Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysocy urzędnicy ratusza przed sądem

Michał Kowalski [email protected]
Sędzia Kamila Legowicz zgodziła się wczoraj z wnioskiem obrońców i pozwoliła na rejestrowanie sprawy, ale bez wizerunków oskarżonych.
Sędzia Kamila Legowicz zgodziła się wczoraj z wnioskiem obrońców i pozwoliła na rejestrowanie sprawy, ale bez wizerunków oskarżonych.
Wiceprezydent Słupska Ryszard Kwiatkowski i Andrzej Poźniak, architekt miejski, stanęli wczoraj przed słupskim sądem.

ARBITRALNA DECYZJA

ARBITRALNA DECYZJA

Wojewódzki Sąd Administracyjny o kontrowersyjnym planie pisał 22 marca 2006 roku: "Rada Gminy zupełnie arbitralnie i dowolnie uwzględniła interes jednej ze stron tego konfliktu ("Mat-Betu" - przyp. red.), nie przedstawiając żadnych racjonalnych argumentów pozwalających na stwierdzenie, iż w tym przypadku ograniczenie prawa własności skarżących było konieczne i niezbędne. Z uzasadnienia uchwały Rady nie wynika, aby przyjmując takie, a nie inne ustalenia planistyczne, Rada kierowała się interesem publicznym i interesem ogółu mieszkańców“.

Oskarżeni są o przekroczenie uprawnień w sprawie planów zagospodarowania osiedla Westerplatte - Hubalczyków.

Proces, który rozpoczął się wczoraj przed słupskim Sądem Rejonowym dotyczy słynnej sprawy osiedla Westerplatte - Hubalczyków, gdzie od początku 2000 roku powstawało osiedle domków jednorodzinnych.

Ku zdumieniu ich właścicieli w 2003 roku tuż obok firma developerska "Mat-Bet" postawiła wysoki, czteropiętrowy budynek.

- Poniosłam szkodę dlatego, że obok mojego domu znajduje się wielorodzinny blok. Jest głośniej, jest dużo więcej aut, można z bloku zajrzeć, co robię na swoim podwórku - mówiła wczoraj przed sądem Iwona Gruszczyńska, właścicielka domu jednorodzinnego.

Jesteśmy niewinni

Mieszkańcy protestowali, ale nie wskórali nic. Mało tego. W 2003 roku słupski magistrat doprowadził do zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, który legalizował wybudowane już wcześniej przez "Mat-Bet" dodatkowe poddasze w bloku. Po tej zmianie developer mógł sprzedać znajdujące się tam lokale.

Według prokuratury właśnie tę zmianę planu magistrat wykonał bez udziału wymaganego prawem - urbanisty. Prokuratura uznała, że odpowiedzialnym za tę sytuację był Ryszard Kwiatkowski i Andrzej Poźniak.

Obaj oskarżeni nie przyznali się do winy. Przed sądem twierdzili, że w czasie tworzenia planu w magistracie był zatrudniony urbanista - Aleksander Aziukiewicz.

KIM JEST

KIM JEST

Ryszard Kwiatkowski urodził się 27 marca 1957 r. w Okonku. Skończył Wyższą Szkołę Inżynierską w Koszalinie w 1982 r. Ma żonę Mirosławę, dwoje dzieci. Jest miłośnikiem teatru i żeglarstwa.
Od 1982 do 1991 roku pracował w Przedsiębiorstwie Budownictwa Rolniczego w Słupsku, gdzie przeszedł drogę od stażysty do dyrektora naczelnego.
W 1992 roku objął stanowisko wicedyrektora w Urzędzie Morskim w Słupsku. Pracował w administracji morskiej do 2001 roku.
27 listopada 2002 roku został powołany na stanowisko zastępcy prezydenta miasta. Jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci magistratu. Oskarżony został przez prokuraturę w dwóch sprawach - za brak nadzoru nad podległym wydziałem i za przeprowadzenie przetargu na grunty, które sprzedano milion złotych poniżej wartości.

Ten jednak wyczerpujących zeznaniach zaznaczał wyraźnie:

- Nie zajmowałem się tym projektem i nie wiem, kto go robił.

Aziukiewicz tłumaczył, że w urzędzie zatrudniono go w innych celach. Obrońcy próbowali przekonać, że być może nie pamięta, ze względu na podeszły wiek, że uczestniczył w pracach nad planem. Sąd okazał mu stosowny dokument.

- Nikt mi nie pokazywał tego projektu. Czegoś takiego nie mógłbym zapomnieć - twardo podkreślił Aziukiewicz.

Zeznaje prezydent

Inny świadek w sprawie, Anna Bogucka - Skowrońska, ówczesna przewodnicząca Rady Miejskiej mówiła o okolicznościach uchwalenia kontrowersyjnego planu przez rajców:

- Były naciski. Radny Zbigniew Wiczkowski powiedział nawet żartem, że u każdego radnego był "Rywin". Do mnie przychodził pewien ksiądz i mówił, jak to pan Gierzyński (właściciel "Mat - Betu" - red.) wspomaga kościoły.

Opowiedziała też, jak odwiedził ją sam Jerzy Gierzyński i powiedział, że "przysłał go Maciek". - Chciał w ten sposób zaznaczyć swoje bliskie kontakty z panem prezydentem - zeznawała była przewodnicząca rady. Sprawę określiła jako wynik istnienia w Słupsku "patologicznego układu na styku władzy i biznesu".

Zeznający przed sądem prezydent Maciej Kobyliński stwierdził, że o sprawie wiedział, ale w jego ocenie, dzięki zmianom w planie ludzie mają mieszkania. Dodał także, że uważa Kwiatkowskiego za fachowca i dobrego pracownika.

KOMENTARZ DNIA

Obserwując urzędników na procesie, można odnieść wrażenie, że wszystko w słupskim magistracie robi się samo.

Tak właśnie powstał najbardziej kontrowersyjny miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego w historii Słupska. Po prostu zrobił się sam. Dlatego wcale się nie dziwię, że prezydent Kobyliński do dziś nie wyciągnął żadnych konsekwencji wobec nikogo.

Jednak ten plan skutkuje dzisiaj tym, że prywatni inwestorzy wolą kupić działkę poza Słupskiem, bo są przekonani, że nikt nie pozwoli na powstanie wielorodzinnego bloku w ich sąsiedztwie.

I to jest największa szkoda z tej całej historii dla miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza