Piotr Warfołomiejew zostawił swojego psa pod opieką ojca.
- Kilka dni temu tato wyszedł na spacer i zabrał ze sobą Oskara, naszego yorka miniaturkę - wyjaśnia pan Piotr. - Było gorąco, więc na całej promenadzie gromadziło się dużo ludzi. Właściwie to trudno było przejść. Pies szedł blisko przy nodze, nie był na smyczy.
W pewnym momencie pies wystraszył się czegoś i pobiegł w stronę plaży. Rodzina Piotra starała się go dogonić.
- Ojciec widział jeszcze Oskara, kiedy biegł pomiędzy rozłożonymi ręcznikami plażowiczów - dodaje Piotr Warfołomiejew. - Nie był jednak w stanie w tak szybkim tempie dogonić go między opalającymi się ludźmi. W pewnym momencie naszego psa podniósł obcy mężczyzna w krótkich, czerwonych spodenkach i po prostu jak gdyby nigdy nic uciekł.
Naszemu czytelnikowi nie udało się złapać złodzieja.
- Oskara traktowaliśmy jak członka rodziny - mówi czytelnik. - Dziecko codziennie pyta się mnie, czy Oskar do nas jeszcze wróci, a ja nie wiem, co mu na to odpowiedzieć.
Podobną sytuację miała niedawno inna czytelniczka. Jej miniaturowego pudla ukradła obca kobieta.
- Przyjechałam na urlop do Ustki. Plaża i promenada były zatłoczone - mówi pani Helena (nazwisko do wiadomości redakcji). - Tego dnia wiele osób obserwowało moją suczkę Saszę. Kiedy dzieci i dorośli głaskały ją, nie miałam nic przeciwko. W pewnym momencie jeden z maluchów nadepnął Saszy na łapę, a ta pobiegła przed siebie na plażę. Nie miałam szans jej dogonić. Widziałam tylko, jak przy zejściu dla niepełnosprawnych jakaś kobieta podniosła mojego psa i zabrała go ze sobą.
Pracownicy słupskiego schroniska twierdzą, że coraz częściej słyszą o kradzieżach rasowych psów.
- Zgłoszenia o tego typu przypadkach przyjmujemy bardzo często - twierdzi Krystyna Kuriata. - Ostatnio kilka osób szukało małych owczarków i yorka, które zostały skradzione. Nie możemy im jednak pomóc. Jeśli ktoś zabiera psa i ucieka, to jest kradzież, którą trzeba zgłosić na policję.
- Jedynym sposobem uniknięcia kradzieży jest trzymanie psa na smyczy - dodaje Jerzy Szyszko, kierownik schroniska. - Dobrze też założyć psu chip i lepiej nie wychodzić na spacer wśród tłumu ludzi, bo złodzieje obserwują psy.
O problemie poinformowaliśmy też policję.
- Nie dostaliśmy w ostatnim czasie tego typu zgłoszeń - wyjaśnia Jacek Bujarski, rzecznik prasowy słupskiej policji. - Jeśli osoby pokrzywdzone będą nam zgłaszać tego typu przypadki, na pewno zrobimy wszystko, by złapać złodziei.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?