Zgodnie z prawem zwołanie w trybie pilnym zgromadzenia wspólników spółki robi się wtedy, gdy bilans za dany rok pokazuje, że strata jest za duża w porównaniu z kapitałem firmy. W tym roku strata MZK przekroczy 5 mln zł, czyli niemal jedną trzecią kapitału spółki. Przedsiębiorstwo boryka się z inflacją, wzrostem cen oleju napędowego oraz żądaniami płacowymi kierowców, którzy chcą od stycznia podwyżki wynagrodzeń o 700 zł. Przy czym kierowców jest za mało.
Sytuacja zaskoczyła radnych. Na niedawnym posiedzeniu komisji finansów Rady Miejskiej w Słupsku, wyjaśnienia składały władze miasta.
- Na bieżąco podejmujemy kroki, by spółka zachowała płynność finansową. Wiemy że nieuniknione jest podniesienie kwoty wozokilometra (jednostka, jaką samorząd rozlicza się z MZK za kilometr trasy autobusów miejskich - przyp. red.). Nie przesądzamy dzisiaj, o ile, czy to będzie złotówka więcej. Ale to na pewno będzie trzeba zrobić w przyszłym roku. Obecnie jesteśmy na etapie szacowania tego wskaźnika - tłumaczyła radnym Marta Makuch, zastępca prezydenta Słupska.
Radny Jacek Szaran z PiS zauważył, że gdyby nie zarząd MZK, który zwołał zgromadzenie wspólników, rada nie dowiedziałaby się, jak tragiczna jest sytuacja w spółce.
- O tym jaka jest sytuacja wiadomo od pół roku i nie jest tak, że działania podejmujemy dopiero po spotkaniu ze związkowcami z MZK - zaznaczył Tomasz Orłowski, po. dyrektora Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Słupsku, który zleca przewozy pasażerskie w mieście. - W tym roku podjęliśmy już trzy grupy działań. W sierpniu podnieśliśmy stawki wozokilometra o złotówkę (8,15 zł dla krótkich autobusów i 9,15 zł dla długich - przyp. red.). Rozpoczęliśmy też optymalizację rozkładu jazdy. To pozwoliło na ścięcie wozokilometrów rocznie z 3,3 mln do 3,1 mln, które planujemy na rok przyszły. Zwiększyliśmy też przelewy wychodzące z ZIM do MZK. Płatność za wykonane usługi przewozowe za listopad i zaliczkę płatności za grudzień w ostatnich latach realizowało się w roku kolejnym. W ubiegłym roku z ZIM do MZK wyszło ponad 23 mln zł. W tym roku, jeśli radni na najbliższej sesji się zgodzą, będzie to ponad 28 mln.
Przypomnijmy, że w poprzedniej kadencji samorządu, kiedy prezydentem Słupska był Robert Biedroń, obniżono stawkę wozokilometra oraz wprowadzono mechanizm przelewania płatności dla MZK z listopada i grudnia na styczeń następnego roku. Powoduje to realne trudności w bieżącej działalności spółki.
Wiceprezydent Marek Goliński podkreślił, że miasto nie pozwoli na to, aby MZK upadło. Jednak konkretnych działań nie przedstawił.
Na razie nikt nie zastanawia się nad podniesieniem cen biletów. To zrobiono w ubiegłym roku. - Podniesienie cen biletów, to ostateczność, bowiem chodzi by nie stracić pasażerów - zapewniają urzędnicy.
Swój pomysł na wyjście z trudniej sytuacji przedstawili radni PiS. Proponują oni, aby cena wozokilometra wzrosła do 10 zł dla krótkich autobusów i 11 zł dla długich. Czy taka propozycja zostanie uwzględniona jeszcze nie wiadomo. Natomiast radni PiS będą wnioskować na najbliższej sesji Rady Miejskiej o zwiększenie dotacji dla MZK o 20 procent.
Skoro sytuacja MZK jest tak tragiczna, to chcieliśmy poznać jakie są zarobki szefostwa firmy oraz członków rady nadzorczej. Pytanie wysłaliśmy, czekamy na odpowiedź. Do tematu wrócimy.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?