Sprawa rozboju na 23-letniej pracownicy salonu gier w Ustce w środę pojawiła się na wokandzie słupskiego sądu okręgowego. Dlatego, że obrońcy podejrzanych zaskarżyli postanowienia o tymczasowym aresztowaniu.
Do napadu doszło 6 listopada. Tego samego dnia policja zatrzymała 18-letniego Bartosza M. z Ustki, licealistę z klasy maturalnej słupskiego liceum i 21-letniego bezrobotnego mieszkańca Słupska - Roberta M.
Zobacz także: Napadł z nożem na salon gier w Ustce, bo miał dług za dopalacze
- Podejrzanemu Robertowi M. zarzucono, że w celu odzyskania należności za narkotyki w wysokości dwóch i pół tysiąca złotych podżegał Bartosza M. do rozboju i kradzieży pieniędzy. Drugi zarzut to posiadanie 1,88 grama meskaliny. Trzeci - co najmniej 22-krotne udzielanie substancji Bartoszowi M. od 1 czerwca do 31 października po 2,5 grama jednorazowo w cenie po 250 złotych. Z tym, że do 22 lipca jako małoletniemu - odczytywał zarzuty sędzia Witold Żyluk.
Z kolei Bartoszowi M. zarzucono, że 6 listopada w salonie gier przy ulicy Marynarki Polskiej 57 w Ustce zadał nożem Natalii Ch. kilkanaście ran twarzy, szyi, okolic ucha, nosa, ust oraz rąk. W ten sposób naraził pokrzywdzoną na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia i spowodował obrażenia nie trwające jednak dłużej niż siedem dni. Po czym ukradł pięć tysięcy złotych na szkodę właściciela salonu i pokrzywdzonej. Według ustaleń policji, młody mężczyzna był pod wpływem dopalaczy i zaatakował, by spłacić za nie dług.
Obrońcy podejrzanych wnieśli o zamianę tymczasowego aresztowania na dozór policji, zakaz opuszczania kraju i poręczenia majątkowe. W przypadku Roberta M. - 10, a w przypadku Bartosza M. - 50 tysięcy złotych.
Adwokat Wojciech Kosiec, obrońca Roberta M., zaznaczył na wstępie, że prokuratura wydała prawomocne już zarządzenie, zakazujące wglądu do akt, więc obrońca opiera się tylko na wcześniejszym materiale i tym, co słyszał w sądzie rejonowym.
- Współpodejrzany Bartosz M. dokonał korekty wyjaśnień, dotyczących podżegania go do rozboju przez mojego klienta - argumentował mecenas Kosiec. - Trudno też stwierdzić, czy Robert M. wiedział, że Bartosz M. był małoletni, ponieważ jest on osobą wysoką i dobrze zbudowaną.
Adwokat powoływał się też na sytuację rodzinną Roberta M., którego obecność w domu jest niezbędna. Dodał, że jego klient podjął się działalności gospodarczej i zaczął właśnie remontować lokal.
W chwilę później argumenty przedstawił Piotr Sut. - Bartosz M. ma rodzinę, dom, szkołę, do której mógłby wrócić, uczyć się i zdać maturę. Ubolewa cała rodzina podejrzanego. Bartosz M. bardzo żałuje. Będzie chciał wynagrodzić krzywdę - mecenas Sut podkreślił, że stało się to pod wpływem narkotyków. - Bartosz M. jest na garnuszku rodziców. Na wolności nie będzie utrudniał postępowania. Zarzut jest poważny, zagrożenie karą surowe, ale kwota poręczenia będzie gwarancją.
Prokuratura domagała się, by podejrzani nadal pozostali w areszcie. Po posiedzeniu sąd okręgowy zgodził się z tym stanowiskiem. Po dokładnej analizie akt stwierdził, że sąd rejonowy podjął właściwą decyzję, by zapewnić prawidłowy tok śledztwa.
Zdaniem sądu, zebrane w tej sprawie dowody wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że obaj podejrzani są sprawcami zarzuconych im czynów. Tymczasowe aresztowanie na czas trzech miesięcy zostało utrzymane z obawy matactwa, ukrywania się, czy też ucieczki podejrzanych.
W sytuacji zmiany wyjaśnień prokuratura będzie musiała przesłuchać Bartosza M. w obecności psychologa, który oceni, kiedy podejrzany mówił prawdę o Robercie M. - czy zaraz po zatrzymaniu, czy na posiedzeniu w sądzie rejonowym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?