SPN - mówi prezes Grabowski.
Dodaje, że ograniczenia wprowadzano stopniowo. Najpierw zakazano pływania z Gardny do Rowów, potem kazano zamknąć wypożyczalnię kajaków, a teraz od każdego wypływającego wymagane będzie uprzednie wykupienie biletu wstępu do SPN, takiego samego, jakie wykupują turyści udający się na całodniowe wycieczki po ruchomych wydmach.
- Jeśli na tym ma polegać ożywianie regionu, to jest to chyba nieporozumienie. Na przystani wciąż jeszcze mamy 10 omeg, 12 optymistów i kilka łódek kabinowych. Ale jak tak dalej pójdzie, zlikwidujemy to wszystko, bo ta przystań traci sens. Ktoś, kto w pięć osób zechce wypłynąć na Gardno na omedze, tylko za bilety zapłaci aż 30 zł - zżyma się petetekowiec.
Jak się dowiedzieliśmy, wymóg posiadania biletu wstępu do parku dotyczy także osób uczących się wind- i katesurfingu w szkółce w Retowie koło Gardny Wielkiej. Bilet powinni wykupić nawet plażowicze, o ile zamierzają zanurzyć w jeziorze nogi: za 6 zł normalny, za 3 zł ulgowy. Z tego obowiązku zwolnieni są tylko miejscowi, to znaczy mieszkańcy gmin graniczących z SPN: Wicko, Główczyce, Smołdzino, Ustka oraz miasta Łeba. Siedzibą słupskiego PTTK jest natomiast Słupsk i tu mieszka większość wodniaków korzystających z przystani.
- Obszary parków narodowych, za wstęp do których pobiera się opłaty, określa rozporządzenie ministra środowiska. Jeziora Gardno i Łebsko są wśród nich i jako dyrektor SPN mam obowiązek pobierać opłaty za wstęp - wyjaśnia Katarzyna Woźniak, dyrektor SPN. Dodaje, że aby ułatwić wodniakom życie, skłonna jest ustalić z nimi opłaty ryczałtowe za wstęp do parku. Ale o całkowitym z nich zwolnieniu nie może być mowy. - Nie mogę nie brać opłat od osób, które prawnie nie są zwolnione z obowiązku płacenia za wstęp - podkreśla pani dyrektor.
- A ja uważam, że przystań, która działa w Gardnie od 1960 roku, powinna zostać potraktowana przez park na tych samych zasadach, jak mieszkańcy - upiera się prezes Grabowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?