Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poród w Ustce pełen pretensji. Szpital odpiera zarzuty

Monika Zacharzewska
Poród w Ustce pełen pretensji. Szpital odpiera zarzuty.
Poród w Ustce pełen pretensji. Szpital odpiera zarzuty. sxc.hu
Świeżo upieczeni rodzice mają zastrzeżenia do personelu usteckiej porodówki. Zarzucają m.in. niegrzeczne traktowanie i brak pomocy po porodzie. Szpital przyznaje, że jeśli niewłaściwe słowa padły, nie dotyczyły pacjentek.

Pan Marcin zawiózł panią Alicję do szpitala w 29. tygodniu jej pierwszej ciąży. - Pojechaliśmy, bo żona w nocy dostała skurczy, odeszły jej wody. Zabrano ją na oddział porodowy. W międzyczasie słyszałem, jak położne odzywają się do pacjentek rodzących na salach obok. Kiedy jedna z nich poprosiła o lek przeciwbólowy, pani położna odpowiedziała "niech spada na szczaw"
- relacjonuje pan Marcin.

Mężczyzna opowiada, że położna zaleciła jego żonie skakanie na piłce w celu przyspieszenia porodu. - Wtedy sama się rozsiadła na krześle niczym na leżaku na plaży - twierdzi. - Kiedy żona skakała na piłce, krzycząc z bólu, zauważyłem na piłce sporą ilość krwi. Poinformowałem położną, a ta stwierdziła, że to jest poród i musi być krew. Żona prosiła o znieczulenie, krzyczała, że dłużej nie wytrzyma, że zemdleje, położna powiedziała, żeby nie przesadzać i kazała skakać dalej. Dopiero gdy powiedziałem, że już nie mogę utrzymać żony w rękach, bo mdleje, pozwolono jej położyć się na łóżku. Dopiero gdy pani przygotowująca salę operacyjną poinformowała o dużej ilości krwi, położna raczyła wstać z krzesła i zobaczyła co się dzieje. Okazało się, że odklejało się łożysko. Zawołano lekarza, który zarządził natychmiastową operację. Kiedy żonę zabrano na salę operacyjną, słyszałem, jak panie stojące przy oknie wymieniają po cichu informacje, że jeszcze kilka sekund i dziecko byłoby martwe. Kiedy urodziła się moja córeczka, dowiedziałem się, że miała tylko cztery punkty, była reanimowana, ponieważ zachłysnęła się krwią.

Pan Marcin zarzuca personelowi również nieodpowiednią opiekę po porodzie. - Kiedy żona trafiła do sali i stan dziecka się unormował, nie dostała żadnych informacji jak karmić dziecko i jak z nim postępować. Dopiero potem pani pełniąca dyżur wytłumaczyła nam, jak się karmi dziecko. Wcześniej, kiedy żona informowała, że nie ma pokarmu, z wielką łaską dostawała butelkę ze sztucznym pokarmem. Raz nawet na prośbę o pokarm powiedziano, że trzeba sprawdzić przydział, czy czasami za dużo już nie wykorzystaliśmy.

Mężczyzna twierdzi też, że kiedy spytał jedną z pań, czy może zostać dłużej z żoną i z dzieckiem, usłyszał, że pozwoli mu, jak przyniesie dobrą kawę i bombonierkę. W odpowiedzi na skargę małżeństwa szpital przygotował odpowiedź z medycznymi szczegółami przebiegu akcji porodowej, co do godziny. Wynika z niej, że pani Alicja dostała leki przeciwbólowe.

- W tym samym czasie na sali porodowej odbywały się dwa porody. Żadna z pań nie wnosiła zastrzeżeń do pracy położnej. Zacytowane słowa "niech spada na szczaw" zostały wyrwane z kontekstu i nie dotyczyły bezpośrednio pacjentek - informuje Ryszard Stus, dyrektor słupskiego szpitala. Uważa on, iż twierdzenie, że położna rozsiadła się na krześle, jest krzywdzące. - Nie lekceważyła żadnej informacji od rodzącej, a zajęcie pozycji przy biurku było konieczne, by uzupełnić dokumentację przebiegu porodu.

Jego zdaniem skurcze macicy i akcja serca dziecka były w tym czasie monitorowane. Gdy w trakcie badania odpłynęły większe ilości płynu owodniowego podbarwionego krwią, poinformowano lekarzy i przewieziono pacjentkę na cesarskie cięcie.

- Po uzyskaniu od lekarza informacji, że dziecko urodziło się z 4, 7 8 punktami w skali Apgar, pan Marcin stał się agresywny, arogancki. Pielęgniarka oddziałowa wyprosiła go z sali porodowej - wyjaśnia dyrektor Stus i dodaje: - Współpraca z rodzącą od początku wymagała ogromnego zaangażowania pielęgniarskiego i nastręczała pewnych trudności. Karmienie naturalne jest dla nas priorytetem, a dokarmianie mlekiem modyfikowanym odbywa się zawsze na zalecenie lekarza w możliwie najmniejszych ilościach. Zauważono jednak u tej pani brak determinacji do karmienia naturalnego. Zbyt częste prośby mamy o mleko modyfikowane przy każdym niepokoju dziecka mogły być przyczyną odmowy podania mieszanki przez pielęgniarkę. Pomimo ogromnych starań personelu, w ostatniej dobie pobytu pani poinformowała, że nie zamierza karmić piersią dziecka.

Dyrektor odnosi się też do zarzutu, że pielęgniarki sugerowały przyniesienie upominków w zamian za pozwolenie przebywania taty dłużej na oddziale. - Często godziny odwiedzin są wydłużane, personel nie robi z tego problemu. Dlatego, jeśli rzeczywiście słowa o bombonierce i kawie padły, proszę o imienne wskazanie tego, kto je wypowiedział.

Dodaje, że przykro mu z powodu niezadowolenia małżeństwa, ale jest przekonany, że personel oddziału neonatologicznego i położniczo-ginekologicznego należycie wywiązał się ze swoich obowiązków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza